P A P I E R O W E M I A S T A
Reżyseria: Jake Schreier
Główne role: Nat Wolff, Cara Delevigne

Do kina poszłam z grupą znajomych. Akurat ostatniego dnia, w którym film był wyświetlany (wcześniej jakoś nie było okazji się wybrać). Kupiliśmy popcorn, tradycyjnie, i zajęliśmy miejsca. Na sali było łącznie może dziesięć osób. I uwierzcie - śmiali się wszyscy. Pamiętam, że czytając powieść, dostawałam nagłych napadów głupawki, bo niektóre sceny były tak absurdalne, tak rozbrajające, że nie można było inaczej. W filmie, choć sceny te zostały przedstawione nieraz zupełnie inaczej, to i tak wywoływały wybuchy śmiechu. Tu po raz kolejny kłaniam się aktorom. To byli prawdziwi Q, Ben, Radar i Margo. Dziękuję za to! Teraz czas przejść do kwestii, która na pewno najbardziej interesuje książkoholika - czy ekranizacja bardzo odbiega od powieści? Odpowiedź brzmi - tak. Zarys historii jest podobny, Margo przychodzi w środku nocy, wyprawa, potem szukanie jej itd., ale twórcy wiele pozmieniali. Przede wszystkim poskracali wiele momentów i, co za tym idzie, aby przyśpieszyć fabułę, kilka szczegółów musieli całkiem przekręcić. A zakończenie? Całkiem inne! Całkiem! Nie będę mówić, co dokładnie się różniło, bo przecież nie chcę Wam spojlerować, ale naprawdę byłam zdziwiona. Czy na minus? Chyba nie. Obydwie wersje mi się podobały,tylko w inny sposób i w sumie cieszę się, że poznałam tą filmową.
Podsumowując, film jest naprawdę warty obejrzenia. Nie przynudza, aktorzy świetnie się spisali, poczucie humoru niemal dorównuję temu z książki. Nie sądziłam, że ekranizacja, a może raczej adaptacja, powieści Greena tak przypadnie mi do gustu. Na pewno jeszcze kiedyś film obejrzę, z siostrą.
M A Ł Y K S I Ą Ż Ę

Reżyseria: Mark Osborne
Dubbing polski: Bernard Lewandowski (Mały Książę), Aleksandra Kowalicka (dziewczynka), Małgorzata Kożuchowska (matka), Włodzimierz Press (pilot)
Data premiery: 7 sierpnia 2015

Muszę przyznać, że momentami nawet stawały mi łzy w oczach. Taka stara krowa a wzrusza się na animacji dla dzieci! Patrzyłam na ekran jak zaczarowana, czekając, co będzie dalej. Ciągle się uśmiechałam albo otwierałam szeroko oczyska i towarzyszyła mi cała gama innych emocji. Co tu więcej mówić - majstersztyk. Nawet nie ma się do czego przyczepić. To magiczna opowieść o dzieciństwie i dorastaniu, i miłości, i przyjaźni, a tematu przewodniego na pewno się domyślacie: "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Film gorąco polecam, a jeśli wstydzicie się oglądania samemu animacji dla dzieci, obejrzyjcie z jakimś młodszym członkiem rodziny :))
Zaliczyłam już Małego Księcia w wersji książkowej, teatralnej i filmowej. Jednak nic tej pierwszej nie przebija. Polecam Wam też obejrzeć te filmiki: dubbing, który sięgnął gwiazd i kulisy produkcji.
Czytałam "Papierowe miasta" i miałam mieszane uczucia co do tej powieści zaraz po przeczytaniu, a potem poczułam niesamowity klimat tej książki. Film chcę zobaczyć koniecznie, ale niestety w moim mieście jeszcze w kinach go nie było, i nie wiem czy się zapowiada żeby był..
OdpowiedzUsuńMakły książe jest cudowny ;)
OdpowiedzUsuńA co do papierowych miast to Cara jako Margo jest idealna, może nie pod względem wizualnym, ale ma w sobie cos z Margo ;)
Musze się z tobą zgodzić jeśli chodzi o GNW, fatalna obsada, Hanzel, pół biedy, przy Augustusie ;(
http://secondlife-books.blogspot.com/
Nie widziałam żadnego z tych filmow, ale wiem, że to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńMi niestety nie spodobało się zakończenie filmu " Papierowe Miasta " . Chciałam sobie rwać włosy z głowy, w sumie sama nie wiem, czemu, skoro niezbyt przepadam za J.Greenem . xD Jednak książka zdecydowanie jedna z jego lepszych !
OdpowiedzUsuńhttp://pogadanki-plepleple.blogspot.com/ http://tworczoscgabrielaanastazji.blogspot.com/
Nie udało mi się zobaczyć "Papierowych miast" niestety. Ale byłam na "Małym Księciu" - dużo płaczu, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Dość nierówna, chwilami było przepięknie, szczególnie ciekawie wykonana animacja opowiadająca o przygodach Małego Księcia. Tak jak wspomniałaś - ta poklatkowa. Dla mnie jednak za dosadnie przedstawiona dorosłość, tak jakby wszyscy pracowali w korporacjach :p Ale ogólnie przyjemny seans !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
"Papierowe miasta" to w miarę dobra ekranizacja. Naprawdę świetnie mi się oglądało ją w kinie. Były momenty, kiedy cała cala wybuchała śmiechem (szczególnie przy sikającym Benie) :D No śmiechu było, małe różnice z książką, pominięcie kilku rzeczy ale nie szczególnie istotnych, więc uważam, że jak najbardziej okej ^^
OdpowiedzUsuńMałego księcia niestety nie widziałam :/