W marcu i kwietniu spotkało mnie tyle wspaniałych książkowych niespodzianek, przydarzyło mi się tyle rewelacyjnych książek i czytelniczych odkryć, że nie mogłam nie podzielić się tym tutaj. Jestem tym bardziej podekscytowana tym postem, że własnie skończyłam czytać pewną książkę. Czekałam na nią dość długo. Myślę, że już wiecie, o co chodzi... O Pieśń jutra, trzecią część Czasu żniw! Jednak zanim nie popełnię recenzji, ani słówka Wam o tej pozycji nie pisnę, siedzę cichutko jak myszka. No, może tylko powiem, że... Nie, jednak nie, nic nie mówię. Musicie poczekać. W recenzji się wygadam. Ach, posypie się grad słów, posypie. Nie mogę się doczekać!
Wracając jednak do meritum, czyli do posumowania minionych dwóch miesięcy, to był szczególnie dobry czas pod względem czytelniczym. Czytałam tylko to, co chciałam, tylko to, do czego mnie ciągnęło. Spotkałam się z całym tłumem wspaniałości i tak bardzo chciałam, abyście się o nich dowiedzieli, że aż posta stworzyłam. Tak o. Poza tym naprawdę stęskniłam się za pisaniem dla Was. Zapomniałam, jakie to może być przyjemne, inspirujące, ile emocji buzuje, ile wrażeń pragnę w tych notkach utrwalić, jak szybko moje palce stykają w klawisze, aby jak najszybciej przelać moje nieskładne myśli na ekran komputera. Niech to, znów przynudzam. Wybaczcie... Do rzeczy - oto jest! Lista przeczytanych przeze mnie pozycji! Niepoukładana, niechronologiczna i przepiękna.
Całą serię przeczytałam przez moją siostrę, która przeczytała ją przez swoją koleżankę, która owe cztery tomiszcza nam pożyczyła. Najpierw zapoznałam się z prequelem serii Czarnego Maga, a potem dopiero z właściwą trylogią, co bardzo pomogło mi w zrozumieniu świata wykreowanego przez Trudi Canavan. A jest to świat magiczny, ujmujący i zachwycający! Nie pochłonęła mnie może w takim stopniu, jak moją siostrzycę, ale spędziłam z tymi książkami bardzo miły czas. Zwłaszcza Wielki Mistrz wymiata! Co tu dużo mówić, przyjemne młodzieżóweczki z ciekawą fabułą i dającymi się lubić bohaterami. Zresztą recenzje już na dniach (mam nadzieję!).
O wartościach odmienności, czyli dodatek do serii Samathy Shannon, i trzeci tom owej serii były przeze mnie oczekiwane już przez bardzo długi czas. Cieniutką "ulotkę" autorstwa Mało Znanego Pisarza przeczytałam na czytniku przed lekturą Pieśni Jutra i W KOŃCU ogarnęłam, jakie cechy posiadają konkretne kategorie jasnowidzenia. Myślę (jestem pewna!), że dodatek ten powinien być dołączony już do pierwszego tomu, bardzo by tu ułatwiło zrozumienie niełatwego świata jasnowidzów wykreowanego w Czasie Żniw. Co do Pieśni jutra - tak jak pisałam wyżej, nic na jej temat nie mówię, niedługo recenzja. Syn to ostatnia (czwarta) część rewelacyjnego Dawcy Lois Lowry i choć poprzedzających go dwóch tomów nie przeczytałam (jeszcze...) to i tak jestem pod wrażeniem pióra autorki, jej subtelności i oryginalności. O tym też już niedługo (trochę się tych zaległości nazbierało).
Ostatnia seria, która towarzyszyła mi w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, to Amelia i Kuba Kosika. Najpierw przeczytałam czwartą część, Stuokiego potwora, teraz nadszedł czas na poprzedzające go trzy tomy - dwuksiążkę (Godzina potworów - recenzja!) i Nową Szkołę. Bardzo przyjemne, lekkie powiastki dla dzieci i młodzieży, zdecydowanie polecam młodszym czytelnikom - starszym w sumie też, można się pośmiać i odprężyć. Sama planuję zabrać się niedługo za nową część Amelii i Kuby w oczekiwaniu na kolejny tom mojego kochanego FNiN! ♥
No i zostało mi jedynie te książki, które do żadnych serii nie należą. Dwie pierwsze to oczywiście lektury: Wesele Wyspiańskiego (lektura z gwiazdką!) i Ludzie bezdomni Żeromskiego. Pierwsza była znośna, druga bardzo dobra. Dr Judym złapał mnie za serducho, choć nie mogę mu wybaczyć tej końcówki, no nie mogę... Zresztą jak wiele pokoleń Polaków. Co zrobić, idealisty-altruisty nie zrozumiesz, jeśli sam nim nie jesteś. Od Ducha do ucha to pozycja ojca Augustyna, książka religijna mówiąca o Bożym miłosierdziu - bardzo pozytywnie nastraja, zachęca do działania i refleksji.
No i w ten oto sposób doszliśmy do końca dzisiejszego podsumowania. Jestem naprawdę niezwykle zadowolona z czytelniczego wyniku tych dwóch ostatnich miesięcy - i w żadnym razie nie chodzi mi tu o ilość, ale jakość! Żadnej kiepskiej książki, same dobre, bardzo dobre lub rewelacyjne pozycje, które mogę z czystym sumieniem Wam polecić. A jak Wam minął marzec i kwiecień? Co ciekawego przeczytaliście?
Czytałam pierwszy tom trylogii w wakacje 2012 chyba i szczerze mówiąc, odebrałam ją jako coś bardzo "meh" XD Raczej nie planuje do niej wracać.
OdpowiedzUsuńA Kosika to ja ledwie wczoraj słuchałam na prelekcji. Bardzo cichy człowiek w porównaniu do Ćwieka i Pilipiuka :D
Trudu Canavan jest po prostu rewelacyjna choć troszkę sie zawiodłam na jej ostatnich książkach, połączenie fantasy z sf nie jest tym co lubię. Trylogie Larssona czytałam już dobrych kilka lat temu ale zgadzam sie była rewelacyjna- odradzam jednak czytanie kontynuacji napisanej przez innego autora. Psuje dobre wrażenie. Podoba mi sie Twój blog, ciekawe recenzje i świetny layout. Dodaje do obserwowanych i będę wpadać. Zapraszam rownież do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie