Na powitanie będę okrutna - przez te niespełna dwa tygodnie zdążyłam niemal zapomnieć, że "prowadzę" bloga. Owo "prowadzę" nieprzypadkowo znalazło się w cudzysłowie, albowiem bo ponieważ trochę Zaczarrowaną ostatnio olałam, zdaję sobie z tego sprawę i biję się w pierś. Jednak spróbujcie zrozumieć - jestem tylko człowiekiem! W dodatku człowiekiem pracującym - uczeń, a co więcej licealista, to fach ciężki i wymagający niezwykłym pokładów czasu i wytrzymałości. Nic więc chyba dziwnego nie ma w tym, że chwile wolne od nauki spędzałam raczej na błogim śnie lub oglądając Step up 3 a następnie Step up 4 (no co?!), niż pisząc tutaj, czy czytając książki. Mój zastój czytelniczy trwa bowiem nadal, czego dowodem jest to, że w maju nie przeczytałam jeszcze ANI JEDNEJ książki, tak więc... Chyba rozumiecie?
Ten post nie jest o niczym konkretnym. Chcę tylko powiedzieć: witajcie, cześć i czołem, jeszcze żyję, choć jestem wykończona, walczę o oceny, a w ramach urodzin (tak, tak, dzisiaj jest mój dzień!) pisałam sobie dwa sprawdziany - z matmy (zobaczycie, będę mieć to 5 na koniec roku! Human potrafi!) i historii. Ostatnio jakiś narcyz we mnie siedzi, bo tylko o sobie tu piszę, ale ciii... Tak. Ten post jest całkowicie ebałt mi, jak powiedziałaby (a raczej napisała) pewna moja znajoma. Zachęcam więc do przeczytania go, aby mi ego jeszcze trochę skoczyło!
Tak poza tym w ramach wyjaśnienia - powyższe zdjęcie przedstawia dzieło pewnego londyńskiego artysty, którego być może znacie. Tajemniczy Banksy jest twórcą graffiti, a sama poznałam go dzięki projektowi z historii, który robiłam wczoraj po nocach (nie polecam!). Ten artysta jest rewelacyjny, zachęcam do oglądnięcia innych jego prac. Ta z dziewczynką, deszczem i parasolem jest całkiem intrygująca, nie uważacie?
Aktualnie kończę (no dobra, jestem trochę poza połową...) Historię pszczół, więc mam nadzieję, że niedługo napiszę recenzję. Do tego czasu raczej nic na blogu się nie pokaże, bo najzwyczajniej w świecie nie mam o czym pisać (a ten post jest tego najlepszym przykładem, darujcie mi jednak, jest ciemno, a mnie się powoli wyłącza myślenie. I jeszcze tyle wrażeń! Jaki piękny dzień! Ach!). Trzymajcie za mnie kciuki i nie zapominajcie o Zaczarrowanej i jej chaotycznej, rozbieganej, nieco narcystycznej i bezsensowniepaplającej autorce, dobrze?
Wiecie co? Świat jest piękny! Ale mam dzisiaj dobry humor! Pogoda jest taka cudowna, słońce takie jaśniejące i wspaniałe, i ludzie tacy kochani, i wszystko tak idealnie poukładane. Łapcie pokłady mojej dobrej energii, oddaję Wam mój optymizm, bo i tak niedługo pewnie go stracę - rozumiecie, koniec roku i naciąganie na gwałt ocen, żeby tylko było to 4,75. Ale jak tu się uczyć, kiedy tak urokliwie na dworze... I kiedy tyle cudowności dookoła. Tyle "ważniejszych" rzeczy do zrobienia!
No... Tak więc... Pamiętajcie o mnie. Żyję! Nie umarłam! Już wkrótce wrócę z nowymi postami, a powrót mój będzie wielki. Na razie przepraszam Was za tę pisaninę o niczym i proszę o cierpliwość. Wrócę! Prędzej czy później - ale wrócę na pewno!
Aktualnie kończę (no dobra, jestem trochę poza połową...) Historię pszczół, więc mam nadzieję, że niedługo napiszę recenzję. Do tego czasu raczej nic na blogu się nie pokaże, bo najzwyczajniej w świecie nie mam o czym pisać (a ten post jest tego najlepszym przykładem, darujcie mi jednak, jest ciemno, a mnie się powoli wyłącza myślenie. I jeszcze tyle wrażeń! Jaki piękny dzień! Ach!). Trzymajcie za mnie kciuki i nie zapominajcie o Zaczarrowanej i jej chaotycznej, rozbieganej, nieco narcystycznej i bezsensowniepaplającej autorce, dobrze?
Wiecie co? Świat jest piękny! Ale mam dzisiaj dobry humor! Pogoda jest taka cudowna, słońce takie jaśniejące i wspaniałe, i ludzie tacy kochani, i wszystko tak idealnie poukładane. Łapcie pokłady mojej dobrej energii, oddaję Wam mój optymizm, bo i tak niedługo pewnie go stracę - rozumiecie, koniec roku i naciąganie na gwałt ocen, żeby tylko było to 4,75. Ale jak tu się uczyć, kiedy tak urokliwie na dworze... I kiedy tyle cudowności dookoła. Tyle "ważniejszych" rzeczy do zrobienia!
No... Tak więc... Pamiętajcie o mnie. Żyję! Nie umarłam! Już wkrótce wrócę z nowymi postami, a powrót mój będzie wielki. Na razie przepraszam Was za tę pisaninę o niczym i proszę o cierpliwość. Wrócę! Prędzej czy później - ale wrócę na pewno!
Sto lat, sto lat!!! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz w sobie pokłady optymizmu i energii - to z pewnością pomoże Ci w tych mordęgach z poprawianiem ocen ;)
Ja ostatnio przez szkołę też zaniechałam czytania, ale już wracam na właściwy kurs :)
Fajny blog, pozdrawiam :)
www.itakowo.blogspot.com
Doskonale rozumiem Twój czytelniczy zastój, bo obecnie także jestem się w takim stanie... u mnie to zawsze gdzieś koło maja się coś takiego pojawia... dziwne, co?
OdpowiedzUsuńNo, ale najważniejsze co chciałam napisać, to spóźnione sto lat! (I dla Ciebie, i dla bloga, rzecz jasna!)
Pozdrawiam cieplutko:)))
Ja ostatnio byłam chora i też zaniedbałam mój Przewodnik, ale już wracam do gry;D
OdpowiedzUsuńSto lat! Czekamy na Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńChyba wiem co czujesz...Przez naukę, wystawianie ocen itp. mam taki zastój w czytaniu, że jest to zwyczajnie przerażające. Jednak powiedzmy szczerze, że nawet blogger książkowy ma prawo do przerwy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/05/ponoc-i-poudnie.html