3 września 2013

O nieee... Znowu lektura!


Dziś skorzystam z propozycji Lizzy Izzy i napiszę o... o tym co męczy wielu, wielu nastolatków. Zdania na ten temat są bardzo podzielone...

Co myślicie o lekturach szkolnych?

Po pierwsze: Czy Was ciekawią? Oczywiście to zależy. Jednak myślę, że nie są takie złe. Ja jeszcze nigdy nie narzekałam na lekturę. Nie miałam nigdy czegoś takiego, że nie przeczytam, bo mi się nie podoba. Przeczytałam wszystkie zadane książki. I zawsze znalazłam w nich plusy. Jak tylko przypomnę sobie "Chłopców z placu broni", "Quo vadis", czy "Ten obcy"... Są też takie, z którymi nie mam miłych wspomnień ("80 dni dookoła świata", "Antygona"), ale nie każda książka musi się wszystkim spodobać.

No właśnie... I to jest główny problem. Nie ma lektury, która podobałaby się wszystkim. Ale to nie jest powód, żeby ich nie czytać. Nauczyciele nie bez powodu nam je zadają. Chcą, abyśmy poznali kawałek historii, dawny styl pisania, czy lekcję życiową. Co za problem poświęcić trochę swojego czasu? Jaka potem jest przyjemność z żywej dyskusji na lekcji. Albo z 5 ze sprawdzianu.

„Wiesz, nic nie zastąpi lektury. Właściwie czytanie jest środkiem do celu... Różnych celów. Wiedzy, rozrywki, zrozumienia.”
Justin Richards - Kod Chaosu

Jasne, wolałabym czytać książki, które interesują mnie, niż zmuszać się do lektury. Choć co za różnica przeczytać jedną pozycję mniej, czy więcej? No, dla mola książkowego nie gra to większej roli. Ale dla współczesnego nastolatka, który czyta tylko "Bravo"? Wiadomo - nie przeczyta. Nie ma opcji. Przecież nie może się tak upokorzyć!

Przechodzimy do największej wady lektur - nikt ich nie czyta. Wszyscy mają ważniejsze sprawy na głowie! Nie rozumiem tego... Co im szkodzi choć raz sięgnąć po książkę?  Potem wychodzi na to, że z klasy liczącej 25 osób, książkę poznało (nie jej streszczenie) troje. Co dziwne, dziesięć miało oceny pozytywne. Zresztą nie wnikam... Jeśli lektury mają być po to, aby zachęcić młodzież do czytania, to... raczej nie spełniają swojej roli.

„Klasyka: to książki, które ludzie chwalą, ale których nie czytają.”
Mark Twain - Aforyzmy i sarkazmy

I choć lektury zadawane w szkole często by nas czegoś nauczyły, to i tak nie mają najmniejszego sensu. Tylko tyle, że cała klasa pozna jej szczegółowe streszczenie. Doceniam starania nauczycieli, ale to nic nie da! Jeśli nastolatkom się coś wmusza, to z góry wiadomo, że tego nie zrobią. Szkoda, bo naprawdę wiele "wmuszonych" książek bardzo polubiłam.

Muszę przyznać, że osobiście cieszę się, gdy mamy zadaną nową lekturę. Tak, wiem - Jak tak można?! Ale naprawdę lubię dowiedzieć się, że nauczyciel ma podobne zdanie do mnie na temat lektury. Albo że książka mnie tak zainteresowała, że ze sprawdzianu dostałam 6. Albo spojrzeć na nią z innej perspektywy. Lubię omawiać lektury w towarzystwie. A kto mi to da, jeśli nie lekcje polskiego?

„Kto czyta - żyje wielokrotnie, kto zaś z książkami obcować nie chce, na jeden żywot jest skazany.”
Józef Czechowicz

Podsumowując: Sama byłabym za lekturami, gdyby nie to, że i tak nikt ich nie czyta. Jaki sens jest przeczytać książkę jako jedyna w klasie, a potem słuchać wywodów nauczyciela na jej temat? To tyle z mojej strony ^^ Teraz czekam na Wasze komentarze.

A tak w ogóle jak tam Wam mijają pierwsze dni szkoły?

13 komentarzy:

  1. Starałam się czytać wszystkie lektury. I prawie mi się to udało. Nie przeczytałam jedynie 'Nad Niemnem' (w całości) i Konrada Wallenroda. Wiele książek znajdujących się w kanonie pokochałam jak np 'Zbrodnię i karę'; 'lalkę', 'Chłopów' 'Mistrza i Małgorzatę'... :) Bardzo lubiłam moją nauczycielką polskiego, dlatego przykładałam się do dyskusji na temat lektur na lekcji. W mojej klasie było również kilka osób, które lubiły czytać. Jednak reszta. Nie rozumiem po co szli do klasy o profilu częściowo humanistycznym skoro nie chcieli czytać lektur. Potem się dziwili ze sprawdzian poszedł źle, zła ocena z odpowiedzi. Jednak najbardziej rozbroił mnie tekst kolegi który zamiast powiedzieć 'Rozdziobią nas kruki i wrony" dokonał bardzo zabawnego odwrócenia 'Rozdziobią nas kruki i ... bociany'. Anegdota podobno krąży po szkole już kilka miesięcy :) Jednak ja uważam że nawet jeżeli ominie się kilka lektur,a lbo nie przeczyta w całości nic nie szkodzi. Ważne, aby je czytać. Ja sama pomijałam niektóre fragmenty w Nad Niemnem. Są jednak książki na tyle ważne, że nie da się ich pominąć. Dziwię się, dlaczego osoby które nie czytają szczycą się tym. Mój wywód jest może i bezkształtny (wybacz) jednak lubię bardzo Twoje dyskusyjne notki i proszę o więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że skłoniłam Cię do napisania tak długiego komentarza ^^
      Zgadzam się z Tobą... Sama omijałam wiele fragmentów "Romea i Julii". Ale to głównie dlatego, ze miałam tylko jeden dzień na przeczytanie :)

      Usuń
    2. Oj znam to :) Nie raz siedziałam całą noc aby wyrobić się z lekturą, bo natłok innych obowiązków odbierał mi czas :)

      Usuń
  2. Nie unikam czytania lektur, choć nie twierdzę, że wszystkie były trafione. Część z nich zupełnie do mnie nie przemówiła, jak choćby "Tristan i Izolda" czy "Odprawa posłów greckich". Ale znaczna większość sprawiła mi radość, umiliła lekcje polskiego, zachęciła do dalszego czytania.
    Ja także pomijam niektóre opisy w książkach. Robiłam tak choćby w "Krzyżakach". Ale są i takie utwory - które czytałam dwa lub trzy razy, np. "Moralność pani Dulskiej" czy "Zemstę", i nadal po nie sięgam z przyjemnością, by coś sobie przypomnieć, utrwalić czy pośmiać się na nowo.


    ______________
    www.nieidentyczne-polki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądzę, żeby lektura miała za zadanie zachęcić ucznia do czytania. Robi wręcz coś odwrotnego. Ja sam nie czytałem wszystkich, przez niektóre nie mogłem przebrnąć i tylko się denerwowałem, że nie mogę przeczytać tego, na co akurat mam ochotę. Na szczęście nie wszystkie takie były i przyznaję, że dzięki nim poznałem parę interesujących historii!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niektórych lektur nie przeczytałam do końca, niektóre tylko przekartkowałam, bo nie lubię zmuszać się do czytania i przy tym pozostanę. Przyznam, że najbardziej lubię dramaty (szczególnie "Romeo i Julię" czy "Zemstę", ale "Antygona" i "Balladyna" też były fajne), z większością nie mam problemów, ale niektóre rozumiem dopiero po zapoznaniu się z opracowaniem i z omówieniem w klasie. Jeżeli chodzi o powieści to największą traumę mam po "Krzyżakach", "Robisonie Cruzoe" i "Hobbicie" - nie, nie i jeszcze raz nie! W sumie nie polubiłam także tych o tematyce wojennej, więc oprócz "Dzieci z Bullerbyn" nie przychodzi mi do głowy żadna inna powieść, która jako lektura naprawdę mi się spodobała.
    Może teraz w liceum znajdzie się coś, co do mnie przemówi, bo przyznam, że kilka tytułów mnie ciekawi, a kilka, które mogą pojawić się na rozszerzeniu mam już za sobą i naprawdę je uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sama nie przeczytałam zaledwie jednej lektury, a nawet tego żłąuję, mimo, że wiem, że była okropnie nudna (nie nie byli to "Krzyzacy", ani żadna inna powieść Sienkiewicza. Myślę jednak, że lektury nie są dopasowywane do naszego wieku, rozumiem, że z klasyką trzeba się zaznajomić, ale może lepiej bym ją zrozumiała jako dorosła. Myslę, że mnie do czytania zachęciłaby książka fantastyczna typu Złodziej pioruna, Harry Potter, a nie jedynie powieści historyczne, bądź obyczajowe, nie każdy to lubi...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie lektury poza "Potopem" :)
    Podobały mi się : "Dżuma", "Zbrodnia i kara", "Mistrz i małgorzata", "Przedwiośnie".
    Ale dyskusje z nauczycielką zazwyczaj mnie męczyły ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam nic przeciw lekturom. Jedyna jaka meczyła to ''Sierotka Marysia'' Konopnickiej, w podstawówce. M,w przeciwieństwie do ciebie, bardzo spodobała sie ''Antygona''. Jednak nie czytałam ją jako lekturę, tylko samodzielnie, gdyż zainteresowała mnie jej historia. Pamiętam jak często na j. polskim kłociłam sie z nauczycielką np. przy omawianiu ''Hobbita''. Kłotnia, czy też bardziej dyskucja, była o bohaterach. Zawsze broniłam postaci i byłam przeciwna nazywaniu ich ''dobrych'' czy ''złych''.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiałam książki od dzieciństwa, więc przeczytanie lektur nie stanowiło dla mnie żadnego problemu, wręcz przeciwnie, już w wakacje czytałam sobie część obowiązkowych książek. Przez wszystkie lata nauki nie dobręłam tylko do końca "Krzyżaków".

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasami nie mam ochoty zmuszać się do czytania książek, które mnie po prostu nie interesują, ale cieszę się, że jest coś takiego, jak lektury szkolne, bo dzięki temu mogę się zmusić do czytania starej polskiej literatury. Dzięki szkole odkryłam właśnie jaka interesująca może być lektura "Quo Vadis" mimo tak dużej ilości stron.

    Bardzo polubiłam Twój blog! Również kocham książki i siatkówkę, pozdrawiam;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest powód,dla którego nastolatki nie lubią lektur.Żeby to wyjaśnić,podam przykład-gdyby lekcje matematyki były nieobowiązkowe,czy też nawet niemile widziane,to wszyscy rzuciliby się uczyć tego przedmiotu.Gdyby czytanie "Bravo" było obowiązkowe,to wszyscy nienawidziliby tego.Tak myślę:-)Gdy czytałam jako mała dziewczynka "Dzieci z Bullerbyn" to byłam nimi zachwycona.Gdy dostałam to jako lekturę,to...Czytałam z przymusu,z niechęcią.
    Teraz nawet lubię lektury.Niektóre są w porządku.Za niedługo będę musiała wziąć się za "W pustyni i w puszczy". A na półce czeka tyle świetnych książek... No cóż,może ta lektura jest tak naprawdę świetna?Wiesz może?

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...