27 grudnia 2014

Prawdziwa wnuczka do orzechów!

Zdarzają się takie dni, kiedy wydaje nam się, że wszystko w kółko i w kółko, i w kółko się powtarza. Jakbyśmy codziennie odgrywali ten sam spektakl, bez końca. Do znudzenia. Czasem jednak w ten odtwarzany ciągle na nowo film wkradają się rozterki, problemy lub całkiem odwrotnie - chwile cudowne, piękne i niezapomniane. Znalezienie narwanej, rudej kobiety pod mostkiem, przyjazd lirycznego i wrażliwego studenta z czerwonymi uszami albo przypadkowe spotkanie chłopaka z białym daszkiem i spokojnymi oczami... 

Dorota Rumianek ma nie tylko niezwykle ładne nazwisko, ale też niebanalną osobowość. Żywiołowa, energiczna, pełna wigoru i pozytywnej energii dziewczyna ze wsi, z wiecznymi niebieskimi koralami i bryczką, jest osobą, którą z pewnością chciałoby się poznać. Ten zaszczyt przypada pewnemu rudzielcowi, od którego to spotkania życie dziewczyny staje do góry nogami.

"Zauważyłaś, że dla Homo sapiens właściwie nie ma dobrego wieku? W zasadzie każdy z nas w każdej chwili życia jest albo za młody, albo za stary, albo przejściowy i wciąż do czegoś nie pasuje. To dlatego czasem człowiek już nie wytrzymuje i wychodzi z siebie."

Fani Jeżycjady, miłośnicy pióra Małgorzaty Musierowicz! Czy tylko ja zauważyłam (nie, jestem pewna, że wielu z Was na to zwróciło uwagę), że ostatnio coś zaczyna dziać się, coś niedobrego, z serią o Borejkach? Nie brakuje Wam tutaj czegoś? Pamiętam pierwsze tomy Jeżycjady, zaczytywałam się w nich jak szalona! Powieści pełne ciepła, domowego klimatu, cudownych, prawdziwych, barwnych, kochanych bohaterów, trochę wyrwane z dzisiejszych czasów, tak przytulne, piękne - swojskie! Och, pamiętacie jeszcze szaloną Kłamczuchę? Albo klub ESD? No i Dmuchawiec! Jednak od "Języku Trolli" (tak, jestem pewna, że własnie od wtedy) Jeżycjada zaczęła się... walić. Stary, dobry klimat prysł. Rozrastająca się w szalonym tempie rodzina Borejków zaczęła denerwować. Natłok historii i bohaterów trochę przytłaczał. "Pulpecja" opowiadała głównie o Patrycji, prawda? "Szósta klepka" o kamienicy z wieżyczką, no nie? A "Czarna polewka"? O wszystkim! Za dużo tego, za dużo! "McDusia" to była już totalna porażka, jednak jako oddana fanka MM miałam nadzieję, że "Wnuczka..." będzie inna. 

Była.

Dorotkę od razu polubiłam! Ma cechy, które od zawsze podziwiałam - pracowitość, szczerość, otwartość i prostolinijność. A historia przedstawiona przez panią Musierowicz? Iście Borejkowo-Jeżycowa, choć nasza kochana pisarka ucieka z rozkopanego Poznania. Wieś, lato, wielka miłość, zabawne przygody, dziwne wypadki, słońce... Och, jak ja to kocham, kocham, kocham! Przypomniała mi się ta stara, dobra Jeżycjada, ta, którą tak pochłaniałam.

"Wcale nie chcę być podejrzliwa! Nie chcę spodziewać się po ludziach wszystkiego najgorszego! Wiem, wiem, są do tego zdolni. Ale przecież nie wszyscy i nawet nie zawsze! Dlaczego by - przeciwnie - nie założyć, że w większości zachowują się raczej przyzwoicie, że mają dobre odruchy (...)?"

Akcja, jak to bywa w tej serii, płynie sobie powolutku, ale nieustannie. Malownicze, swojskie opisy Małgorzaty Musierowicz oraz ta miłość do przyrody, natury i wszystkiego co żywe - tego nie znajdzie się nigdzie indziej. No i bohaterowie! Autorka zwraca wielką uwagę na charaktery, zachowania, drobne cechy, przez co postacie wychodzą z książki, stają przed nami. Żywi, prawdziwi, naturalni, ludzcy! Szalona, ale mimo wszystko pełna ciepła Ida, romantyczny, ciągle melancholijny Ignaś, mrukowaty, kochany Józinek, filozoficzny, zaczytany Ignacy Borejko, no i w końcu nowi! Dorotka, sąsiad Chrobot, nachalny Igor Bogatka, pani Kasia i inni. 

No i oczywiście główny wątek - miłość! Ta jedyna, prawdziwa, delikatna miłość, niemal od pierwszego wejrzenia. Choć osobiście trudno mi w takie uczucie uwierzyć, to tak w głębi duszy chciałabym coś takiego przeżyć... Mam wrażenie, że pani Musierowicz zatrzymała się w czasach, kiedy nie było internetu, ludzie spędzali ze sobą więcej czasu i potrafili ze sobą rozmawiać. Podoba mi się to, naprawdę mi się podoba. Ta książka dodaje otuchy, jest przepełniona optymizmem, miłością, przyjaźnią i tym domowym klimatem, który tak kocham w Jeżycjadzie! 

Nie potrafię obiektywnie ocenić "Wnuczki do orzechów", bo to jest... Małgorzata Musierowicz! Jedyna, niepowtarzalna, kochana! Tych książek się nie ocenia - je się czuje. 

ilustracja ze strony internetowej Małgorzaty Musierowicz ^^
Bukowy las i bryczka z Kobyłką...
Teraz wystarczy tylko czekać... kolejne kilka lat na kolejną część Jeżycjady - "Feblik". Wiecie, co to znaczy? Sympatia do kogoś, słabość. Ciekawe kto tym razem będzie głównym bohaterem? ^^

7 komentarzy:

  1. Moją ulubioną częścią Jeżycjady jest 'Kwiat Kalafiora'. ^^ To podajże trzecia część i wracałam do niej już mnóstwo razy.
    Mi w sumie zaczęło się to wszystko lekko mieszać po którejś tam części. 'Język Trolli' był pierwszą książką z tej serii jaką przeczytałam, więc nie potrafię powiedzieć od czego dokładnie te niekoniecznie pozytywne zmiany się zaczęły. W każdym razie bardzo lubię wracać do wszystkich książek pani Musierowicz! ^^ Mam nadzieję, że 'Wnuczkę' też niedługo zdobędę, bo jestem bardzo ciekawa Dorotki! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tylko dwie książki Musieowicz w tym właśnie "Wnuczkę do orzechów", bardzo przyjemnie mi się ją czytało i na pewno przeczytam jeszcze nie jedną książkę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej książki, a opis raczej mnie do niej nie zachęca :/

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam sobie odpuścić "Wnuczki do orzechów" i też mi się bardzo podobała. Dorota to świetna dziewczyna, a te wszystkie szczęśliwe zbiegi okoliczności dodają książce klimatu. ;)
    Nie da się zaprzeczyć, że od pewnego momentu trochę się w Jeżycjadzie pozmieniało, jednak jakoś to ignorowałam. Z kolei duża ilość bohaterów jeszcze bardziej pogłębia moje zainteresowanie ich dalszymi losami. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie przepadam za twórczością tej autorki, więc tej książki nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżycjadę uwielbiałam jako młoda nastolatka (mniej więcej 13 lat)...może kiedyś do niej wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak ja znacznie wolę te pierwsze tomy Kłamczucha, Opium w rosole i Ida sierpniowa to moje ulubione do których często wracam. Kiedy w bibliotece zobaczyłam Czarną polewkę myślałam że będzie to coś innego i zawiodłam się dlatego nie sięgałam już nowe pozycje ale skoro tobie się podobała Wnuczka to może warto po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...