3 maja 2015

"19 razy Katherine" razy dwa... - recenzja pisana po raz kolejny

Witajcie!
Ostatnio udało mi się jakimś cudem wygrać konkurs na... najlepszą recenzją "Moja ulubiona książka" ^^ Napisałam opinię do 19 razy Katherine, oczywiście po raz drugi, bo recenzja do tej powieści pojawiła się już kiedyś, dawno, dawno temu, również na blogu (KLIK). Dzisiaj więc przychodzę do Was z tą drugą wersją i zapytaniem - która lepsza? Miłego czytania :))

Autorem powieści 19 razy Katherine jest wszystkim dobrze znany John Green – to on właśnie napisał jedną z najpopularniejszych powieści dla młodzieży ostatniego czasu i niedawno zekranizowaną opowieść o Hazel i Gusie chorych na raka. Gwiazd naszych wina. Mówi Wam coś ten tytuł? Jeśli nie, to znaczy, że 1) wychowały Was wilki, 2) nie macie dostępu do internetu i telewizji, a kontakty ze znajomymi ograniczacie do minimum, 3) byliście uczestnikami jakiejś dziwnej, niewytłumaczalnej serii przypadków, która w magiczny sposób odgrodziła Was od tej książki. Swoją drogą książki fenomenalnej, pomysłowej i łapiącej za serducho, o czym miałam przyjemność osobiście się przekonać. Zachęcona ciekawym stylem „Pana Zielonego”, postawiłam sobie za punkt honoru przeczytanie pozostałych jego dzieł. Szukając Alaski, Papierowe miasta i w końcu 19 razy Katherine

Colin Singleton był w związku już dziewiętnaście razy. Niektórzy ludzie uwielbiają masło orzechowe, inni mają manię na punkcie Lady-Gagi albo One Direction. Słabością Colina, jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, jest imię Katherine. To (jego zdaniem) najpiękniejsze z imion nosiła KAŻDA jego dziewczyna. Po rozstaniu z K-19 nastolatek ma złamane serce i aby jakoś je zagoić, postanawia  wyruszyć w szaloną, całkowicie niezaplanowaną podróż w nieznane. Towarzyszy mu najlepszy przyjaciel Hassan i Teoremat o przewidywalności Katherine, nad którym pracuje Colin. Chłopak jest przekonany, że można przewidzieć trwałość każdego związku, przedstawić go za pomocą prostego wzoru. Jednak niedługo przekona się, że miłość nie jest tak prosta i poukładana, nie da się wstawić do żadnego ciągu cyfr i że potrafi zaskoczyć.

Powieść ta różni się od swoich poprzedniczek jedną ważną cechą – jest rozbrajająco zabawna i „zakręcona” w najbardziej możliwy sposób. Dowodem może być chociażby główny bohater. Osób takich jak on nie spotyka się ot tak na ulicy – a to dlatego, że prawie nie ruszają się z domu. Niemal cały dzień Colina zajmuje nauka. Colin Singleton, cudowne dziecko,  geniusz uwielbiający anagramy, połykający grube tomiszcza jak ciepłe bułeczki z dżemem, znający kilkanaście języków obcych, nieprzeciętnie inteligentny. Jak dla mnie to bohater idealny. John Green stworzył niezwykle barwną, ciekawą osobowość, a nie tylko jej szkic. Podobnie potraktował pozostałych bohaterów. Hassan, muzułmanin rzucający na okrągło arabskimi słówkami, nałogowo oglądający reality show Sędzia Judy. Lindsey, dziewczyna, która nie może znaleźć swojego „ja”, i której uśmiech „mógłby wygrywać wojny i leczyć raka”. Nawet bohaterowie poboczni, niby nieważni, a jednak kluczowi dla tej historii: Za Ciasne Dżinsy (ZCD), Koleś Żujący Tabakę (KŻT), Hollis, Drugi Colin, czy Katrina. I oczywiście wszystkie Katherine bez których ta opowieść nie miałaby żadnego sensu. 

Książka powala humorem. Wiem, jak banalnie to brzmi, ale jest stuprocentowo szczere. Autor ma dosyć specyficzne poczucie humoru, które w połączeniu z sytuacjami całkiem oderwanymi od rzeczywistości wywołuje ciągłe napady śmiechu. Ucieczka przed dziką świnią, sznurki do tamponów zakopane w ziemi, ciągle porzucany Colin i jego teoria miłosna. Bohaterowie są wbrew pozorom niezwykle inteligentni, więc ich rozmowy, okraszone szczyptą ironii i dowcipu, sprawiają, że na naszych twarzach ciągle widnieje uśmiech. Co ciekawe, w to całe wariactwo Green wprowadza masę wartości, które z pewnością trafią do każdego młodego czytelnika. Autor mówi nam o szukani własnej roli w świecie, budowaniu siebie od podstaw, zmianach i, oczywiście, o przyjaźni, tej prawdziwej i szczerej. 

Myślę, że nic więcej nie muszę dodawać. 19 razy Katherine to powieść oryginalna i pełna niepowtarzalnego „greenowego” stylu pisania. Z dużą dawką optymizmu i humoru, a jednak pouczająca i dająca do myślenia. Idealna zarówno na chłodne wieczory, jak i na chwile zadumy. Zacznijcie czytać, a przepadniecie. 

. . . 
Przy okazji dalej uparcie zapraszam na nowo założonego fanpage'a Zaczarrowanej (KLIK!). Będzie mi bardzo miło, jeśli polubicie ^^ Tym czasem pozdrawiam Was cieplutko i do napisania!

19 komentarzy:

  1. Gratulacje wygranej! :D
    Zdecydowanie zasłużyłaś, recenzję bardzo przyjemnie się czyta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo gratuluję! :D
    Bardzo dobra recenzja :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wygranej, zasłużyłaś. :)
    Recenzja bardzo dobra, mimo że ksiązki o której piszesz nie darzę zbyt dużą sympatią, ale o tym doskonale wiesz, więc nie będe sie powtarzać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie jestem przekonana do tej książki - dotychczas przeczytałam trzy dzieła Greena i tylko jedno mi się spodobało. Statystycznie więc 19 razy Katherine raczej mi się nie spodoba :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto próbować, ale nie naciskam :) Specyficzny styl Greena trzeba po prostu polubić. A jaką to jego książkę czytałaś?

      Usuń
  5. '19 razy Katharine' jest chyba zaraz po 'GNW' moją ulubioną książką Greena. :D W jego dziełach chyba najbardziej podobają mi się bohaterzy - każdy jest świetnie wykreowany. ^^ Gratuluję wygranej w konkursie! ;) FanPage już dawno polubiony! :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, greenowscy bohaterzy to potęga ^^ Dziękuję pięknie! :))

      Usuń
  6. Chyba muszę nadrobić i przeczytać coś innego Greena niz "gwiazd naszych wina". Jak tylko znajdę to na pewno przeczytam :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D

    + uwielbiam gdy autor traktue bohaterów realnie i poważnie. Strasznie mnie denerwuje gdy jest tylko wspomniane imię i tak naprawdę jest to puste, nic nieznaczące. Green w GNW idealnie stworzył bohaterów, dlatego teraz, po Twojej recenzji, wiem, że facet ma serio talent, a nie jednorazowo mu się poszczęściło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam również "Szukając Alaski"! ^^ Dla mnie najlepsza powieść Greena. A bohaterowie - w każdej jego książce są tak samo niesamowici. :))

      Usuń
  7. Gratuluję wyróżnienia, a recenzja naprawdę świetna, wyczuwałam w niej wiele humoru i zadowolenia z lektury. ;)
    Za mną już większość książek Greena, GNW to mój faworyt, ukochana, Szukając Alaski - zawiodła, nie moje klimaty, Papierowe miasta - na nowo dały życie autorowi w moich oczach, świetna pozycja, dziś skończyłam jego duet z Levithanem, naprawdę mi się spodobał, choć był specyficzny. Tę pozycję mam w planach, szczególnie zachęciłaś mnie do niej jej humorem, który u Greena uwielbiam, jest niezwykle inteligentny, jak jego bohaterowie. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Haha, mamy zupełnie na odwrót - dla mnie "SA" to najlepsza książka Greena,"Papierowe miasta" najgorsza, a "GNW" nawet, nawet. "Will Grayson..." czeka na półce, niedługo już poznam połączone siły Greena i Lewithana :))
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  8. Gratuluje wygranej! Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję Ci wygranej twoje recenzję są cudowne ;)
    Nie czytałam jeszcze 19 razy Katherine ale mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam się szczerze, że nie czytałam jeszcze żadnej książki Greena, ale koniecznie muszę to nadrobić. Byc może zacznę własnie od tej. A tak poza tym, to świetna recenzja i piękny wygląd bloga ;)
    Pozdrawiam.
    http://gabxreadsbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tę książkę, za humor właśnie! Chyba moja ulubiona książka Greena, chociaż wszystkie mają niepowtarzalny klimat :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...