30 listopada 2014

O książce, o której można pisać bez przerwy...

Zazwyczaj nie czytam powieści po kilka razy, wystarczy mi to pierwsze wrażenia, pierwsze emocje. A potem książka trafia z powrotem na półkę, do biblioteki, koleżanki... Są jednak wyjątki. Czasem odczuwam potrzebę przeczytania czegoś po raz drugi (Jeżycjada!), czasem zmusza mnie do tego szkoła (lektury). "Kamienie na szaniec" przeczytałam kolejny raz z tego drugiego powodu. Teraz mam potrzebę, aby i recenzję napisać po raz kolejny, chociaż może nie będzie to za bardzo recenzja, ale zbiór myśli.

Chodziło o to, by Niemiec widział i czuł, że pobity kraj nie został pokonany, że go jako okupanta nienawidzi. Chodziło o to, by dręczyć i niepokoić nieprzyjaciela unaocznieniem mu, iż istnieją podziemne siły polskie, każdej chwili gotowe do wyjścia na świat i do odwetu.

Rudy! 
Kiedy po raz pierwszy czytałam "Kamienie na szaniec" nie za bardzo wiedziałam, o czym czytam. Moja wiedza na temat II wojny światowej była bardzo ograniczona, nie za bardzo potrafiłam się wczuć w ten klimat, nie rozumiałam, jak straszne rzeczy musieli przeżywać ci ludzie. Mimo to historia Zośka, Alka i Rudego oczarowała mnie, choć to może złe słowo. Teraz, kiedy miałam okazję przypomnieć sobie tę historię, piękną, choć tragiczną, muszę przyznać, że ta książka nie tylko mnie oczarowała, ale zachwyciła. 

Podziwiam ich. Wszystkich. Trochę im współczuję, ale też zazdroszczę. Trzymali się zawsze razem, kształtowali własne charaktery, walczyli za Ojczyznę - która była dla nich być może ważniejsza od matki. Zrozumieli coś, czego my prawdopodobnie nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć. Że życie powinno być służbą. Wolność, braterstwo i służba - oto najważniejsze ideały, które im przyświecały i którymi kierowali się prze swoje całe (choć krótkie) życie. Zresztą, chyba mnie rozumiecie, prawda?

Z nami to jak z lasem, Hania. To i tamto drzewo pada pod siekierą, a tymczasem cały las rośnie i pnie się do góry...

Aleksy Dawidowski
Alek
Myślę, że też bym tak chciała - oddać się sprawie tak mocno, że byłabym w stanie za nią zginąć. Co dziwne, Oni nie bali się śmierci. Wiedzieli, że są rzeczy od niej gorsze, jak zdrada, ignorancja, niewola. Czy my, pokolenie materialistów (jak zsumowała to kiedyś pewna polonistka) potrafilibyśmy żyć pełnią życia i to nie dla siebie, czy nawet naszych bliskich, ale dla czegoś większego? Czy potrafilibyśmy poświęcić wszystko dla dobra Narodu? Czy byśmy stchórzyli...

Tak sobie myślę, że chciałabym być nimi. Chciałabym mieć niesamowitą odwagę i pogodę Alka, zręczność i umysł Rudego oraz umiejętność zbliżania do siebie ludzi Zośki. Chciałabym tak bardzo wierzyć. Tak niesamowicie czuć i rozumieć. Tak bardzo korzystać z każdej chwili.

Najbardziej lubię w tej książce prostotę Kamińskiego i opisy tych młodych, niesamowitych ludzi. Powinniśmy brać z nich przykład, bo to dzięki nim możemy mówić, że jesteśmy Polkami. I błagam Was, musimy być z tego dumni! Popatrzcie, jak wspaniałych mamy rodaków! Jak pięknymi ludźmi są Polacy! Jak nikt potrafimy z uporem, odwagą i niezwykłą wiarą dążyć do sprawiedliwości i wolności. Jak nikt potrafimy się zaangażować! Patriotyzm! Czyż to nie piękne słowo? Dlaczego tak często jest w dzisiejszych czasach poniewierane? Deptane, wyśmiewane? Polacy w niczym nie są gorsi, nauczmy się to zrozumieć. Jesteśmy Polkami - najbardziej upartym Narodem na świecie, tyle przeżyliśmy, tyle wycierpieliśmy, tyle za nami niewoli, powstań, walki - a my dalej tu jesteśmy. I możemy z dumą mówić, że jesteśmy Polkami.

Umiejętność znoszenia niepowodzeń jest wielką i ważną umiejętnością. Oczywiście jeśli towarzyszy jej zdolność i chęć do wyciągnięcia nauki z porażek.

Tadeusz Zawadzki - Zośka
Zośka
Przy czytaniu "Kamieni..." było mi trochę smutno, jak patrzałam na przypisy i widziałam ciągle daty - 1944, 1943, 44, 43, 44, 43... Daty śmierci. Śmierci młodych ludzi. Którzy walczyli do upadłego, bo wierzyli, że czymś pięknym jest walczyć za Ojczyznę. Nie dożyli końca wojny.

Nie wiem, którego z nich pokochałam najbardziej. Czy Zośkę, z jego dziewczęcą urodę, dziewczęcym uśmiechem, tym dziewczęcym nawykiem pisania pamiętnika, ale jakże męską postawą i odwagą. Z tym spokojem, rozwagą i umiejętnością planowania, tą zdolnością prowadzeniem ludzi do boju. Czy może Rudego - majsterkowicza, rysownika, niesamowicie odważnego i wytrwałego, który cenił sobie rozum, naukę, potrafił poświęcić się idei - i zresztą za nią zginął. Czy może Alka, nico szalonego, energicznego młodzieńca, "Glizdę", który we wszystkich chciał być najlepszy i rwał się do wszystkiego. Wszyscy mają cechy wspólne - kształtowali swoje charaktery, dążyli do lepszego jutra, nie bali się stawić czoła wrogom.

Patriotyzm nie polega na przekrzykiwaniu się kto Polskę bardziej kocha. Rzecz w tym , aby po cichu, z zaciętymi zębami, nieco pochylonym karkiem, ale z podniesioną głową żyć w niej i nie uciekać.

Wiecie co jeszcze oczarowało mnie w "Kamieniach..."? Pogoda ducha. Oni nie byli nieszczęśliwi, nie użalali się nad sobą, nie. Chwytali chwilę, cieszyli się tym, co robią, a nawet czerpali z tego przyjemność. Bawili się Małym Sabotażem, z poświęceniem i pewnego rodzaju satysfakcją robili wyścigi w rysowaniu kotwic, wymyślaniu haseł. Gdy tylko przypomnę sobie "Tylko świnie siedzą w kinie" albo walkę na literę "V", czy napis "Ludu Warszawy - jam tu! Jan Kiliński"... Co jak co, ale pomysłowości im odmówić nie można ^^

Juliusz Słowacki napisał w wierszu "Testament mój":

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...

Te słowa są z nami, gdy przechodzimy przez kolejne etapy historii Alka, Zośki i Rudego. To one są podsumowaniem tego, co przeżywali Ci ludzie i dlaczego się nie poddali. 

Opowieść o wspaniałych ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ.
Nie mogłam się powstrzymać, aby nie wstawić tu również fragmentu "Elegii o... (chłopcu polskim)". Jest to ostatnia strofa utworu K. K. Baczyńskiego, który był zresztą w wieku Zośki, czy Rudego i który tak jak oni zginął w czasie wojny.

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
20. III. 1944 r.

6 komentarzy:

  1. Zienka! Ja się przy tym poście poryczałam! Przypomniałaś mi calutką tą książkę, z Twoimi mistrzowskimi opisami po prostu przeżyłam to wszystko jeszcze raz. 'Kamienie na szaniec' to jedna z najlepszych historycznych książek, które miałam okazję przeczytać. Bóg, Ojczyzna, honor.
    Najbardziej pokochałam Rudego. Był takim kochanym chłopcem, płakałam przy jego śmierci zarówno na filmie, jak i przy książce. Niedługo muszę się za to wziąć jeszcze raz z powodu prób harcerskich i czuję, że znowu się bez tego nie obejdzie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeej, ale mi miło, dziękuję :)) Cieszę się, że post Ci się podobał ^^ Rudy był wspaniały, a momenty "badania" Rudego były chyba najsmutniejszym akcentem całej książki. Zazdroszczę Ci tego harcerstwa, wiesz? Sama chciałam kiedyś dołączyć, ale stwierdziłam, że a) nie ma chęci, b) nie ma z kim, c) czułabym się tam zagubiona, d) to chyba jednak nie dla mnie. Cóż, mimo to podziwiam ^^

      Usuń
  2. Wiesz, nie mogę tak ładnie się wypowiedzieć o Kamieniach jak ty, po pierwsze nie potrafię, a po drugie one mi się nawet nie podobały - znaczy doceniam Kamińskiego za to, że podjął się przedstawienia tego okresu... ale powinien napisać łączną biografię Alka, Rudego i Zośki a nie powieść. (moim zdaniem.) i dodam jeszcze że myśląc o Kamieniach na szaniec wcale nie mam przed oczami tego co ty, tylko roziskrzone (one serio się świecą) oczy mojej kolezanki, która strasznie tę lekturę pokochała. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, tym razem się nie zgodzę :P Biografia byłaby raczej... no, nudna, a przedstawienie losów Alka, Rudego i Zośki w formie powieści mają w sobie więcej emocji, wrażeń, przygód, życia! A Kamiński nie tylko próbował opisać tamte czasy - on w nich żył. Wiedział, o czym pisze. Jak trudno czasem zrozumieć, że inni mają odmienne zdanie, przepraszam ^^ Jednak ja "Kamienie..." wychwalam pod niebiosa przed każdym i kocham tę książkę :)) Nie potrafię pogodzić się z tym, że inni za nią nie przepadają :P

      Usuń
  3. Jeżycjadę tez lubię, choć dawno książek z tej serii nie czytałam... "Kamienie na szaniec" to wspaniała lektura, warto ją przeczytać nawet nie raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem Ciekawa tej książki bo są to moje klimaty. Czekam na marzec kiedy będziemy ja omawiać z nauczycielką wcześniej nie będę odbierać sobie przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...