Zwątpienie, poczucie bezsensu, lenistwo, brak zaangażowania i pasji - oto główne powody, dla których od w r z e ś n i a bycie tu jest dla mnie coraz mniejszą przyjemnością, żeby nie powiedzieć - nie dającym mi radości obowiązkiem. Coraz częściej pojawiają się w mojej głowie myśli: zrezygnować z bloga i z pisania recenzji? Angażować się w to? Pisać na siłę? Zmobilizować się? Jaki to ma sens?
Widzę w tym blogowym środowisku coraz więcej niedoskonałości, komercji, chęci pokazania się. Blogosferą zawładnęło zdobywanie nic nie znaczących statystyk, czytanie tylko i wyłącznie bezwartościowej, odmóżdżającej literatury, gonitwa za modą, nowościami, egzemplarzami recenzenckimi, postanowieniami, komentarzami, wyzwaniami, zdobywanie jak największej ilości książek, które tylko ładnie wyglądają.
Mam dość gadania, że książka to mój przyjaciel, ucieczka od świata, papierowe cudo, które trzeba wąchać i które trzeba podziwiać. Mam dość roztkliwiania się nad tym, że bez książek życie byłoby smutne i niewartościowe. Mam dość kolejnych identycznych seriali, którymi wszyscy się zachwycają oraz literackich bohaterów, którzy są tacy sami. Mam dość zagłębiania się w ten fikcyjny, sztuczny świat ochów, achów, zachwytów, komentarzy, bezwartościowych opinii, bezsensownych sporów, książkowo-filmowych miłości i wrogów.
Ja chcę po prostu c z y t a ć. Po prostu o g l ą d a ć. Chcę wyrzucić ze swojego słownika słowa WIĘCEJ i LEPIEJ. Mam dość podążania za tłumem, mówiąc: jestem inna. Mam dość blogosfery, w której każdy jest tylko dla siebie i dla liczb. Mówiąc kolokwialnie - dla szpanu. Aby móc powiedzieć sobie: robię coś fajnego, coś innego, coś wartościowego. To mi przecież tak dużo daje.
A to przecież TYLKO książki. I TYLKO recenzje. TYLKO blog.
Nie chcę mieć tylko po to, żeby mieć. Nie chcę już zapełniać regałów nowymi książkami, bo to jest fajne, bo wygląda dostojnie, bo wydaje mi się, że jestem taka mądra i oczytana, bo gdy ktoś wchodzi do pokoju, mówi: łał!
Nie chcę mówić, że ten aktor jest przystojny, ten bohater słodziutki, tamta głupia, ten pyskaty. Nie chcę tylko dużo czytać, dużo pisać, dużo komentować, dużo oglądać, dużo kupować, dużo dostawać. Przestało obchodzić mnie, ilu mam obserwatorów, ile przeczytałam książek.
Nie chcę słyszeć słów: spojler, must have, zapowiedzi, TBR, trailery, stosiki, bestsellery. Chcę czytać to, czego nikt nie zna. Starocie. Klasyki. Albo tylko to, co naprawdę chcę poznać. Chcę ograniczać kolejne identyczne młodzieżówki i obyczajówki, które stwarzają mi nierealny, sztuczny obraz rzeczywistości pełnej super "ciach", romantycznych miłości, ckliwych historyjek, banalnych przyjaźni, zwrotów akcji i schematów. Chcę czytać lektury.
Chcę przestać się zmuszać. Bo zaległa recenzja. Bo to tak długo leży na półce. Bo tak długo mnie tu nie było. Bo wszyscy chwalą. Bo powinnam.
Chcę myśleć. A nie udawać, że myślę. Albo myśleć to, co inni. Bo tak wypada.
Kocham czytać. I będę to robić! Denerwuje mnie tylko, że wszyscy (przepraszam - w większości) w tej blogosferze myślimy tak do bólu banalnie i schematycznie. Świeżości nam trzeba! Życia! Nie chodzi i to, aby być na SIŁĘ oryginalnym i na SIŁĘ mieć inne zdanie niż wszyscy. Chodzi o szczerość. Róbmy to, co NAPRAWDĘ daje nam radość i jest wartościowe, a nie to, co powinniśmy, co robią inni. Zastanówmy się, czy czytanie książki, która wydaje się tylko przeciętna albo tylko "może fajna" ma sens. Czy planowanie, co będziemy czytać, przypadkiem nas nie ogranicza. Nie odrzucajmy starości i lektur na rzecz kolejnych "Zmierzchów" i "Harrych". Nie doszukujmy się głębszych wartości w lekkiej literaturze popularnej.
Owszem, czytanie głupot dla relaksu ma sens. Według mnie, odmóżdżacze są nawet potrzebne. Ale czytanie TYLKO odmóżdżaczy i traktowanie ich jako bardzo mądrej czy oryginalnej lektury jest... mocno ograniczające. Można czasem sobie powzdychać do fajnego bohatera, pokibicować romantycznemu wątkowi, czaić się na kolejne części mało wymagającej serii. Ale żywmy się czymś więcej. Czymś wartościowym. Zastanówmy się. Nie bójmy się głębszej refleksji. Nie bójmy się sięgać po to, co ciężkie, trudne, nudne, ale z przesłaniem, z jakąś nauką. Otwierajmy się na to, co niepopularne, nie na szczycie list bestesellerów, nie sztampowe, fajne, łatwe i przyjemne. Nie sądźmy, że jak ktoś chwali, to musi być dobre. Sami oceniajmy. SAMI myślmy.
Blogosfera to nie zbiór samodzielnych jednostek. Czasem wydaje mi się, że to bezmyślna masa, w której trudno wyłuskać tych, którzy chcą naprawdę podyskutować o literaturze, odkryć coś nietypowego, zastanowić się. Są tacy, co tylko czytają, recenzują, kupują, czytają, recenzują, kupują, zdobywają czytelników, wchodzą w kolejne współprace, a potem znów czytają, recenzują, kupują... Bezmyślnie. Tak po prostu. Gdzie pasja? Gdzie szczerość? Gdzie MYŚLENIE? Refleksja?
Czy chcę dalej prowadzić bloga?
Chcę. Ale muszę zmienić nastawienie. A więc... 1) Będę czytać różnorodne książki. Nie tylko odmóżdżacze. Przestanę olewać lektury. 2) Będę czytać tylko to, co NAPRAWDĘ może mi coś dać albo szczególnie mi się spodobać. 3) Będę pisać, kiedy będę miała na to ochotę. 4) Po co mi statystyki? Olać je! 4) Życie PRAWDZIWE nad życie blogowe. Blog to nie sposób na życie, ale nędzny dodatek, sposób na ROZWÓJ, a nie na katowanie się.
Przepraszam, ale nie będę się już starać, aby było mnie tu dużo. Jak coś napiszę, to napiszę. Jak nie - to nie. Nie chcę, aby pisanie bloga mną zawładnęło. To ma być przyjemność, a nie obowiązek. Nie będę obiecywać żadnej poprawy. Nie będę tworzyć podsumowań, stosików, zapowiedzi. Tylko recenzje, filmy i posty takie jak te - kiedy coś wpadnie mi do głowy.
Z góry przepraszam, jeśli moim postem kogoś uraziłam. Możecie się ze mną nie zgadzać, co więcej - byłabym zachwycona, gdyby tak było! Chętnie ten temat z Wami przedyskutuję. A tymczasem żegnam się z Wami. Może jeszcze niedługo napiszę (recenzję!). A może nie.
Napiszę tylko tyle: No i prawidłowo! :D Życzę powodzenia na "nowej drodze życia". Sama od powrotu do blogowania zupełnie zmieniłam kierunek jego rozwoju, więc w pełni cię rozumiem. I jestem ciekawa twoich nowych, ciekawszych wyborów książkowych. (A lektury to bardzo brzydko olewać ;)).
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Między sklejonymi kartkami
Haha, dziękuję pięknie! ;D Mam nadzieję, że uda mi się żyć w blogosferze bardziej... zgodnie ze sobą i z większą przyjemnością! :) No i że poznam dużo niesamowitych książek.
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Zwracanie uwagi na innych jest bezcelowe, serio. Choć zdarza mi się na DM podjąć temat tego, co robi ogół, czy coś, to zwykle są to po prostu moje spostrzeżenia, które niekoniecznie mają wpływ na to, co robię ja, a po prostu widzę coś i piszę o tym, co widzę, bo lubię :) Ja osobiście nie mam żadnych współprac (z kilku banalnych powodów XD) i właściwie... czytam co mi się podoba i co mam na półce. Nowości u mnie się raczej nie uświadczy. Rosnące statystyki są zawsze miłe (bo wow, ktoś mnie czyta), ale no miłe, nie konieczne do życia - konkursów dla ich podbicia też nie robię, bo moich książek nie oddam, a kasy mi szkoda XDD Wole kupić sobie.
OdpowiedzUsuńMeh... ja chyba nigdy za tłumem nie podążałam w pełni bezmyślnie, bo moje umiejętności społeczne są bliskie zeru i gdy się orientuje, że coś jest modne to zwykle to właśnie modne być przestaje <3 A po młodzieżówki sięgam tylko, jeśli akurat mam je na półce, albo je dostane, co się zdarza ostatnio głównie przez biblioteczkę brata mojego chłopaka ;) Skoro mam dostęp to korzystam, a czasem po czytaniu o symbolach, matrixie i manipulacji trzeba odpocząć.
W ogóle nigdy nie rozumiałam do końca, albo inaczej - rozumiałam, ale nie czułam - jarania się aktorami i bohaterami. No przystojny koleś, ale go nie znam, nic do mojego życia nie wnosi. Postać? Te z młodzieżówek zwykle są płaskie, a te z "poważnej" literatury maja tyle problemów ze sobą, że podziękuję. A nawet jeśli nie to są skonstruowane tak, by historia działała: to ich rola, której jestem świadoma i przez to nie mogę ich w pełni "kupić".
Pisz sobie co Ci do głowy przyjdzie i tyle. To tylko blog, nie praca, prawda?
Teraz mi tak głupio, chciałam napisać o swoich wrażeniach, a zaczęłam atakować (zresztą niezamierzenie) innych blogerów. Oczywiście masz rację, nie chciałam atakować ludzi, raczej pewne cechy, w tym swoje. Ujęłam to może mało delikatnie, aaale może nikt sobie tego za bardzo do serca nie weźmie i się na mnie nie obrazi...
UsuńPodziwiam Cię, mistrzu! Właśnie takie podejście chciałabym mieć! ;D Takie... na luzie! Blog, nie praca - to moje nowe motto życiowe.
Pozdrawiam ciepło!
Spokojnie, ja wiem o co Ci mniej więcej chodziło ;P
UsuńI chyba nie ma czego podziwiać, bo ja po prostu wiele rzeczy mam gdzieś, co niekoniecznie kończy się dla mnie dobrze XD Weź też pod uwagę, że DM zakładałam w ogóle nie wiedząc o istnieniu czegoś takiego jak "blog recenzencki" - chciałam sobie pisać co mi się podoba, a że nie miałam komu opowiadać o książkach to pisałam o nich. Duuużo później zorientowałam się, że są jakieś "współprace", że obserwacje coś znaczą etc. a że nie zakładałam DM z myślą o tym to jakoś nigdy mnie to bardziej nie obchodziło, bo potem już przywykłam do swojej "formuły". Nie wiem jak to wyjaśnić dokładnie XD
Ja ostatnio też mniej siedzę w blogosferze, ale przestałam się przejmować statystykami już dawno. Kiedy dwa lata temu widziałam blogi, w których recenzja jest prawie codziennie, co chwilę są stosiki, a obserwatorów starczyłoby żeby zapełnić stadion (xD) to czułam żal, smutek i ogromną presję. Dopiero z czasem przyszły mi do głowy takie myśli, że Ci ludzie nie mogą mieć PRAWDZIWEGO życia, nie w pełni. No bo jak ktoś czytający 5 książek na tydzień może mieć czas na ŻYCIE? Dlatego nie przejmuj się niczym, wróć do podstaw kiedy to pisałaś dla siebie, nie dla rosnących statystyk :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko ;* I zapraszam na post o lenistwie w blogosferze u siebie jeśli będziesz miała ochotę
Debby xxx
myslamipisane.blogspot.com
O taaak, wielokrotnie zastanawiałam się, jak niektórzy blogerzy wyrabiają z blogiem i życiem równocześnie. xD W sumie to zawsze pisałam głównie dla siebie, ale momentami zbyt wielką uwagę skupiałam na statystykach, co mija się całkiem z celem blogowania i odbiera z tego całą przyjemność. Pięknie dziękuję za komentarz i może Cię zdziwię, ale czytałam już tego posta na Twoim blogu, haha. ;D
UsuńPozdrawiam!
Dziewczyno, ty w tym poście nie krytykujesz blogosfery tylko siebie. Zmuszasz się do czytania książek, które nie chcesz. Leciałaś na statystyki i brałaś co popadnie od wydawnictw bo ładnie wyglądało na półce. To wszystko robiłaś TY. Nie mierz ludzi swoją miarą. Jak Ci źle to czytaj inne rzeczy, ale nie obrażaj innych gatunków tylko dlatego, że tobie nie przypadły do gustu. Jest to infantylne i po prostu głupie
OdpowiedzUsuń"Nie doszukujmy się głębszych wartości w lekkiej literaturze popularnej" - w każdej książce można znaleźć jakieś wartościowe rzeczy. To, że bohaterami nie jest pięćdziesięcioletnia kobieta, a nastolatka nie sprawia, że książka nie ma już nic do zaoferowania.
W sumie miałam ochotę przytoczyć więcej bezsensownych cytatów, ale nie będę się odmóżdżać.
Pozdrawiam,
Magda z dwiestronyksiążek
Oczywiście, że krytykuję w tym poście siebie. Szczerze mówiąc, troszeczkę zdziwił mnie Twój komentarz, bo nie sądziłam, że to, co napisałam, mogło zabrzmieć tak... obraźliwie, moim celem nie była krytyka blogosfery, więc dziękuję za uwagę, zresztą bardzo słuszną. :) Post pisałam pod wpływem chwili i nie miałam zamiaru kogokolwiek obrażać czy krytykować, to raczej takie moje subiektywne, luźne spojrzenie na swoją blogową karierę i na zjawiska, których byłam/jestem świadkiem, przyprószone być może zbytnio zrezygnowaniem. Broń Boże, nikogo nie chciałam atakować, ale może rzeczywiście tak to można odebrać. Tak czy owak prostuję - nie celowałam w ludzi, ale w jakieś ogólne zjawiska, no i oczywiście w jakieś tam swoje "przewinienia", błędy.
UsuńCo do literatury młodzieżowej - sama bardzo ją lubię i nie wątpię, że zdarzają się co wartościowsze perełki. Po prostu osobiście uważam (nikt nie musi tego podzielać, czy stosować się do tego), że taka luźna lektura na dłuższą metę potrafi mocno zniekształcać rzeczywistość, poza tym ile można się odmóźdżać i relaksować, czytając wciąż o podobnych bohaterach, podobnych sytuacjach, a często także - o podobnych problemach? Tylko o to mi chodziło, nie chciałam urazić nikogo, kto zaczytuje się w takiej literaturze. Sama z nieskrywaną przyjemnością to czasem robię. ;)
Mam nadzieję, że nie jawię Ci się w tej chwili jako atakująca wszystko i wszystkich nerwuska i mądrala potrafiąca jedynie dawać "złote" rady i napomnienia, której wydaje się, że pozjadała wszystkie rozumy. Choć niestety z wieloma z Twoich słów muszę się zgodzić, gdy czytam swój post jeszcze raz... Cóż, cieszę się, że mi to wygarnęłaś. xD
Pozdrawiam również!
Bardzo mi się podoba twoja szczerość, przeczytałam cały post i zgadzam się ze wszystkim! Niestety blogosfera się już taka zrobiła i co zrobisz... Nic. Przyznaję, że miałam taki czas, że myślałam podobnie, że chce czytać wszystko co inni, nawiązywać tone współprac i starać się o świetne statystyki. Tak mi się to w końcu przejadło, że miałam dość, chciałam odpocząć, zrozumiałam, że robię to na siłę. Chciałam nawet przestać pisać bloga, by sobie po prostu przeczytać książkę i mieć w dupie czy będę musiała o niej pisać, czy nie. Czy ona jest nowa czy stara. Zrobiłam sobie 2 tyg. przerwy i po tym czasie wróciłam jak nowo narodzona, w końcu się dowiedziałam, czego jak tak naprawdę chcę.
OdpowiedzUsuńKiedy wszystko sobie poukładałam, blogowanie i czytanie znów zaczęło mi sprawiać radość i przyjemność. Teraz nie wyobrażam sobie bez tego życia. Po prostu kocham to robić - jakbym przestała, czułabym się pusta, moje życie byłoby nudne.
Co akapitu "Blogosfera to nie zbiór samodzielnych jednostek.[...]" Taa poczułam się lekko dotknięta, bo troszkę to odzwierciedla mnie, ale staram się z całych sił wybrnąć z tego schematu. Próbuję wymyślać nowe posty i angażować się bardziej w rozmowy z ludźmi i dobrze mi to idzie. :)
Świetny post! Bardzo szczery. Mam nadzieję, że przeczyta go jak najwięcej osób, przede wszystkim blogerów. :)
No i piękna sprawa! Tak trzymaj! Jestem dumna! Przez chwilę się bałam, że to wszystko dąży do jednego wielkiego "kończę z tym", ale, na szczęście tak się nie stało. Zgadzam się tak, że aż napisałam Ci komentarz.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym postem.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że choć pisanie recenzji na bloga (na LC) pozwoliło mi na zdobycie jakiś tam nowych umiejętności pisarskich, to też zauważyłam, że ostatnio zaczynam siebie katować z tym czytaniem. Jeszcze do niedawna kiedy widziałam blogi innych ludzi od razu kipiała we mnie zazdrość i złość na samą siebie: "Że co?! Jak to możliwe, że on/ona jest w stanie przeczytać tyle książek w miesiącu i jeszcze o 90% z nich napisać posta na blogu, a ja ledwie nadążam z tym, żeby przeczytać choć 3-4 książki na miesiąc?".
Zgadzam się z Tobą, w blogosferze jest coraz mniej ludzi, którzy naprawdę myślą, a zamiast tego przybywa tych, którzy czytają tylko te nowiutkie, świeże jak bułeczki głupawki, tylko po to, by zaraz je zrecenzować na blogu/kanale na YT i od razu nabić sobie więcej wyświetleń oraz czytelników/widzów. Nie, żebym uważała, że czytanie nowości jest złe (bo dzięki temu min. ogarnęłam się, jakie panują trendy w obecnej literaturze tudzież "pseudoliteraturze" i nauczyłam się jak NIE pisać w przyszłości, co w przypadku ambicji na zostanie pisarką jest dość ważne), ale gdzieś powinna być ta zdrowa granica.
To samo z resztą tyczy się przekładania bloga/kanału nad zwyczajne życie. Jak przeglądam niektóre kanały albo blogi i widzę, że co parę dni pojawia się kolejny filmik albo post, to od razu coś mnie trafia (i zazwyczaj to druga myśl po moich wyrzutach sumienia, że ja tyle nie czytam), że ej - a co z jej/jego prawdziwym życiem? Na profilu jest napisane, że studiuje. To kiedy on/ona ma czas na naukę? Jest napisane, że ma chłopaka/dziewczynę. To kiedy znajduje czas dla tej drugiej połówki, skoro ze statystyk wynika, że niemal całe życie spędza, czytając książkę za książką?
Co tu jeszcze wcisnąć?
Hm, życzę powodzenia na "nowej drodze życia" (nie mam innego pomysłu, jak to określić, więc proszę o wybaczenie, jeśli ten zwrot wyda Ci się kiczowaty).
Pozdrawiam:)))
horsefan a.k.a. panna Zofia
Naprawdę, zgadzam się z Tobą niemal w 100%. Ostatnio miałam podobnie i zastanawiałam się, na ile mój blog ma sens. Skoro wszyscy dookoła piszą o tym, co modne, popularne i niedawno wydane. A ostatnio, za sprawą matury, ograniczyłam egzemplarze recenzenckie do minimum. I o dziwo, wcale z tego powodu nie płaczę. Odnalazłam na swojej półce mnóstwo powieści, które czekały i pozytywnie mnie zaskoczyły. Zaczęłam czytać stare lektury z gimnazjum, których moja szkoła nie przerabiała. I strasznie spodobały mi się "Syzyfowe prace", chociaż to przecież przeżytek, nic nie warty staroć, czy nie tak? No właśnie nie tak....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Wow, ostro :p Bardzo spodobało mi się to, że nie owijałaś w bawełnę. Najlepsze jest to, że dzięki temu postowi dużo zrozumiałam. Będę się nim inspirować, gdy będę coś robić na siłę, gdy będę czuła poczucie winy, że dawno nie pisałam, że po prostu będę, a tak naprawdę mnie nie będzie (jeżeli rozumiesz o co mi chodzi). Bardzo spodobało mi się to co napisałaś. Myślę, że ten wieczór spędzę na nieco głębszej refleksji niż zazwyczaj. Dam znać kiedy indziej co z tego wyszło :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
Szelest Stron
Fajnie, że nie owijałaś w bawełnę. Myślę, że niektórym serio takie słowa są potrzebne. Przy prowadzeniu bloga i obracaniu się w towarzystwie blogsfery rzeczywiście czasami można się pogubić. Jednak najgorsze ze wszystkiego wydaje mi się być skupianie na statystykach. Fakt, że każdy lubi czuć się doceniany, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, a czasami mam wrażenie, że niektórzy o tym zapominają...
OdpowiedzUsuńczytamogladampisze.blogspot.com