17 sierpnia 2015

"Zapewniam cię, że ona nie ma pojęcia, że są jej dwie."

D o j r z e w a n i e.
Dorośli zwykli mawiać, że lata szkolne to najlepszy czas w ich życiu. Radzą, byśmy łapali chwile, póki możemy, bo potem zacznie się rutyna: praca, dom, praca, dom. Mówią, że młodzież jest wolna od rozterek i "prawdziwych problemów". Nie weszła jeszcze w prawdziwy świat. A mimo to... Gdy ma się to naście lat, życie często wydaje się podłe. Nic nie pasuje. Wszystko jest nie tak. Ludzie są nie tak. Szkoła jest nie tak. Czasem nawet rodzina zaczyna mocno irytować. Hormony buzują jak szalone, sprawiając, że śmiejemy się przez łzy, na zmianę marudząc i wesoło szczebiocąc. Niedecydowani. Zaplątani we własnych emocjach i rozmyślaniach. Tak bardzo zagubieni.

Marysia Gwidosz wkracza w niezbadany okres zaczynający się na literę "D". Jej przesympatyczna rodzinka zdaje się jej nie rozumieć, przyjaciółka jakby się oddaliła, a cały świat sprawia wrażenie, jakby się na nią uparł. Nie masz ci bratniej duszy na tym padole łez! Czy można zakochać się w osobie, którą widziało się tylko przez chwilę? I czy podążanie za wybujałymi wyobrażeniami ma jakikolwiek sens?

"Czego nie można zmienić, trzeba zaakceptować. Widzimy świat przez pryzmat własnych emocji. Zmień emocje, zmieni się rzeczywistość."

Bardzo cenię sobie twórczość Ewy Nowak (nie wiem, ile razy już o tym pisałam, ale zdaje mi się, że dość sporo) i choć autorka ta ostatnio kilka razy mnie zawiodła (czytaj: Ogon Kici i Mój Adam), to dalej niestrudzenie sięgam po jej książki. Za mną dopiero kilka, ale nie spocznę, dopóki nie skończę całej serii miętowej. Dziś o jednej z ostatnich części, bo po tomach sobie skaczę, czyli o Dwóch Marysiach. Znów wracamy do rodzinki Gwidoszów. W moim przypadku - po raz drugi, bo Malwinę, straszą siostrę Marysi, poznałam już we Wszystko, tylko nie mięta, która była początkiem miętowej serii. Czy powrót okazał się przyjemny?

Powieść nie zaskoczyła mnie pomysłem. Ot, historia kolejnej nastolatki z problemami. Jednak to nie oryginalnością Ewa Nowak podbiła mi serce, a niezwykłą wnikliwością i trafnymi spostrzeżeniami na temat nastoletniego światka. Jej bohaterowie są jak żywi, stoją przed nami, mówią do nas a nawet zachowują się jak my. Podobnie myślą. Stoją przed podobnymi dylematami i rozterkami. Jedyne pytanie, jakie kotłowało mi się w głowie przed rozpoczęciem lektury, to czy i tym razem poczuję więź z główną bohaterką. I po raz kolejny pani Nowak trafiła w samo sedno.

Marysia nie jest typem, który dostosowuje się do towarzystwa. Kocha Kaczmarskiego, gra maniakalnie w państwa miasta, a nie pogardzi także operą. Trochę z niej nerwus, ale jest bezpośrednia i szczera (czasem może nieco za bardzo). Reszta bohaterów jest równie barwna, nie będę się na ten temat rozpisywać, bo to przecież oczywiste! Za to ode mnie wielki plus. Całość nie sprawia wrażenia całkowitego odrealnienia, wszystko jest naturalne, prawdziwe i, przynajmniej moim zdaniem, wiernie oddaje rzeczywistość.

Posłodziłam dość obficie, więc żebyście sobie nie myśleli, że jestem tak wniebowzięta, czas na minusy. Historia rozpędza się raczej dość powoli (co jest dość niezwykłe przy tak niewielkiej objętości książki). I wydaje mi się, że jest nieco... o niczym. Nie zauważyłam tu żadnego tematu przewodniego. Nic, na czym opierała by się książka. Po prostu zmienne nastroje Marii i kilka pobocznych wątków. Niby nie zmienia to faktu, że powieść pochłania się błyskawicznie, ale jestem pewna, że za niedługo fabuła uleci mi z głowy. Nie znalazłam tu nic wzruszającego, poruszającego albo skłaniającego do refleksji. Taka sobie historia. Na nudny wieczorek. A szkoda.

Co mogę jeszcze powiedzieć - Dwie Marysie to książka zdecydowanie dobra, choć nie ma w sobie nic wyjątkowego czy niesamowitego. Ewa Nowak po raz kolejny tworzy dla nas gamę barwnych bohaterów, a także ich problemy, charaktery i upodobania. Mimo to historia zdaje się nie mówić o niczym konkretnym i nie sprawia, że rozmyślamy o niej wieczorami. Przeczytać, zapomnieć - większe emocje raczej przy lekturze nie towarzyszą.

"Dwie Marysie" Ewa Nowak, Wyd. Egmont, str. 230

. . .
Znowu zawiodłam na całej linii - wybaczcie. Postaram się poprawić i pisać częściej. Pisać i komentować przy okazji, bo mam okropne zaległości na Waszych blogach! Te wakacje tak strasznie mnie rozleniwiły, rozumiecie? 

5 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na półce, jeszcze tylko trzy części i cała seria Miętowa będzie za mną ;) Teraz niecierpliwie czekam na "Pierwsze koty", ciekawa jestem czy autorka mnie zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach zapoznać się kiedyś z twórczością pani Nowak i chyba zacznę do serii miętowej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to tylko "taka sobie historia" wydawało sie inaczej ;)

    PS: trzymam za słowo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś zaczytywałam się w książkach Ewy Nowak, a teraz moja siostra po nie sięga.. to nic, że mam już 20 lat, kiedy siostra przynosi z biblioteki książki Ewy Nowak, i tak je czytam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...