16 lipca 2015

Nieco wakacyjnie, rozmyśleniowo i radośnie przede wszystkim!


OAZA WĘDROWNA
Dwa słowa. I jedno z największych wyzwań tego roku. Nie wiem, czy Wy w ogóle wiecie, co to znaczy w ę d r o w n a. Bo z Oazą się raczej spotkaliście, prawda? Ruch Światło Życie, z którym jestem związana od nieco ponad roku. Myślę sobie, czemu by nie pojechać na rekolekcje wakacyjne? Czemu by nie przeżyć przygody? Stacjonarne może są fajne, ale nudne, a wędrowna... Wszyscy tak wychwalają, szkoda nie pojechać. Szkoda nie spróbować. Co mogę teraz powiedzieć? Po niemal siedemnastu dniach łażenia po górach z dziesięciokilowym plecakiem, kiedy cywilizacja była zjawiskiem, a prysznic - cudem?
Nie żałuję i polecam! 
Oaza to moc! To siła! To ogień ciągle płonący i żywy! To wspólnota, radość, uwielbienie, przygoda i masa pozytywnej energii, którą dostarczają nam inni ludzie! A przede wszystkim - to bliskie spotkanie z Tym, który nas kocha i ma dla nas wspaniały plan. 

Dobra, Marzenko, skup się. Od początku, ok? Spokojnie. Bo dzisiaj nie będzie o książkach i czytaniu, ale o tym, czym m u s z ę się podzielić, inaczej zwariuję, bo kipię od wspomnień i emocji. Muszę to szybko przelać tutaj, zanim wszystko uleci, zniknie, wyblaknie. A więc witam Was, kochani, po tak długiej rozłące! Nie powiem, że tęskniłam, bo moją głowę zaprzątało zupełnie co innego, ale cieszę się, że jetem znów tu z Wami!

Co to jest Oaza wędrowna? To po prostu górska wędrówka, spanie pod namiotami (gdziekolwiek), modlitwa i spotkania. Pełne zmęczenia, trudu, potu, nieprzyjemnego zapachu, braku cywilizacji i możliwości umycia się.

Pierwsze dni były najtrudniejsze. Plecy dopiero zaczynały przyzwyczajać się do ciężaru bagażu, poza tym jeszcze dobrze się nie znaliśmy. Nieco zacieśniliśmy więzy w busie, grając w mafię (jeśli nie znacie tej gry, to szybko gdzieś ją obczajcie, bo to naprawdę niezły ubaw!), ale wiecie, jak to jest na początku. Drętwo. Dziwnie. Na szczęście były to tylko dwa pierwsze dni. Z dziewczynami związałyśmy się nieco bardziej z pomocą płatnego prysznica (Wooooda!!! Ciepła!!!! W bazie namiotowej! Nic tak nie łączy ludzi.). A chłopaki to chłopaki - połączył nas humor i pomoc. Wiecie, że istnieją jeszcze tacy, którzy podniosą Ci plecak, gdy jest za ciężki? Pozmywają za Ciebie naczynia? Sami rozbiją namioty? Oddadzą Ci kanapkę... nie, kanapek to oni by nam w życiu nie oddali ^^

"Wszyscy wierzący przebywali razem i mieli wszystko wspólne"
Dz 2, 44

WSPÓLNOTA. W życiu nie zżyłam się w ten sposób z grupą, w dodatku tak szybko. Czuję, że zyskałam taką moją drugą dużą rodzinkę. Na początku ten był tylko wysoki, ten miał okulary, a ta przyjechała z Wrocławia. Jednak szybko poznałam ich bliżej. Dzieliliście się kiedyś jednym batonem z dwudziestoma osobami? Zmywaliście wspólnie naczynia w strumieniu? Kąpaliście się kiedyś w rzece tuż przy drodze (ok, tego ostatniego nie było...)? Jeśli nie, to polecam Wam gorąco Oazę, tam takie widoczki to norma :))

I co z tego, że często byliśmy brudni a zapach naszych ubłoconych butów przyprawiał o dreszcze! Co z tego, że rzucaliśmy się na kolację jak dzikie zwierzęta! Że często wodę zastąpić musiały nam chusteczki nawilżane! Że zasięg, cywilizacja, sklepy i prąd były cudami, których nie zawsze mogliśmy doświadczyć. Właśnie to było wspaniałe! Bo gdy upadłeś, ktoś już przy Tobie stał. Gdy byłeś głodny, ktoś podsuwał Ci pod nos czekoladę. Gdy nie miałeś z kim pogadać, ktoś nagle podchodził. Najchętniej wymieniłabym tu każdego z osobna, ale nie chcę ujawniać naszej tożsamości, tak więc niech nazwiska i portrety psychologiczne naszej pięknej grupki pozostaną dla Was tajemnicą.

"Oto na obu dłoniach zapisałem ciebie,
twoje mury mam stale przed sobą."
Iz 49, 16

No i najważniejsze w tym całym wyjeździe - spotkanie z Bogiem. Gdy ciągle myślisz o tym, gdzie będziecie spać i jak bardzo jesteś zmęczony, patrzysz na szczyty gór, rośliny, drzewa i kwiaty, zdajesz sobie sprawę, że to wszystko jest od Niego. Wyobrażasz sobie, że kroczy koło ciebie  pilnuje, aby nic złego się nie przydarzyło. Wiesz, że to dzięki Niemu macie wodę i miejsce na nocleg, obiad i spotkania. W codzienności, prostych rzeczach - widzisz Go. Nie towarzyszą temu wielkie emocje, wrażenia i doświadczenia. Po prostu wiesz, że ON JEST. Sama przekonałam się, że modlitwa to nie tylko chwila, gdy klękamy ze złożonymi rękami i odklepujemy pacierz. To każda rozmowa z Bogiem a nawet jedna o Nim myśl. Wystarczy, że położysz się na trawie, popatrzysz w niebo i pomyślisz: "Panie, dziękuję". Sama pamiętam słowa jednego z członków naszej grupy. Że czasem trzeba powiedzieć Bogu, masz mi to dać i kropka! I dostajesz. Gdy myślałam sobie, wchodząc pod górę: "Kurczę, już nie daję rady. Ok, jeśli teraz nie dasz mi energii i wsparcia, to upadnę w połowie i będą musieli mnie dźwigać na szczyt. Masz mi dać siłę!". I po chwili zdawałam sobie sprawę, że już nie jestem na szarym końcu a gdzieś w czołówce, że zmęczenie jest jakby mniejsze, a ja idę i nie potykam się. W takich chwilach człowiek uświadamia sobie, że On jest wszechmogący. Że mnie kocha, o mnie dba i zależy mu na mnie.

"Bo góry mogą ustąpić 
i pagórki się zachwiać, 
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie"
Iz 54, 10

Chciałabym jeszcze tyle napisać, bo tyle myśli mi się kotłuje w głowie, tyle przygód, które chciałabym spisać i tyle słów, których jednak jest za dużo i wszystkie się tu z pewnością nie zmieszczą, a zdaję sobie sprawę, że już macie najprawdopodobniej dość. Więc powoli (poowoooliii...) będę zbliżać się ku końcowi.

Warto było jechać, aby zobaczyć, jak chłopaki dźwigają ścięte drzewo i wyglądają przy tym jak krasnoludki. Jakie szczęście kwitło na naszych twarzach, gdy mogłyśmy z dziewczynami wziąć prysznic. I to, jak jechaliśmy po dwa metry z górki po błocie. Gdy cały tłum młodzieży podpisywał Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Aby słuchać opowieści księdza o dzikich borsukach grasujących po nocach, a potem śpiewać o nich w psalmie i patrzeć na miny ludzi, kiedy cała wędrowna zwijała się ze śmiechu. Zawsze będę wspominać zabawę w z misia na misia i naszą wygraną z Anią, wszystkie pogodne wieczorki i Namioty Spotkanie, które w większości przespałam, ale które były potrzebne. I to, jak zajadaliśmy się jagodami rosnącymi przy drodze, jak szlismy krok w krok z beczącymi baranami. I kiedy będąc na szczycie 996 m.n.p.m. chłopcy wspinali się na drzewa, aby zdobyć 1000. I kiedy ksiądz zatrzymał nas trzy minuty drogi od bazy, aby zrobić Szkołę Modlitwy. I chwilę, kiedy zajadaliśmy się arbuzami jak szaleni i leżeliśmy szczęśliwi, najedzeni. I wszystkie msze w lesie. Noce spędzone w zimnych namiotach. Rozmowy. Świadectwa. Piękne pieśni. Ogniska. Wiarę. Nigdy nie zapomnę tych dni. 

A Wam polecam Oazę z całego serducha. Nigdzie nie doświadczyłam tyle radości, jedności, zrozumienia. Ten czas był dla mnie kopem energii, który, mam nadzieję, pozwoli mi zmieniać swoje życie. I jak to powinno się kończyć - CHWAŁA PANU!

A tutaj piosenka roku, którą śpiewaliśmy na Dniu Wspólnoty w Krościenku ^^

4 komentarze:

  1. Piękne napisane, zazdroszczę tak wspaniałych przeżyć. No i ach, góry, byłam w tym roku z klasą (co prawda niektórzy się wyłamali ale nie można mieć wszystkiego ;() i wspominam naprawdę cudownie mimo że.. nieważne. w każdym razie weszłam na trzy koronyy ! i ten widok ze szczytu na Słowację, nigdy nie zapomnę i chociaż to było tylko 5 dni to uważam że w górach jest stanowczo fajniej niż nad morzem, jakoś do mnie bardziej trafiły, i powietrze takie... inne, haha, czyste i świeże. Wierze że taka Oaza wędrowna jest naprawdę świetna, może kiedyś i mi się uda do takiej dołączyć, bo bardzo bym chciała. :D
    Ja nigdy nie "kazałam" Bogu mi czegoś dawać, zawsze mówię coś w rodzaju że "Boże, chciałabym aby.... ale nie moja wola, a Twoja się stanie." tak mi powtarzał ksiądz zawsze, żeby oddać się w ręce Boga po prostu, bo On wie co dla nas najlepsze, i pamiętam jak przeczytałam w Bóg nigdy nie mruga że Bóg nie zsyła na człowieka samych przeciwności losu tylko dlatego że biedny człowiek zrobił coś złego tylko dlatego że Bóg wie że człowiek będzie w stanie to unieść. :) tak mi się skojarzyło z Twoim tekstem. :>
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Trzy Korony tylko podziwialiśmy z daleka ^.^ Wędrowna to rewelacyjna sprawa, ale z tego co wiem, jesteśmy jedną z nielicznych (jeśli nie jedyną) taką grupą. Ale zostają jeszcze wyjazdy stacjonarne, gdzie wybieram się za rok, na II* ONŻ.
      Michał tłumaczył nam to tak - jak chcesz iść do kina i prosisz tatę, aby dał ci pieniądze, to nie mówisz: Proszę, ale niech dzieje się twoja wola, tylko: no daj! Bóg chce nam dawać i chce, abyśmy traktowali go jako kogoś bliskiego. I choć zgadzam się z Tobą w 100% to czasem można powiedzieć daj i kropka! I dostaniesz :)
      Ja też zdecydowanie wolę góry!! ^^
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Marzenka! Jejku, jak Ty to wszystko cudownie opisałaś! I jak ja bardzo chciałabym na coś takiego jechać! Byłam kiedyś, dawno, na jednej oazie, ale stacjonarnej, więc to zupełnie coś innego. Za to na wędrowny obóz miałam jechać w tym roku z harcerzami i nie mogłam się już tego wyjazdu doczekać, po prostu kipiałam radością z jego powodu, ale niestety było za mało chętnych i się nie odbył. Ale obóz wędrowny w połączeniu z oazą! Kurcze, jak bardzo chciałabym tam z Wami być!
    Niestety w mojej miejscowości nie ma nawet czegoś takiego jak Grupa Apostolska. :( Na szczęście harcerstwo daje mi dużą możliwość rozwijania się pod względem duchowym, byłam z harcerzami na kilku pielgrzymkach i poznawałam tam naprawdę cudownych, nowych ludzi. Ale oaza wędrowna! Kiedy przez dwa tygodnie masz kontakt tylko z przyrodą faktycznie zdajesz sobie sprawę jak wielka jest Jego moc. Czasami doświadczałam tego na zwykłych stacjonarnych obozach w środku lasu. Bo On jest naprawdę niesamowity.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj, jakbym nie była za stara, to chętnie bym została harcerką. Ale już mi się niee chce ;) Strasznie Ci tego zazdroszczę. W tym roku na wędrownej była z nami dziewczyna z Wrocławia, dlaczego byście nie mogły zapisać się na wyjazd za rok? Osobiście jestem zachwycona i polecam!! ^^
      Zgadzam się - gdy siedzisz sobie na łące a dookoła widać tylko góry, człowiek w niesamowity sposób doświadcza Jego obecności. Coś pięknego :)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...