19 lipca 2016

Piękni i kochani - garść rozmyślań i wspomnień, multum tęsknoty i zachwytu. A nawet książki!


Wróciłam! Jeszcze pełna wrażeń, emocji i nieposkładanych myśli, gotowa na wszystko, pełna optymizmu przemieszanego ze smutkiem spowodowanym powrotem. Po raz kolejny wkroczyłam na pustynię (zwaną życiem), żegnając moją oazę spokoju i wytchnienia. 15-dniowe rekolekcje minęły mi jak z bicza strzelił. A było tak wspaniale! Tak radośnie, wartościowo, wspólnotowo i w sposób wręcz nierealny sympatycznie!

(ten post może być dość długi, więc... nie musicie czytać wszystkiego! Ale mimo to zachęcam do zostawienia choćby króciutkiego komentarza - chciałabym zobaczyć, co o tym sądzicie!)

Ponad 40 osób spędzających czas w atmosferze pełnej wzajemnej MIŁOŚCI, przyjaźni, empatii i pomocy. Z genialnym ks. Marcinem na czele, który zachwycał nas swoją pogodną osobowością, szczerością, chęcią rozmowy i poznawania nas, a także życiowymi, ciekawymi kazaniami i przykładami, które powalały nas na kolana. W malowniczej miejscowości otoczonej wianuszkiem gór i lasów codziennie spotykaliśmy się na wspólnych posiłkach i modlitwie, nie bojąc otworzyć się na drugiego człowieka. Ciągła TROSKA, zabawa, tańce, śpiewy i rozmowy o wszystkim zbliżyły nas do siebie, a obecność Tego, Który JEST, była zauważalna jeszcze bardziej niż w naszym zwykłym, codziennym życiu, naszej pustyni, gdzie często sprawy wiary umykają na drugi plan. Ale może coś się zmieni! Coś zaiskrzy!

Ten post będzie o pierwszej części moich wakacji. O Jego obecności. O wspólnocie, miłości i radości. O tym, że jesteśmy piękni i wartościowi, a życie jest łaską. I że można pragnąć cierpienia. On ma dla nas plan, wspaniały i niepowtarzalny, a wiara może czynić cuda i unosić człowieka kilka metrów nad ziemię. Będą tu także książki, ale inne niż zwykle, będzie też Słowo Boże i pewne postanowienia.

I ej, nie jestem w żadnej sekcie!

Nie zwariowałam, nie opowiadam żadnych bajeczek. To tylko moje przeżycia, moje świadectwo, moje myśli. Chce dzielić się z Wami tym, co jest dla mnie ważne. A te rekolekcje były... po prostu WOW!



Ruch Światło-Życie! OAZA Nowego Życia II stopnia. Zasadne 2016. 

Rok temu pisałam na blogu o Oazie Wędrownej I stopnia (klik!). To naprawdę było niesamowite przeżycie. Chodzenie po górach, zmęczenie, kąpiele w strumieniu, prawie całkowity brak cywilizacji, nocowanie w namiotach i dzielenie się każdym batonem z dwudziestoma osobami, a do tego poznawanie Boga i msze w lesie? Czemu nie! Dwójka w porównaniu z wędrowną zapowiadała się niezwykle drętwo, nieciekawie i nudno, bo w końcu co takiego fajnego jest w siedzeniu pół miesiąca w jednym miejscu, tym bardziej, że nikogo (oprócz jednej czy dwóch osób) nie znałam. I tak między nami? Nie chciałam jechać. Ale pewien znajomy zaszantażował mnie emocjonalnie: "Tak bardzo chciałbym jechać, ale nie mogę. Jedź za nas oboje, dobrze?". No to nie miałam wyboru.

"Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?"
~ Rz 8, 31-32

Bóg to jednak ma poczucie humoru! Za każdym razem nie chcę jechać na rekolekcje i za każdym razem On jakoś tak wszystko namiesza i ułoży, że jednak jadę. I ZAWSZE wracam rozemocjonowana, pełna energii i zachwycona! Każdy taki wyjazd jest małym krokiem w Jego stronę. Oazą na środku pustyni. Podładowaniem baterii. Zrozumieniem kilku ważnych spraw. Powiedzeniem: "Kieruj moim życiem, bo Ty wiesz, co jest dla mnie najlepsze". W końcu - doświadczeniem Jego miłości, która jest nieskończona, niezrozumiała i całkowicie bezinteresowna.

Na jednym z kazań ks. Marcin posłużył się porównaniem, którego już chyba nigdy nie zapomnę. My, ludzie, jesteśmy takimi brudnymi menelami, bezdomnymi, na których widok każdy się krzywi. Ale nie Bóg. On zaprasza nas do Swojego K r ó l e s t w a. On przyszedł na świat aby nas zbawić, On za nas zginął, cierpiał, choć wcale nie musiał. On, Król, uniżył się dla nas - nędznych żebraków, niewolników grzechu. A to wszystko z miłości, której nie jesteśmy w stanie pojąć. Mu zależy na każdym z nas. Jak dobremu ojcu zależy na swoich dzieciach!

"Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich."
~ J 15, 13

W s p ó l n o t a. Oto kolejna rzecz, którą dała mi Oaza. Poczucie, że nie jestem sama w swojej wierze, że są ludzie, którzy podzielają moje odczucia, moje myśli, moje przekonania, moje wartości. Którzy potrafią patrzeć na piękno drugiego człowieka i mówić o tym. Wiecie, jakie to wspaniałe uczucie słyszeć codziennie, że się ładnie wygląda, że ma się cudowny uśmiech albo że dobrze się ze mną rozmawia? Wiecie, jakiego to daje kopa i jak podwyższa samoocenę? Oczywiście, zdarzają się gorsze dni, chwile zwątpienia, beznadziei i smutku. Kiedy wszystko wydaje się bez sensu. Ale wtedy ktoś do Ciebie podchodzi, pyta, czy wszystko w porządku, przytula, uśmiecha się. I powoli wszystko wraca do normy. Działamy jak jedna, wielka rodzina, której członkom zależy na sobie nawzajem. Mam tylko nadzieję, że to się nie urwie, ale będzie trwać! Jak ja za nimi tęsknię!

"Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach."
~ Dz 2, 42

Polecam Oazę każdemu z całego serducha. To ruch przepełniony radością, miłością i refleksją nad wiarą i stosunkami międzyludzkimi. To poczucie niewiarygodnej wspólnoty, która daje siłę, wytrwałość i przywraca wiarę w siebie. Otwiera na ludzi. Tu nikt nie jest gorszy czy lepszy, ale każdy jest inny - a przez to wspaniały.

Ach, ale miały być książki! Podczas dwóch wizyt w Krościenku w Diakonii Słowa zostawiłam niemal cały swój wakacyjny budżet. A oto owoce tych jakże radosnych zakupów! Będę miała co czytać do następnych rekolekcji...

Na starcie Blachnicki, czyli założyciel Oazy i Krucjaty Wyzwolenia Człowieka*. Jestem pełna podziwu dla tego człowieka. Zbudował od podstaw tak wielki ruch, który wciąż się rozrasta i funkcjonuje już w bodajże 30 krajach (w tym np. w Chinach). Poza tym ksiądz Franciszek naprawdę mądrze gada! Kupiłam sobie dwa tomy jego Szkoły Modlitwy, Panie, naucz nas modlić się 1 oraz 2, a Zaryzykować wiarę i Aż dojdziemy do człowieka doskonałego dostałam. Jedną książeczkę od Cichego Przyjaciela, drugą od księdza. To takie bardzo cieniutkie pozycje, ale pełne treści, więc nie mogę doczekać się, aż wszystkie przeczytam.

Kolejne trzy niewielkie objętościowo książeczki. Giganci wiary opowiadają o życiu Blachnickiego (ach, znowu on!). Spowiedź jest spoko jest, jak łatwo się domyślić, o spowiedzi i skierowana jest głównie do młodzieży, która "boi się" konfesjonału, ale też dla tych, którzy nie do końca wiedzą, j a k się spowiadać. Autor, Rafał Szymkowiak, kapucyn, dr teolog, wykładowca i katecheta, nie bawi się w moralizatorski ton, jest bezpośredni, a jego książkę czytało mi się lekko i z przyjemnością. Więc polecam! Pokochaj miłość to książka, której jeszcze nie zaczęłam, ale słyszałam na jej temat dobre opinie, więc zobaczymy.

No i już na koniec dwie "konkretne" pozycje (a raczej o konkretnej ilości stron). Od Ducha do ucha Augustyna Pelanowskiego (paulina) zwróciła moją uwagę okładką (tiaaa, wiem, płytko) i pierwszym zdaniem: "Jesteśmy powołani do miłosierdzia". Kupiłam, długo się nie zastanawiając. Kolejna pozycja, Wiara w pytaniach i odpowiedziach, miała mi podsumować kilka spraw związanych z Kościołem. Dobra alternatywa dla tych, którzy zadręczają się pytaniami w stylu: Dlaczego istnieje cierpienie? Czy Jezus miał rodzeństwo? Jaki sens ma choroba? Czy wierność jest możliwa? Albo kim jest Duch Święty? Takie podstawy chrześcijaństwa.

"Odkupieni przez Pana powrócą,
przybędą na Syjon z radosnym śpiewem
ze szczęściem wiecznym na twarzach:
osiągną radość i szczęście,
ustąpi smutek i wzdychanie."
~ Iz 35, 10

Niektórzy twierdzą, że wiara to prywatna sprawa każdego człowieka. Wierzysz sobie? Spoko, ale zachowaj to dla siebie! Ale jak tu milczeć, kiedy świat jest taki piękny i ludzie są tacy piękni i w wierze wszystko wkoło nabiera sensu! Jak tu nie dzielić się z ludźmi czymś, co daje tyle spełnienia i radości? I miłości?

Tegoroczne rekolekcje po raz kolejny przywróciły mi wiarę w ludzi i w samą siebie. Zbliżyły mnie do Boga. Poukładały kilka spraw. Zachęciły do zmian. Zostaje mi tylko modlić się o to, abym znalazła siły na drogę po mojej osobistej pustyni, potrafiła dawać świadectwo i była nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim - dla innych ludzi.

Dajcie koniecznie znać, czy mieliście wcześniej kontakt z Oazą,czy sięgacie po literaturę religijną (ja przyznam szczerze, że w przeszłości raczej mi się to nie zdarzało) i czy wybieracie się na ŚDM? Możecie też podzielić się swoimi przemyśleniami na temat wiary! Jestem również ciekawa, czy chcielibyście, abym umieszczała na blogu recenzje powyżej wymienionych przeze mnie książek? 

Ach, i mówcie, jak tam mijają Wam wakacje! 

Pozdrawiam Was cieplutko i do napisania!


*Podpisując Krucjatę Wyzwolenia Człowieka zobowiązujemy się do całkowitej abstynencji od alkoholu. Po co? Aby pomóc tym, którzy sami nie potrafią uwolnić się od nałogu. Osobiście podpisałam KWC po raz drugi na okres jednego roku, pomimo tego, że w 2017 zaczynają się osiemnastki, w tym moja własna. Niech to moje niepicie będzie świadectwem, że można bawić się bez kieliszka. Za rok zamierzam podpisać Krucjatę członkowską, czyli taką na nieokreśloną ilość czasu. Trzymajcie kciuki!

3 komentarze:

  1. Będę na ŚDM jako wolontariusz. :) Mam nadzieję, że wszystko ładnie wyjdzie i będzie świetnie - i że wrócę z nich podbudowana na każdy możliwy sposób!
    Po literaturę religijną sięgam od czasu do czasu, przede wszystkim jeśli ktoś z rodziny czy znajomych poleci mi lub po prostu podaruje jakąś pozycję.
    Miło widzieć kogoś czerpiącego z wiary tyle siły! Też to robię (szczerze mówiąc, gdyby nie wiara, pewnie już by mnie tu nie było) i nie wyobrażam sobie życia bez Boga. :)
    Pierwsze słyszę o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka! Kurczę, też chciałabym taką podpisać. Świetna sprawa! Trzymam za Ciebie kciuki!
    Pozdrawiam cieplutko,
    Aya

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak bardzo rozumiem Twój entuzjazm i Twoją radość. W gimnazjum miałam okazję być 2 razy na takich rekolekcjach ala oazowych, w zakonie, trzydniowe. Było... Mega!!! Wiem co czujesz, bo sama doskonale pamiętam to uniesienie, tą wiarę, siłę - to są takie emocje, których nigdy się nie zapomina.
    Ja tak rzadko czytam coś religijnego, ale ostatnio wpadła mi w ręce ciekawa książka "Za wszelką cenę". Super jest, więc polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam na czymś takim, nie należę również do żadnej Oazy, ani nie sięgałam po literaturę religijną (chociaż może i byłoby warto?), więc dla mnie to dosyć obcy temat:D
    Nie wiem, czy odnalazłabym się na takim wyjeździe, chociaż brzmi zacnie (Twój entuzjazm jest niesamowity:)) i uważam się za osobę religijną, wierzę w Boga i go kocham. Ostatnio miałam mały kryzys wiary, ale udało mi się z tym uporać, to chyba stała rzecz w życiu osoby wierzącej. Przyznaję też, że ostatnio nie chodzę jakoś często do kościoła, czasem nie mogę się tam odnaleźć. Chociaż byłam na paru mszach, które były niesamowite, naprawdę czułam magię, piękno w powietrzu, a wyszłam jak na skrzydłach z przeczuciem, że świat jest wspaniały.
    Notabene zawsze zachwyca mnie pozytywna energia, siła, moc i takie wewnętrzne poczucia radości i zachwytu nad światem, jakie daje wiara, coś pięknego! Bóg daje niesamowitą siłę:)
    Ja niedawno wróciłam z Malty, a niedługo znowu wybieram się do Włoch:)
    Pozdrawiam ciepło i życzę miłych wakacji!
    P.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...