Zaniedbałam Was. Olałam. Całkowicie i niewybaczalnie. Biję się w pierś po raz wtóry w ciągu tych trzech minionych miesięcy, ale (!) zrozumcie! To fakt - zbyt wiele mnie tu ostatnio nie było, ale musicie mi wybaczyć, bo ten czas był taki... pokręcony, zwariowany, wspaniały, radosny, cudowny i pełen szczęścia, że nawet nie było kiedy czegoś tu napisać, czy coś c z y t a ć. Jestem naładowana pozytywną energią i och, nawet nie wiecie, ilu rewelacyjnych ludzi poznałam i ile się działo, i jak mnie te wakacje zmieniły, i ile mi dały, i jak mi smutno, że jeszcze tylko połowa (niecała!) i że nie wiem, kiedy ich wszystkich znowu zobaczę... Ale już kończę! Bo dzisiaj nie o tym (a przynajmniej nie tylko, w końcu to w dalszym ciągu blog książkowy), ale o pozycjach, które przeczytałam w ostatnim kwartale.
I znów biję się w pierś, bo, ekhm, jakby tu... przez te trzy miesiące niemal nic nie przeczytałam. Co więcej - nawet mi się nie chciało czytać. Jeszcze więcej - nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam w ręce książkę. Nie patrzcie tak na mnie! Naprawdę jakoś nie było okazji i ten tego... W sumie w maju, czerwcu i lipcu udało mi się (pierwszy raz ten czasownik tak idealnie tu pasuje bo w istocie jest to cud, że tyle u d a ł o mi się) przeczytać <werble, wstrzymany oddech, niecierpliwe chrząknięcie...> dziewięć pozycji. Kolejno dwie, pięć i dwie na miesiąc. Tia, kiepściutko, ale co tam!
Kurczę, ale to było dawno temu! Na maj przypadły mi Historia pszczół i Krew elfów. Pierwsza jest dość średniawa, za to druga... Sapkowski wymiata i nie mogę doczekać się, aż przeczytam kolejną część Wiedźmina! Dalej mamy czerwiec. Moja Ananke nie była najlepszą przeczytaną przeze mnie książką Ewy Nowak, ale nie jest źle. Zakon Mimów, czyli druga część niezwykle wciągającego Czasu Żniw, w niczym nie była gorsza od swej poprzedniczki - wpadłam jak ryba wodę, śliwka w kompot, czy jak kto woli - po prostu przepadałam! Czekam z niecierpliwością na część trzecią, achhh!!! Cierpienia młodego Wertera, lekturę szkolną, pozostawię bez komentarza. Ot, pełna cierpienia opowieść mężczyzny, którego wrażliwość i przesadna egzaltacja doprowadzają do nerwicy.
Amelia i Kuba. Stuoki Potwór, czyli czwarta już część kosikowskiej serii dla dzieci, jest lekka, przyjemna, więc ciepło ją polecam. To nie jest dieta - notatnik dla nastolatek, które chcą zmienić swój tryb życia na zdrowszy, ale brakuje im motywacji. Uwaga! Już niedługo na blogu konkurs, w którym będzie można tę pozycję wygrać! Dajcie znać, czy chcielibyście w takowym uczestniczyć. W końcu przechodzimy do lipca, który był tak zakręcony, że przeczytałam tylko Dawcę (część w autokarze, a część wieczorkami czekając, aż wszyscy pójdą spać, bowiem było to na rekolekcjach) i Spowiedź jest spoko. Pozycje tak cieniutkie, że aż mi głupio. Recenzja jednej z nich już niebawem.
Powiem tak - bywało lepiej! Ale nie potrafię jakoś zbyt surowo się oceniać, bo, powtórzę to chyba jeszcze tysiąc razy, ten czas była tak cudowny i tak piękny i czuję, że wykorzystałam go w pełni - książek w żaden sposób bym już tam nie upchnęła. Za mną Światowe Dni Młodzieży, które były wprost obłędne, pełne wspaniałych ludzi i przeżyć! W 2019 do Panamy! Jako wolontariuszka poznałam trochę Włochów (to wcale nie stereotypy, że są hałaśliwi, wyluzowani, otwarci i powolni) i pierwszy raz w życiu byłam w Częstochowie. Spałam pod gołym niebem, śpiewałam tyle, że aż cud, że jeszcze mówię, spotkałam rewelacyjnych, otwartych ludzi, zajadałam się wieczornym kisielkiem, bawiłam się, tańczyłam, znosiłam ulewy naprzemiennie z upałami... Wróć, chwilo!
Amelia i Kuba. Stuoki Potwór, czyli czwarta już część kosikowskiej serii dla dzieci, jest lekka, przyjemna, więc ciepło ją polecam. To nie jest dieta - notatnik dla nastolatek, które chcą zmienić swój tryb życia na zdrowszy, ale brakuje im motywacji. Uwaga! Już niedługo na blogu konkurs, w którym będzie można tę pozycję wygrać! Dajcie znać, czy chcielibyście w takowym uczestniczyć. W końcu przechodzimy do lipca, który był tak zakręcony, że przeczytałam tylko Dawcę (część w autokarze, a część wieczorkami czekając, aż wszyscy pójdą spać, bowiem było to na rekolekcjach) i Spowiedź jest spoko. Pozycje tak cieniutkie, że aż mi głupio. Recenzja jednej z nich już niebawem.
Powiem tak - bywało lepiej! Ale nie potrafię jakoś zbyt surowo się oceniać, bo, powtórzę to chyba jeszcze tysiąc razy, ten czas była tak cudowny i tak piękny i czuję, że wykorzystałam go w pełni - książek w żaden sposób bym już tam nie upchnęła. Za mną Światowe Dni Młodzieży, które były wprost obłędne, pełne wspaniałych ludzi i przeżyć! W 2019 do Panamy! Jako wolontariuszka poznałam trochę Włochów (to wcale nie stereotypy, że są hałaśliwi, wyluzowani, otwarci i powolni) i pierwszy raz w życiu byłam w Częstochowie. Spałam pod gołym niebem, śpiewałam tyle, że aż cud, że jeszcze mówię, spotkałam rewelacyjnych, otwartych ludzi, zajadałam się wieczornym kisielkiem, bawiłam się, tańczyłam, znosiłam ulewy naprzemiennie z upałami... Wróć, chwilo!
Dajcie znać, jak tam Wasze wakacyjne książkowe wyniki, jak spędzacie ten leni czas, gdzie byliście, co robiliście, jak czujecie się z myślą, że już niedługo wrzesień, które z wymienionych przeze mnie pozycji czytaliście, a które macie w planach i czy byliście może na ŚDMach?
Przesyłam Wam część mojej pozytywnej energii i ślę masę uśmiechów! Do napisania!
Pochwalilabym sie wynikami ale w sumie odkad porzucilam bloga to nic nie czytalam praktycznie wiec ..;) wlasciwie nie wiem po co pisze ten komentarz bo przeciez na sdm nie bylam ale ciesze sie ze ty mialas te mozliwosc i ze bylo wspaniale. :)moje wakacje sa cudowne piekne i absolutnie niezapomniane i tak jestem nareszcie taka szczesliwa ze ciezko to nawet opisac slowami.i boje sie myslec troche o tym co będzie od wrzesnia (nowa szkola nowe wszystko no i wiadomo utrzymywanie kontaktu ze "starymi" znajomymi) ale bedzie dobrze .musi byc. Tak po prostu chcialam to napisac.wysylam całusy pozdrawiam zyczac ci udanej niecalej drugiej polowy wakacji:* kinga
OdpowiedzUsuńKiiinga, kochana, co się z Tobą działo?! XD Zaglądam do Cb co najmniej raz na tydzień, a tu wciąż nic i nic, i nic. Cisza. Pustka. Blogosfera bez Filiżanki to nie to samo, wiesz? Masz mi zacząć pisać natychmiast! ^.^ Choćby miał to być opis z wakacji, bo jestem ciekawa, co też wspaniałego się u Ciebie działo. A zmiana szkoły nie jest tak zła i straszna, jak mogłoby się wydawać - dasz sobie radę. Cieszę się, że się odezwałaś (ty zła istoto!) i Tobie także życzę wspaniałego sierpnia i mnóstwa pozytywnych wrażeń. Tylko przemyśl to odejście od blogowania. XD Przesyłam całusy, pozdrowionka i ściskam!
UsuńWakacje są po to, by zawierać nowe znajomości i odświeżyć trochę swoje życie. :) Ja tez miałem kiedyś kryzys w blogowaniu, też olewałem bloga. Jeśli jednak kochasz pisać, będziesz to robić za wszelką cenę. Niekoniecznie muszą być to tematy okołoksiążkowe. W końcu nie samą literaturą człowiek się żywi. Ja bym się na przykład chętnie dowiedział, jak to było na ŚDM. :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym nawet napisała, jak było na ŚDMach, ale rozpłynęłabym się w ochach i achach i nic by z tego nie wyszło. XD Jednak powoli z kryzysu książkowego wychodzę, więc nie jest źle! ^^
UsuńNie liczy się ilość, a jakość przeczytanych książek ;) Najważniejsza jest pozytywna energia!
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, czasami po prostu trzeba odłożyć książkowe światy i pobyć trochę w tym realnym ;) Cieszę się, że spędziłaś miło czas i mam nadzieję, że chęci do czytania wrócą. ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo rozczarowana Moją Anankę książka bez akcja mało się dzieję, wynudziłam się z nią a zakończenie było dziwne i rozczarowało mnie, bo tak na prawdę książka zakończyła się bez jakiegooś przekazu gdzie we wcześniejszych książkach pani Nowak coś takiego było. Ogólnie nie podobało mi się i jestem rozczarowana że co nowsza książka to gorsza tej autorki to już nie jest to samo :(
OdpowiedzUsuńW sumie zgadzam się, że wyjątkowo dobra to ta powieść nie była (brak akcji, nijaka końcówka...), ale w porównaniu z takim "Moim Adamem" albo "Ogonem Kici" - jest dobrze! Masz jednak rację, że z każdą kolejną książką autorki jest niestety gorzej, a nie lepiej. Kiedy przypomnę sobie na przykład takie "Krzywe 10" albo "Bardzo Białą Wronę"... Ach.
UsuńA ja tak dla odmiany, jak na ciekawską duszę przystało, podpytam: jak się bawiłaś? Kogo poznałaś? Jak często się uśmiechałaś? Bije od Ciebie tak pozytywna energia, że aż sama musiałam wymusić uśmiech na całe dwie sekundy. Moje emo, ciemne serce boli na samo wspomnienie.
OdpowiedzUsuńZ tych wszystkich pozycji przeczytane mam tylko dwie książki, pomijając lekturę szkolną, co mnie martwi i irytuje. Nie znoszę, kiedy widzę tytuły, o których wcześniej sama nie napisałam siedmiu czy ośmiu wywodów. Z pewnością zapiszę je do notatnika i zapomnę o nich na kilka miesięcy, ponieważ będę zbyt zajęta ponownym czytaniem moich ulubionych serii. Uwielbiam siebie. Nadal bardzo ciekawi mnie to, co przeżyłaś. Kocham, kiedy ludzie opowiadają o miłych wspomnieniach; zazwyczaj wtedy się rozkręcają do tego stopnia, że dopiero zakneblowanie jest w stanie stłumić dźwięki. Irytujące, ale urocze!