Pewnie każda z nas (przepraszam za wykluczenie panów, ale dzisiaj będę mówić o pozycji przeznaczonej dla pań) niejednokrotnie ubolewała nad swoim wyglądem. Bo tutaj włosy nie chcą się układać, znowu jakiś syf wyskoczył na środku czoła, a i przydałoby się nieco schudnąć, bo po zimie przybyło kilka kilogramów. Tak sobie narzekając, wędrujemy do najbliższego McDonalda i zaglądamy do szuflady, gdzie czeka na nas ogromna czekolada. Potem siadamy na sofie i oglądamy telewizję, otwieramy laptopa, sięgamy po książkę. Może by zacząć biegać? Eee, kiedy ja mam na to czas! A może dzisiaj odpuszczę sobie słodycze? Ale one tak na mnie patrzą! Cały świat jakby spiskował przeciwko nam! Z jednej strony marzymy o idealnej sylwetce i większej wytrzymałości, a z drugiej - nie działamy w żaden sposób w tym kierunku. Albo całkowicie nam to nie wychodzi! Brzmi znajomo?
Anna "Wilczo Głodna" Gruszczyńska, autorka (nie)książki To nie jest dieta, przez długi czas walczyła z zaburzeniami odżywiania i depresją. W końcu udało jej się zwyciężyć problemy. Teraz chce pokazać młodym dziewczynom, jak zrzucić zbędne kilogramy tak, aby nie popaść w anoreksję, w żaden sposób sobie nie zaszkodzić i nie przejść na zabójczą dietę. Udowadnia, że zmiana trybu życia na zdrowszy - regularny ruch i właściwe odżywianie - nie musi być męczarnią, ale dającym kopa pozytywnym doświadczeniem, które sprawi, że będziemy nie tylko chudsze, ale także - szczęśliwsze i bardziej zadowolone z życia.
"Zmiana sylwetki jest procesem, którego nie da się przyspieszyć. A jedyna "dieta" to codzienny zdrowy styl życia."
Książka, którą dzisiaj recenzuję, jest swoistym połączeniem poradnika, notatnika i "motywatora". To 30 dniowe wyzwanie - a celem jest zmniejszenie rozmiaru i poprawa własnej sylwetki, ale także, jak już wcześniej napisałam i pewnie nie raz to jeszcze powtórzę, zmiana trybu życia na zdrowy. Czy sama podjęłam się wyzwania? Cóż... Osobiście nie sądzę, abym miała problem ze zbędnymi kilogramami, bo jestem osobą w miarę szczupłą. Nie, moim problemem jest brak ruchu, niechęć do warzyw i miłość do słodyczy wszelakich. I lenistwo. Taaak, ogromne, przytłaczające lenistwo i ciągle szepczący mi do uchu Odwlekus, który mówi: "Pobiegasz kiedy indziej, dzisiaj jest brzydka pogoda, a jutro nie masz czasu...".
To nie jest dieta jest pozycją przepełnioną kolorowymi ilustracjami i miejscami na własne wpisy, notatki i zadania. To miejsce, w którym mamy umieszczać swoje postępy i odczucia po wykonanych ćwiczeniach. Anna Gruszczyńska zachęca do wszelkiej aktywności fizycznej - do biegania, fitnessu, jogi, pływania i jazdy na rowerze. Autorka kieruje swoją książkę do nastolatek i choć moim zdaniem często jest w tym nico naiwna i czasem pisze, jakby zwracała się do młodszych czytelników, to w ciekawy sposób łączy kreatywność z pozytywnym myśleniem i wpajaniem dobrych nawyków żywieniowych czy tych związanych z ruchem.
W pozycji Gruszczyńskiej znalazłam wiele ciekawych przydatnych porad, ale nie dałam wciągnąć się w grę stworzoną przez autorkę. Lenius za mocno mnie jeszcze trzyma, a poza tym nie przekonują mnie ćwiczenia na macie, fitness z YT itd. Ja lubię jedynie biegać i jeździć na rowerze. Może z czasem znajdę motywację do częstszego ruchu, na razie udało mi się tylko nieco poprawić nawyki żywieniowe i ograniczyć potwora Cukrusa. Co będzie dalej? Cóż, to chyba zależy tylko ode mnie!
Szczerze polecam tę pozycję wszystkim, którzy chcą zrzucić kilka kilo, ale nie mogą się za to zabrać, ale także tym z Was, które czują, że zdecydowanie za dużo czasu spędzają siedząc na krześle lub zbyt często sięgają po niezdrowe jedzenie. To nie jest dieta pokazuje, że zdrowy styl życia nie musi być trudny, wręcz przeciwnie, może być przygodą, dzięki której będziemy czuć się silniejsze, zdrowsze, szczęśliwsze i bardziej zadowolone z siebie.
To nie jest dieta jest pozycją przepełnioną kolorowymi ilustracjami i miejscami na własne wpisy, notatki i zadania. To miejsce, w którym mamy umieszczać swoje postępy i odczucia po wykonanych ćwiczeniach. Anna Gruszczyńska zachęca do wszelkiej aktywności fizycznej - do biegania, fitnessu, jogi, pływania i jazdy na rowerze. Autorka kieruje swoją książkę do nastolatek i choć moim zdaniem często jest w tym nico naiwna i czasem pisze, jakby zwracała się do młodszych czytelników, to w ciekawy sposób łączy kreatywność z pozytywnym myśleniem i wpajaniem dobrych nawyków żywieniowych czy tych związanych z ruchem.
"To nie kolejna dieta,którą zaczynasz, czy kolejny program ćwiczeń. To początek trwałych zmian w Twoich nawykach."
W pozycji Gruszczyńskiej znalazłam wiele ciekawych przydatnych porad, ale nie dałam wciągnąć się w grę stworzoną przez autorkę. Lenius za mocno mnie jeszcze trzyma, a poza tym nie przekonują mnie ćwiczenia na macie, fitness z YT itd. Ja lubię jedynie biegać i jeździć na rowerze. Może z czasem znajdę motywację do częstszego ruchu, na razie udało mi się tylko nieco poprawić nawyki żywieniowe i ograniczyć potwora Cukrusa. Co będzie dalej? Cóż, to chyba zależy tylko ode mnie!
Szczerze polecam tę pozycję wszystkim, którzy chcą zrzucić kilka kilo, ale nie mogą się za to zabrać, ale także tym z Was, które czują, że zdecydowanie za dużo czasu spędzają siedząc na krześle lub zbyt często sięgają po niezdrowe jedzenie. To nie jest dieta pokazuje, że zdrowy styl życia nie musi być trudny, wręcz przeciwnie, może być przygodą, dzięki której będziemy czuć się silniejsze, zdrowsze, szczęśliwsze i bardziej zadowolone z siebie.
"To nie jest dieta" Anna Gruszczyńska, Wyd. SQN, str. 230
. . .
Już za niecałą godzinkę wyjeżdżam na 17 dni. Będziecie tęsknić? Bo ja na pewno! Ale już mam przygotowany dla Was konkurs, gdy wrócę, o wszystkim tu napiszę, a tymczasem...
Życzę Wam udanych, pełnych radości wakacji! Do napisania!
Jestem zainteresowana tą książką <3
OdpowiedzUsuńJa jadę we wtorek do Torunia pierwszy raz w życiu jadę gdzieś w wakacje <3
Ze mną jest różnie pod tym względem. Ruszać się uwielbiam i w każdej formie. Jedynie zwykłe bieganie po lesie jest dla mnie zaskakująco męczące. Zwykle wytrzymuje maks 20 minut. Dla mnie takie poradniki są bez sensu. Nie działają motywująco, a jedynie denerwują. Największym motywatorem jest inna osoba, która odniosła sukces, posiadająca sylwetkę, taką o jakiej zawsze marzyłam, a która wcześnie miała sporo kilogramów nadwagi.
OdpowiedzUsuńFajna, taka lekka książka motywująca do zmian :) Sama jestem na etapie, że chcę troszkę schudnąć, więc będę się jakoś motywować do ćwiczeń i do ograniczenia słodyczy :) I tak uważam, że najważniejsze są małe kroki - zamiast 2 łyżeczki cukru do kawy, "tylko" 1, zamiast 3 pszenne bułki, dwie ciemne, itp. Małymi kroczkami do celu :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna pozycja. Ja co prawda większego problemu z ruchem nie mam, choć rzeczywiście powinnam to robić znacznie częściej (choć przyznaję, że w te wakacje jazda konna po sześć godzin w tygodniu zamiast dwóch to niezły wycisk). A przynajmniej tak twierdzi moja mama, która w moim wieku była w szkole sportowej i niemal codziennie miała ostry trening.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę super, że wreszcie ktoś napisał taką książkę o zdrowym trybie życia dla nastolatek (nawet jeśli, jak twierdzisz, że jest ona napisana w trochę naiwny sposób)! Dajmy na to, w mojej szkole sport większości dziewczyn kojarzy się z nudą, a zdrowe odżywianie z czymś niedorzecznym. Może ta książka coś by w nich zmieniła? (Ha, zapomniałam - przecież większość z nich nie czyta książek!)
I zgadzam się z komentarzem powyżej - "małymi kroczkami do celu" to najlepsza metoda:)
Pozdrawiam
http://zycie-wedlug-horsefana.blogspot.com/