11 marca 2015

Chemicznie spaprane dwudziestoletnie życie w klatce (???)

W swoim życiu często dążymy do doskonałości. Dbamy o swój wygląd, odwiedzamy regularnie fryzjera i centra handlowe, spędzamy godziny przed lustrem. Rozwijamy również swoje pasje, zainteresowania, staramy się być najlepsi w tym, co robimy. Chcemy być idealni. Po wielu latach genetycznych eksperymentów z probówek i doświadczeń powstaje pokolenie ludzi perfekcyjnych. Nie chorują, mają długie życie, są piękni i zdają się być wiecznie młodzi. Jednak nie wszystko co piękne, trwa wiecznie...

Kolejne pokolenia umierają w bardzo młodym wieku - kobiety mogą się spodziewać śmierci w wieku dwudziestu lat, a mężczyźni - dwudziestu pięciu. Sprawcą tego jest tajemniczy wirus, na którego najwięksi naukowcy i lekarze nie potrafią znaleźć lekarstwa. Ludzkość powoli zaczyna wymierać.

W świecie, w którym Kolekcjonerzy porywają młode dziewczyny, aby zostały żonami bogaczy albo posłużyły do eksperymentów, w świecie, w którym patrzy się na śmierć własnych dzieci, poznajemy Rhine. Szesnastolatka wraz z dwoma innymi dziewczętami ma zostać żoną niejakiego Zarządcy Lindena. Oczywiście nikt nie pytał ich o zdanie, wepchnięte do ciężarówki i przywiezione do bogatej posiadłości oddalonej tysiące kilometrów od ich domów - nie miały wyboru. 
Zamknięte niby w klatce, mając na każde skinienie zgraję służących, rozrywki i piękne stroje, muszą zdecydować- cieszyć się światem iluzji dookoła nich, czy... zrobić coś innego? 

"Nie da się nikogo zatrzymać na tym świecie samą miłością."

Na potrzeby recenzji sprawdziłam, co tak w ogóle znaczy "atrofia". Według słownika SJP, a także niezastąpionej cioci Wikipedii dowiedziałam się, że jest to zanik, m.in. komórek czy tkanek. Hmm, cóż to ma do naszej powieści? Może chodzi o zanikanie rasy ludzkiej? A angielski tytuł "Wither" - według słownika języka angielskiego - usychać, więdnąć, zamierać... zanikać. Czyli jednak o to chodzi! 

Książkę planowałam przeczytać dawno, dawno temu, ale potem jakoś mi przeszło. Zapomniałam niemal o jej istnieniu. Wiemy jednak, że promocje w księgarniach zmieniają ludzi. Któż nie kupiłby papierowego cudeńka, do tego z tak piękną okładką, za jedyne dziesięć złotych? Nawet jeśli paranormale i antyutopie (nie licząc rzecz jasna genialnych "Igrzyska Śmierci") jakoś do mnie nie przemawiają, ta hipnotyzująca okładka (uwierzylibyście, że na żywo jest jeszcze piękniejsza?) aż krzyczała, aby zdjąć ją ze sklepowej półki i położyć na swojej. Uległam. 

Oczywiście niesamowicie się wciągnęłam. Dlaczego to takie oczywiste? Cóż, książki młodzieżowe mają w sobie coś tak przyciągającego, lekkiego i przyjemnego w sobie, że lektura jest czystą rozkoszą trwającą zresztą dosyć krótko - w końcu powieści te się połyka, nie zostawiając sobie czasu na wytchnienie. Byleby szybko, byle znać koniec. Niby w "Atrofii" akcja jest raczej przewidywalna i zbytniego zaskoczenia nie ma, ale mimo to czułam się, jakby na ostatniej stronie czekała jakaś niespodzianka. 

Główna bohaterka mnie nie denerwowała i to mnie niezwykle zaskoczyło. W książkach tego typu zwykle wgląda to tak, że głupiutkie nastolatki szczebioczą na okrągło o swoich chłoptasiach i trudnych wyborach, zamartwiając się o każdą błahostkę i wywyższając swoją miłość nad dobro rodziny, przyjaciół i innych ludzi. A Rhine... Nie grzeszyła charakterem, muszę to przyznać, ale czasem potrafiłam ją zrozumieć. Nie wydała mi się pustą lalą. Więcej od niej nie oczekiwałam.

Podobał mi się również styl pisania Lauren DeStefanno. Prosty, bez zbędnych ozdobników i górnolotnych metafor. Taki... w sam raz. A świat przedstawiony przez autorkę? Trochę przerażała mnie myśl o tym, że można znać datę swojej śmierci, wiedzieć, że koniec się zbliża. Nie mówiąc o porywaniu dzieci, poligamicznych związkach i całym tym dosłownym tworzeniu ludzi. Życie w klatce i świat fantazji, "siostry" dzielące męża - szybko się zaaklimatyzowałam, przyzwyczaiłam do tego dziwacznego świata. Zrozumiałam go. 

Oczywiście nie mogło brakować również romansu. Gabriel, służący, był uroczy i w ogóle, ale nijaki. Nie polubiłam go, a miłość Rhine i jego była dla mnie jakaś... nieszczera, sztuczna. W sumie widzieli się rzadko, nie rozmawiali zbyt wiele, a tu nagle wielkie uczucie i więź porozumienia. Bardziej przypadł mi do gustu, proszę nie bić, Linden, małżonek trzech dziewczyn, w tym dwóch niepełnoletnich. Nie wiem, jakoś wolałam, żeby to on pozostał z Rhine przez te cztery lata, które im pozostały. 

W sumie "Atrofia" to książka bardzo przeciętna, mimo to ciekawa, wciągająca i z oryginalnym pomysłem. Chętnie przeczytałabym kontynuację, ale chyba nie będzie mi to dane - nie wiadomo, czy zostanie wdana w Polsce. Skąd mam wiedzieć, co dalej? Czy zostanie wynaleziony lek? Czy Rhine wróci do brata? Zobaczymy. Lub nie.


Czy polecam? Chyba tak. To powieść, od której nie będziesz mógł się oderwać. Która przeniesie Cię do innego świata. Rozluźni. Choć nie wniesie nic w Twoje życie.

"Atrofia" Lauren DeStefano, Wyd. Prószyński i S-ka, str. 320

Atrofia [Lauren De Stefano]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

8 komentarzy:

  1. No właśnie niektóre książki są naprawdę strasznie przeciętne, a mimo to czyta się je z przyjemnością i ostatecznie wrażenia są pozytywne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po Twojej recenzji, nie wiem czy ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na fabułę ciekawy, ale z racji tego, że marne są szanse na wydanie w Polsce kolejnej części będę zmuszona darować sobie tą historię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie nie moja bajka niestety...

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka nie w moim stylu.
    Raczej po nią nie sięgne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna mam ją w planach i podobnie jak Tobie trochę mi się o niej zapomniało. Może czas to zmienić. Będę ją miała na uwadze przy następnej wizycie w bibliotece. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czy to nie przypadkiem ta książka, której nie wydano kontynuacji? czytałam kiedys o niej, poza tym oglądałam filmiki na booktube polecające tę książkę i nawet chciałam ją przeczytać :) szkoda, że nie wydano kolejnych tomów.... nie lubię gdy wydawnictwo tak się zachowuje!! wrr.

    P.S. masz przecudnej urody szablon :) nie mogłam się oderwać od nagłówka! :) jak to się stało, że wcześniej do Ciebie nie trafiłam? będę zaglądać :) w obserwowanych już jesteś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to właśnie ta książka :/ To niezwykle irytujące...
      Ojej, dziękuję, bardzo mi miło ^^

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...