19 listopada 2016

Co przeszkadza Polakom w nauce angielskiego?

Popełnianie błędów podczas nauki obcego języka jest normalne. My, jako Polacy, nie tylko mówimy po polsku, ale też m y ś l i m y po polsku, trudno jest więc nam przestawić się na zupełnie inne konstrukcje gramatyczne, inny sposób budowania zdania itd. Angielski - moja zmora od zawsze. Zmora, którą można by w końcu trochę oswoić i zrozumieć. Angielski Obłędnie! to swoisty podręcznik, zbiór najczęściej popełnianych przez Polaków błędów, a także zgromadzenie w jedno najważniejszych zasad języka angielskiego. Konstrukcje gramatyczne, interpunkcja, przyimki, rodzajniki, spójniki, wymowa, składnia... No wiecie, o co chodzi.

Gdy zobaczyłam, jakiej objętości jest ta książka, przeraziłam się. Niemal 330 stron wypisanych błędów?! Aż tyle mogę ich zrobić? Jak niby mam to wszystko przyswoić i spamiętać... Nie wiem, czy to, co napisałam wcześniej odpowiednio wybrzmiało, więc powtórzę to raz jeszcze - angielski jest moją piętą Achillesa, moim słabym punktem, moim największym wrogiem, czymś, czego za chiny nie mogę się nauczyć. Mój zasób słownictwa jest naprawdę marny, nie mówiąc o tym, że potrafię w miarę płynnie używać może czterech czasów gramatycznych - Past Simple, Present Simple i Continous oraz Future Simple. Podkreślam, to te najprostsze. Mój słomiany zapał nie pozwalał mi także do tej pory zabrać się poważnie za naukę angielskiego, ale może... trzeba to w końcu zmienić?

Książka dzieli się na dwie części. Pierwsza z nich jest bardziej teoretyczna, omawia poszczególne części mowy, rodzaje błędów, szyk zdania, czasy, interpunkcję, ortografię i wymowy, przy czym wszystko podzielone jest na tematyczne rozdziały. Druga część ma charakter bardziej praktyczny, skupia się na różnych dziedzinach życia, znajdziemy tu takie rozdziały jak edukacja i praca, sport i zdrowie, zajęcia codzienne, komunikowanie się i media... 

Cała książka jest bardzo przejrzysta, łatwo w niej znaleźć to, co akurat nas interesuje i czego chcemy się dowiedzieć. Nie mogę nie wspomnieć o rewelacyjnej szacie graficznej, która sprawia, że książka jest jeszcze bardziej zrozumiała, cieszy oko, a przez to - przyjemniej się z niej korzysta. Poza suchym opisem błędów, konstrukcji gramatycznych itd., możemy znaleźć tu również ćwiczenia do kolejnych rozdziałów oraz dwa testy podsumowujące. Nie brakuje również mnóstwa przykładów i krótkich tekstów, które ukazują nam poznane treści w praktyce. W sumie, jak podaje wydawca, Angielski Obłędnie! zawiera 15 rozdziałów, ponad 100 ćwiczeń, 200 zagadnień i 1000 błędów. Jest tu więc trochę treści. 

W publikacji znaleźć można także tłumaczenie co trudniejszych słówek i, co jest raczej oczywiste, odpowiedzi do znajdujących się w książce ćwiczeń. Nie musimy więc co chwilę sięgać po słownik, aby sprawdzić, co to słówko znaczy, ani zgadywać, czy dobrze odpowiedzieliśmy na pytanie w zadaniu. Niby tak niewiele, a jednak bardzo ułatwia życie. 

Dla kogo skierowana jest ta pozycja? Dla wszystkich, którzy są na poziomie A1-C1 (a więc zarówno dla początkujących jaki zaawansowanych) i chcą podszlifować swój język, dowiedzieć się, jakie błędy popełniają i jak ich uniknąć. Myślę, że warto mieć tą książkę, jak podsumowanie wszystkich zasad angielskiego, bo wiadomo, że pamięć ludzka jest zawodna, gdy nie używa się obcego języka na co dzień. 

Mam nadzieję, że w końcu znajdę w sobie na tyle uporu, siły i chęci, aby podreperować swoje wątpliwe umiejętności językowe (myślę, że kluczem do sukcesu jest pozbycie się bariery, która nie pozwala mi z lekkością mówić po angielsku. Ja tak bardzo kocham nasz piękny, narodowy język!). Po cichu liczę na to, że anglojęzyczne powieści i pozycje takie jak Angielski Obłędnie! pomogą mi się przełamać. 

"Angielski Obłędnie!" Katarzyna Wiśniewska, Wyd. Edgard, str. 328

. . .
Kochani! Dajcie mi koniecznie znać, co sądzicie o takich publikacjach, czy chcecie, aby częściej pisała recenzje pozycji służących nauce języka oraz jakie Wy znacie metody oswajania się z angielskim? Pozdrawiam Was cieplutko i do napisania (nie wiem, czy wkrótce, ale kiedyś na pewno)! 

4 komentarze:

  1. Coś takiego warto mieć, zwłaszcza, jeśli pisze się maila/tekst po angielsku i nie jest się pewnym jak to powinno być. Choć z drugiej strony do sprawdzenia wystarczy google...
    A jeśli chcesz się przełamać to oglądaj filmy po angielsku i próbuj w tym języku rozmawiać/pisać: z czasem zrozumiesz, że 100% poprawność nie jest konieczna, a co za tym idzie przestaniesz się stresować i dogadasz się wszędzie :D Oczywiście, czytanie książek też pomaga ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna pozycja, mnie również zainteresowała. Rzeczywiście, popełniamy dość sporo błędów, bo dużo rzeczy w naszych językach się różni i odruchowo myślimy po polsku. Jeszcze jak piszesz, że książka przejrzysta i ciekawa... a ja uwielbiam angielski. Po prostu uwielbiam ten język, kiedyś zresztą o tym pisałam, podoba mi się jego brzmienie i praktyczność, no i brytyjski akcent ♥ Ach! Piękny język.
    Polski zresztą też uważam za piękną mowę, ale te dwa języki są zupełnie inne. Polski jest taki... soczysty. Szeleszczący, momentami twardy, momentami miękki. Wymawiamy każdą głoskę w zdaniu, u nas nie ma głosek niemych. Mamy dużo słów, w których spółgłoski występują po spółgłoskach i są one trudne to wymówienia nawet dla nas (np. wtorek - wymawiamy ,,ftorek", bo nasz język woli łatwiejszą wersję). Mamy długie słowa. Z kolei angielski wydaje mi się taki arystokratyczny. Lekko flegmatyczny, ironiczny, arogancki, niektóre słowa wręcz wymawiane są z taką niedbałością (na przykład słowo ,,car", w którym to ,,r" właściwie nie jest wymawiane). Słowa są krótkie, rytmiczne. Doskonałe do piosenek (pewnie dlatego angielski jest tak dobrym językiem do śpiewania).
    Takie moje małe przemyślenia na temat języków :)
    Warto próbować mówić po angielsku, przełamywać się. Bo mówienie daje najwięcej. I na początku pewnie, będziemy popełniać błędy, ale na tym też się człowiek uczy. W tym roku byłam na obozie językowym i to była fajna możliwość, żeby pogadać z ludźmi, którzy nie mówią po polsku. To daje baaardzo dużo :)
    Polecam również oglądanie anglojęzycznych youtuberów, zwłaszcza booktuberów, bo to Twoja tematyka :) Mi osobiście oglądanie filmików bardzo pomogło, bo i ludzie, dla których to język ojczysty, i interesujący temat, i nade wszystko - żywy język, slang, niepodręcznikowy, prawdziwy, używany na co dzień, naturalny. Więc dobra rzecz, polecam. Znaczy, dla każdego działa coś innego, dla mnie to akurat to. I ja jeszcze wiele nauczyłam się sprawdzając teksty piosenek i wyszukując interesujących mnie rzeczy po angielsku (więcej materiałów znajdziemy wszakże w tym języku. Znaczy, zależy na jaki temat, ale w większości przypadków tak jest).
    Ja w ogóle ostatnio złapałam się na tym, że zdarza mi się ,,myśleć" po angielsku i przekształcać zwroty z tego języka na polski. Przykład: dość często ludzie mówiący po angielsku potocznie używają zwrotu ,,I'm like", ,,he's like" i tak dalej. Czyli po prostu: ,,jestem jak", ,,on jest jak". No na przykład: i ja jestem jak: ,,O matko serio?".
    Nawet nie wiesz, ile razy używam tego sformułowania :D
    Ale to jeszcze brzmi naturalnie. Drugi przykład: ostatnio powiedziałam ,,znalazłam to jako interesujące", co jest kalką z angielskiego ,,I found it interesting". To było śmieszne w sumie :D I łapię się na tym, że zdarza mi się używać angielskiej negacji (,,zawsze nic nie robi"), zamiast polskiej, podwójnej (,,nigdy nic nie robi").
    Trzymam kciuki za naukę, grunt to się przełamać! Nauka języka może być naprawdę przyjemna :)
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. kluczem do nauki angielskiego jest to że jak usłyszysz że The Sun is shining to nie tłumaczysz sobie tego w głowie że słońce świeci tylko po prostu wiesz że ono świeci, tak jak to masz z językiem polskim(czytałam mase tekstów po angielsku taak mega szybko na głos bez tłumaczenia poszczególnych zdań żeby nauczyc si tak po prostu przyswajać język XD) . z jez obcym trzeba sie po prostu osłuchać, wiesz że nawet jak włączysz sobie radio czy oglądasz filmy z napisami i czytasz napisy bo nie rozumiesz co mówią aktorzy to twoje ucho przyzwyczaja się do akcentu i zaczynasz więcej rozumiec ? i masz o wiele lepszą wymowę? mi taka taktyka bardzo wiele pomogła. no i czytanie po angielsku jak najwięcej czytać ! a jesli chodzi o taki niemiecki który, jak może pamiętasz, kooocham całym sercem to mieliśmy u mnie w technikum test poziomujący na początku roku i ja niemieckiego nie miałam w gim a dobrze napisałam i pani do mnie z tekstem "Kinga, dlaczego umiesz niemiecki? przecież w gimnazjum miałaś rosyjski!". no ale stety niestety i tak jestem na podstawie ;/ pocieszam sie myślą że przynajmniej mam lajty i same piątki xd (słuchanie muzyki niemieckojęzycznej bardzo wiele mi pomogło, nie mam żadnych problemów z wymową a większa częśc mojej grupy łamie sobie język na takim banalnym słówku jak verheiratet XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...