My, zapaleni książkoholicy, jesteśmy naprawdę krótkowzroczni (i to nie tylko dlatego, że często przez naszą pasję kończymy z okularami na nosie...). Nie widzicie tego? Książki niszczą nas od środka! Tak, tak, wyrządzają nam naprawdę wiele, wiele szkody. Są trochę jak nałóg i kto wie, czy nie jest to nałóg najgorszy z najgorszych. Jak to kiedyś przeczytałam w jakiejś książce (prawdopodobnie było to Delirium, ale głowy sobie uciąć nie dam), najgorsze są takie choroby, które pozwalają człowiekowi wierzyć, że ma się dobrze. Czy książki nie są przypadkiem taką chorobą? Są i ja Wam udowodnię, że książki bywają naprawdę niebezpieczne i mają wiele, wiele wad. Nie wierzycie?
Koleś spadnie i się zabije! Bardzo mądrze... |
1. Powodują sytuacje zagrażające życiu
O, tak, tak, wierzcie mi. Człowiek w głębokim stadium choroby może robić naprawdę rzeczy groźne. Książka potrafi tak wciągnąć, że nie widzimy nic dookoła siebie. Nie sądzicie, że to bardzo, bardzo niebezpieczne? A jeśli na przykład osoba uzależniona, będzie czytać w autobusie? Okradną go, a on nie zauważy. Przegapi przystanek i będzie musiał iść piechotą. Albo gdy czyta idąc przez miasto. A jeśli nie zauważy na swojej drodze przeszkody, potknie się, wpadnie pod samochód i zostanie przejechany lub w najlepszym razie potrącony. Albo wpadłby na jakiegoś bandziora. Tyle mrocznych scenariuszy, tyle sytuacji prowadzących do okaleczenia...
2. Są trochę jak hazard
Ja swoje wiem i doskonale zdają sobie sprawę, jak wygląda biblioteczka przeciętnego czytelnika. Książkoholik jest jak hazardzista. Ma pieniądze i nagle je traci, zyskując tylko kawałki papieru oprawione w inne kawałki papieru. Całkowicie nieopłacalne i rozrzutne! "Tą książkę chciałam przeczytać od dawna! Muszę ją kupić!!! Muuuszę!". I rzucają się na nic niespodziewającą się książkę! Tracą ostatnie pieniądze, trwonią swoje majątki, aby tylko postawić kolejną powieść na półce i zapomnieć o niej na kilka lat.
3. Prowadzą do samookaleczenia
Ile razy przecięliście palce kartką z książki? Ile razy dźgnęliście się rogiem okładki (twarde oprawy są zawsze najgorsze) w brzuch? Ile razy ręce odmawiały Wam posłuszeństwa przez długie trzymanie grubej powieści?
Wariatka! Takich niestety nie da się już wyleczyć. |
4. Człowiek traci zmysły i rozsądne spojrzenie na świat
Kto wie, czy nie jest to najbardziej niebezpieczna cecha książek. Czy to normalne, aby ktoś zaczął nagle beczeć nad kartką papieru? Nie, to nie jest normalne! Albo śmianie się na całe gardło przy siostrze, która patrzy na nas, jak na chorych psychicznie? Też nie! A wzdychanie na głos w autobusie, przy jakimś grubym gościu, który siedzi na miejscu obok? Obłęd! Czysty obłęd!
5. Marnotrawią czas i nie pozwalają spać
Pięć godzin spędzonych przy powieści, tylko dlatego, że zaczęło się coś dziać. Zarywanie nocy, napuchnięte oczy... Znacie to? Praca domowa czeka... "Jeszcze tylko jeden rozdział! O nie, teraz nie mogę zakończyć, nie wiem, co będzie dalej!".
6. Problemy ze wzrokiem
Jak myślicie, dlaczego jest coraz więcej okularników? Zaraza się rozprzestrzenia... Po kryjomu, niedługo wszyscy stracimy zdolność logicznego myślenia.
7. Zanudzanie na śmierć
W kolejnym etapie choroby ludzie zaczynają gadać o książkach. A raczej paplać bez ładu i składu przez długi, długi czas. Nawet z ludźmi, których to kompletnie nie interesuje.
8. Wprowadzają w świat omamów, halucynacji i fikcji. Odurzają.
Rozmowy o osobach, które nie istnieją, mówienie o pelerynie niewidce i siedmiomilowych butach, jakby istniały naprawdę. Rozmyślania o losach bohaterów, którym nigdy nie było. Marzenia o przybyciu do świata, który został zmyślony. To nie jest normalne.
Głębokie uzależnione... Popatrzcie, jest tak pochłonięta, że nie chce podejść do lodówki po normalne jedzenie. Żuje włosy... |
9. Rozkochują nas w sobie
Wprowadzają w stan odrętwienia, rozmarzenia, kontrolują nasze myśli, wdzierają się głęboko w podświadomość, nie pozwalają się skupić. Słyszałam nawet o dziwnych zdarzeniach...Niektórzy posunęli się tak głęboko, że wąchali książki albo głaskali! Jestem pewna, że znajdą się też tacy, co z nimi śpią albo chodzą na spacery!
10. A w drastycznych przypadkach...
stają się życiem, przyjaciółmi, rodziną, nauczycielami. Zastępują ludzi, a to prowadzi do zguby, otępienia, odludnienia (istnieje takie słowo? Nie? To musi powstać), osamotnienia, zamknięcia się w pokoju... Stają się jedyną radością, przyjemnością, pasją i jedynym zajęciem. Miłością.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
To niepodważalne dowody na to, że z książkami lepiej nie zadzierać! Powodują liczne choroby psychiczne, prowadzą do pogorszenia się stanu zdrowia, stają się nałogiem, zajmują cenny czas... Zatruwają nas od środka, zanim to zauważymy.
Więc dlaczego czytamy?
Powodów jest jeszcze więcej ^^ Ale jeden jest najważniejszy.
Książki sprawiają, że jesteśmy l u d ź m i.
Jedyne uzależnienie, które cieszy :))
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
A na koniec... Przykłady z życia dla zainteresowanych
W następnym poście chciałabym zrobić notkę o różnych wpadkach i niebezpieczeństwach związanych z książką - notkę pisaną przez nas wszystkich ^^ Czy byliście kiedyś świadkami (albo uczestnikami...) jakiegoś dziwnego wydarzenia związanego z książką? (Czytaliście na lekcji w chwili, gdy wisiał nad Wami nauczyciel, spóźniliście się na autobus, wpadliście na jakiegoś człeka?) Chętnie je usłyszę, piszcie swoje historie w komentarzach, a w następnym poście postaram się to wszystko poskładać i sami zobaczycie, że powieści wcale nie są takie niewinne ^^ Jesteście za? Czekam na Wasze komentarze i...
Pozdrawiam cieplutko!
Pozdrawiam cieplutko!
PS. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :))
Świetny post, a przede wszystkim bardzo prawdziwy. :D Książki zdecydowanie odurzają, irytują, a także rozkochują nas w sobie. :)
OdpowiedzUsuńpunkt 5. hm, pięć godzin spędzonych przy powieści, serio, tylko? ostatnio nie poszłam do szkoły tylko dlatego, że wciągnęło mnie morze spokoju, znaczy czytałam od 6 rano do dziewiętnastej (z 17-minutową przerwą na naukę chemii), hm? :D ale ja zazwyczaj tak mam, że jeśli już coś czytam to czytam na całego, a jeśli nie to potrafię dobrych kilkanaście dni nie otwierać żadnej powieści. ;) A w kwestii zarywania nocek... NIGDY< NAPRAWDĘ NIGDY nie zarwałam nocki DLA ŻADNEJ KSIĄŻKI, zbyt bardzo kocham spać. co zrobić. :)
OdpowiedzUsuńA wada wzroku to po prostu wada wzroku, nawet osoby które nie czytają nałogowo często mają problemy z oczami, nic się na to poradzić nie da. ;lx
ej, a ty tak poważnie z tym zanudzaniem na śmierć? ja zazwyczaj gdy mówię co czytam jak gdzie i kiedy to każdy mnie słucha, nawet dyskutuje ze mną o tym, co więcej, koleżanki pytają mnie co czytam i ile czytam. i do tego nawet osoba z którą mam takie dość chłodne relacje. ;o + w tym miejscu chcę napisać że wszystkie statystyki w stylu "Polacy nie czytają" to totalna bzdura.
ósmy punkt jest genialny, często zdarza mi się śnić o ksiązkach, ba! większośc moich snów jest z nimi związanych. :D
Więc zaliczyłam już wszystko: wąchanie, głaskanie, spanie i chodzenie na spacery z książką xd
o ile prawie cały post utrzymałaś w takiej lekkiej tonacji, o tyle ten ostatni dziesiąty punkt już nie. i hm. powiem szczerze że naprawdę nie rozumiem jak książki mogą niektórym zastąpić ludzi, a tak ktoś mi kiedyś coś takiego powiedział, że zastępują tej osobie własnie. Tak się ostatnio zaczęłam zastanawiać nad tym wszystkim co z ksiązkami związane i doszłam do wniosku że raczej taką prawdziwą ksiązkoholiczką nie jestem. bardzo często rezygnuję z czytania na rzecz zwykłego patrzenia się w szkole w ścianę z koleżankami, bo tak, a jak jestem z ludźmi to ksiązki jakoś mi przeszkadzają, nie lubię ich wtedy, w ogóle nigdy nie rozumiałam ludzi czytających w szkole. XD XD
sorczi za najbardziej powalony komentarz świata. xd
żadnej historii nie opowiem, bo potrafię czytać tylko w łóżku i to jak jestem sama, inne czytanie nie wchodzi w grę, więc na żadnych człeków nie wpadam ani nic z tych rzeczy. :P
Wow!!! Twój komentarz sprawił mi ogromną (rozumiesz - ogromną :P) przyjemność ^^ No dobra, pięć godzin to tak na luzie, ale nie chciałam ryzykować większą ilością godzin. Nocy tez nigdy nie zrywałam, chociaż kilka razy zdarzyło mi się siedzieć do późna, głównie na lekturach szkolnych, ale też kiedy coś naprawdę mi się podobało ^^ Noc, sen, najlepsza pora dnia! Tak, z tym zanudzaniem to było na serio - gdy ktoś wybitnie nie lubi gadać o czymś konkretnym, to opowieści o książkach go nudzą. Żaden z moich znajomych nie lubi, jak zaczynam nawijać o jakiejś powieści - wolą się powygłupiać i pośmiać, jakie to przykre :(( O ksiażkach gadam tylko z siostrą (mamy podobny gust) i koleżanką, ale tylko o Gone... Ach... Ale zgadzam się z Tobą - Polacy czytają, nawet młodzież często sięga po książki ^^
UsuńTak, ten dziesiąty punkt to był celowy zabieg - i jedyny pisany na serio. Reszta to taka pół-prawda. Książka naprawdę potrafi zrobić z człowieka odludka, który w ogóle z ludźmi gadać nie chcę.
Prawdziwy książkocholik nie musi poświęcać każdej minuty wolnej na czytanie! To byłoby już chore i raczej... niezbyt normalne.
A ja często czytam książki w szkole!!!
Szkoda, chętnie usłyszałabym od Ciebie jakąś powaloną historię o książkach :P
Pamiętam, że moje książki trzy lata temu pawie spowodowały groźny wypadek :) Akurat przygotowywałam się do matury ustnej z języka polskiego, a że wybrałam sobie temat o poezji Wisławy Szymborskiej, natychmiast pobiegłam do biblioteki po wszystkie możliwe książki dotyczące autorki i wiersze. Książek było 12. Niestety musiałam z nimi wracać do domu pieszo, a nie miałam przy sobie ani jednej reklamówki, więc niosłam je w rękach. Stos był tak ogromny, że niemal zasłaniał mi widoczność.
OdpowiedzUsuńKiedy tak szłam chodnikiem, w pewnym momencie zauważyłam, że jeden z rowerzystów patrzy na mnie z niedowierzaniem, jakby chciał krzyknąć: BOŻE, NIGDY NIE WIDZIAŁEM 12 KSIĄŻEK!
Po czym... wjechał w samochód.
Na szczęście ani rowerzyście, ani samym pojazdom nic się nie stało :)
Ale trzeba przyznać... Scena jak z filmu. Hahaha
Powaliłaś mnie na łopatki, naprawdę! Myślałam, że tak serio książka nie może być niebezpieczna, a tu proszę :)) Jednak może! Chociaż nie wiem, czy jest to powód do uśmiechu :P
UsuńA tak w ogóle - ten stos ani razu Ci się nie wymknął z rąk?
No i dziękuję za świetną historię!
Hahaha wymknąć nie wymknął, ale ręce to mi potem odpadały i miałam problem żeby je czytać (książki, nie ręce) :D
Usuń(coś w stylu zaśnięcia na obu rękach i porannym paraliżu vel gdzie są moje ręce?!)
A co z tego ja i tak książki kocham :D
OdpowiedzUsuńCo do postu jestem jak najbardziej na tak niestety nie przypominam sobie jakieś sytuacji takie o jakie Ci chodzi :(
Ej no, z tymi okularami to wyjaśnienie jest prostsze - komputery ;) Książki nie są aż tak niebezpieczne :P Chociaż faktycznie - jak zaczynam się śmiać lub beczeć nad książką, to wszyscy w około naprawdę się dziwnie gapią ;)
OdpowiedzUsuńWiem to doskonale, ale dobrze jest się pocieszać myślą, że wzrok psuje się od ilości przeczytanych książek,a nie od komputera ^^ Haha, ja w miejscach publicznych próbuję się powstrzymywać :))
UsuńZienka! Wreszcie Cię znalazłam! Głupia ja, przeczytałam notkę o tym, że zmieniasz adres, po czym wyjechałam i oczywiście kompletnie zapomniałam jak idzie ta nowa nazwa... W końcu dzisiaj coś mi zaświtało w głowie i w końcu jestem! A więc przepraszam straszliwie, że tak długo nie komentowałam!
OdpowiedzUsuńKażdy z tych punktów mogłabym zinterpretować po swojemu i i tak wyciągnąć z tego jakieś plusy! :D Może i książki czasem niszczą ludzką psychikę, są powodami chorób, ale życie bez książek to nie życie!
Historia związana z książką? Hmm... Nie wiem czy może być coś takiego... Razem z harcerzami z mojej drużyny wybieraliśmy się do kina na premierę 'Kamieni na szaniec'. Bardzo chciałam przed filmem przeczytać książkę, ale miałam wtedy duże problemy w szkole muzycznej, więc nie było czasu na latanie po bibliotekach. W końcu ją wypożyczyłam. W przeddzień premiery. Powieki same mi się zamykały, ale ja cały czas czytałam! W szkole na przerwach także nie odrywałam się od lektury, chociaż chwilami była naprawdę nuda... Jadąc do kina, w autokarze także czytałam. Odbierając bilety również. Okropnie bałam się, że nie zdążę. Siedziałam już na fotelu, szły reklamy, a ja byłam na ostatniej stronie. Doszłam do końca. Wstałam i krzyknęłam na cały głos 'udało mi się'! Wszyscy ludzie popatrzyli na mnie jakbym conajmniej przybyła z kosmosu... To chyba moja najgłupsza historia związana z książkami. A, i przeczytałam serię Opowieści z Narnii od ostatniej części. To tak w ramach ciekawostki. :D
Pozdrawiam serdecznie!
Ale mi się miło zrobiło ^^ Niemożliwe, że ktoś chciał mnie znaleźć w internetach!!! I nie masz mnie za co przepraszać, serio ^^
UsuńHaha, świetna historia :P Walka z czasem, czemu nie. Dziwne, że Ci się udało, ja bym chyba wymiękła... :)) Osobiście i czytałam i oglądałam "Kamienie na szaniec", ale książka jest o niebo lepsza! W filmie było za mało Alka, a z Zośki zrobili jakiegoś... chama :(
Ja w sumie wczoraj miałam zabawną sytuację, kiedy usiadłam sobie na ziemi w kuchni u przyszłych teściów, bo byłam w baardzo interesującym momencie książki i chciałam się gdzieś schować, i nie przeszkadzać. Nie zauważyłam, kiedy dookoła mnie nastała cisza, a nade mną z uśmiechem stała mama Karola, Karol i jego siostra, którzy oczekiwali na jakąś moją odpowiedź :D No cóż, książki wciągają :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post i niezwykle przyjemnie się go czytało :) No i jest bardzo prawdziwy. Co do ostatniego punktu, tego na serio jak napisałaś wcześniej, to według mnie jest jak najbardziej możliwy. Sama się zmagałam z tak silną pokusą do książek. Tak wiem, jak mogę tak mówić, ale na serio, nie miałam życia towarzyskiego. No i nadal się z tym zmagam :) To prawda, książki są niebezpieczne. Zwłaszcza dlatego, że uzależniają :P
OdpowiedzUsuńCo do historii to teraz nie mogę sobie nic przypomnieć, ale jak już sobie przypomnę, to wtedy na pewno tu napiszę :)
Hahah, świetny post ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka