25 sierpnia 2015

Kawał polskiej literatury, kochany Sienkiewicz, powstanie Chmielnickiego - "Ogniem i mieczem"

Dwa lata. Tyle zabierałam się za przeczytanie wielkiego Sienkiewiczowskiego klasyka. Pod groźbami i zachętami taty, nieco niechętnie i z poczuciem, że muszę to przeczytać. Bo to Sienkiewicz! Ten sam, który zaczarował mnie w Quo vadis i zachwycił w Krzyżakach, ten sam, który wlewał otuchę w polskie serca w czasach zaborów, przypominał o naszych wielkich chwilach chwały, latach świetności. Który pokazuje kawał pięknej, polskiej historii, może nieco w zbyt jaskrawych barwach, ale w sposób tak urzekający... i ciężki. Właśnie. Tu tkwi haczyk. Jak zapewne wiecie, początki u Sienkiewicza nie zachęcają do dalszej lektury. Możecie być pewni, że kilka pierwszych rozdziałów zanudzi Was na śmierć. Akcja rozkręca się w swoim ślimaczym tempem. Dlatego tak długo musiałam się przełamywać.


Pierwszy z czterech tomów przemęczyłam. Tutaj na dobrą sprawę dopiero poznajemy bohaterów, sytuację, wczuwamy się w te czasy. Mamy rok 1648. Kozacy domagający się uznania ich autonomii i zmuszani do odrabiania pańszczyzny, buntują się pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, który przez krwawe powstanie chce utopić swoje krzywdy i zemścić się na wrogach. Do powstania przyłączają się Tatarzy i czerń. Hetman staje się panem niemal całej Ukrainy, powstańcy mordują, palą i niszczą wszystko, co spotkają na drodze, nie skorzy do ustępstw i ugód. Poznajemy Skrzetuskiego i Helenę, Zagłobę, małego Wołodyjowskiego, Bohuna, Longinusa Podbipiętę z Myszykiszek i strasznego księcia Jeremę. Poznajemy polską szlachtę XVII wieku, jej problemy i konflikty. Jesteśmy świadkami okropnych mordów, bitew i zdrad. 

Akcja powoli rozkręca się w drugim tomie. Uwierzcie mi, przebrnijcie bez jęków przez te raczej nudnawe 100 stron, a potem będzie tylko lepiej. Sienkiewicz ma talent do zaskakujących zwrotów akcji, nigdy nie mogłam być pewna, co się zaraz wydarzy. Towarzyszy nam niepewność a może nawet strach, że za kilka stron pożegnamy się z naszym ulubionym bohaterem. Autor nie prowadzi wątku tylko jednego bohatera, jak dla mnie jest to wielki, wielki plus. Mamy tu kilku głównych bohaterów, kilka osobnych historii. Wątek Skrzetuskiego i Heleny, trzech głów pana Longina, niestworzone bujdy Zagłoby i w końcu wojnę między Jeremą i Chmielnickim. Między Rzeczypospolitą a buntownikami. O ile zakład, że będziesz z niecierpliwością czekać na jeden z nich? 

Osobiście pokochałam niemal wszystkich bohaterów, tym bardziej, że każdy z nich ma niepowtarzalny charakter, jest postacią z krwi i kości. Sposób mówienia, wygląd, cechy - Sienkiewicz nie zapomniał o niczym. Ja najbardziej polubiłam Bohuna (tak, kibicowałam mu i Helenie przez cały czas!) i małego Wołodyjowskiego. Wiecie, jak strasznie przeżywałam ich walkę (przepraszam za spojler, musiałam)?! Kolejny wielki talent autora - potrafi sprawić, że przez te 600 stron powieści przywiążemy się do losów naszych ulubieńców. 

Czas na to, nad czym znęcają się zawsze uczniowie - Sienkiewiczowskie opisy. Ja je tam bardzo lubię. A najbardziej bitwy. Husaria, która z tak wielką klasą i niewiarygodną siłą wbija się w szeregi przeciwnika, miecz spotykający się z mieczem, czerń zalewająca pole i kule, które rosną na majdanie niczym kwiaty. Strach nieprzyjaciół, gdy wielki Longinus tnie swoim przerażającym Zerwikapturem, zaciętość i gniew malujący się na twarzach rycerzy. Bitwy staczane na trupach poległych. Trawy, które przyjęły kolor krwi. I choć wojna nie jest moją miłością, tak Sienkiewicz potrafi ukazać ją, jakby była... sztuką? Żywiołem? Opowieścią, której zakończenie piszą najodważniejsi i najbardziej zacięci w boju. To naprawdę jest piękne, mimo że wojna nigdy nie kojarzyła mi się, i nigdy kojarzyć nie będzie, z pięknem. Czysty obłęd. 

Tata zaszczepił we mnie miłość do polskiej historii i wiecie, tacy ludzie jak Sienkiewicz, tacy pisarze, też mogą zaszczepiać w kolejnych pokoleniach miłość do Ojczyzny. Dla mnie Ogniem i mieczem to nie tylko "nudne opisy", "za dużo stron", "ciężki język". Owszem, bywa trudno. Ale pierwszy tom trylogii to przede wszystkim wyciekający ze stron patriotyzm i otucha, niezwykły kunszt i wspaniali bohaterowie. To nasza duma i jedno z największych polskich dzieł. To arcydzieło. Niezaprzeczalnie. Tak, trzeba trochę przemęczyć. Tak, czasem ciężko przebrnąć. I tak, raczej nie jest to lektura na dwa, trzy dni, a raczej miesiąc. Tak, wymaga pewnego zaparcia i może nawet poświęcenia. Ale warto. Warto, warto i zachęcam Was gorąco do poznania tej historii. Nawet jeśli nie czujecie się patriotami i odtrącają Was polskie pozycje albo dzieła sprzed dwudziestego wieku. Nawet jeśli nie jesteście fanami książek historycznych. Czasem warto trochę się pomęczyć, aby potem się zachwycać. Nie nastawiajcie się na nie, a kto wie, może Ogniem i mieczem trafi na Waszą listę ulubionych lektur, choć w życiu byście nawet tego nie podejrzewali. 

4 komentarze:

  1. Lubię Sienkiewicza, ale akurat "Ogniem i mieczem" nie przypadło mi do gustu. Męczyłam się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało mi się "Quo Vadis", polubiłam "Krzyżaków" i nawet "Potop" sprawił mi frajdę. Pora na przeczytanie "Ogniem i mieczem" też nadejdzie. Szczególnie, że uwielbiam film. I Bohuna tak jak Ty ;)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko podobał i ci się Krzyżacy :O Ja na nich zasnęłam czytając masakra nienawidze jak pisze Sienkiewicz i chyba się nie Polubimy ani w Ogniem i mieczem ani w Quo vadis!
    PS nominowalam cie do tagu Książkowa sztuka tag ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od jakiegoś czasu chciałabym się zabrać za "Ogniem i Mieczem", ale jakoś tak wyszło, że mam masę innych pozycji do przeczytania, no i jeszcze lektury szkolne.
    Pamiętam, że "Potop" mi się podobał, jednak po jakimś czasie, gdzieś tak po 500 stronach chciałam go odstawić i sięgnąć po coś innego. Było spoko, ale... za dużo tego. Takie odniosłam wrażenie...
    Tak czy owak, pozdrawiam
    zycie-wedlug-horsefana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...