23 września 2015

Seria miętowa po raz kolejny: Pierwsze koty (premierowo)

Stare porzekadło głosi, że ludzi nie ocenia się po okładce. Jest też inne powiedzonko - pozory mylą. I tak jak z wierzchu coś może wydawać się brzydkie, kryjąc w swoim środków najpiękniejsze cechy, tak i na odwrót - ludzie, których uważamy za ideały, w rzeczywistości mogą okazać się całkiem inni. Choć przykro to słyszeć, prawda jest taka: każdy z nas ma nie tylko zalety lub nie tylko wady - nasze cechy, pozytywne i negatywne, mieszają się ze sobą. Bo przecież nie ma ludzi całkiem złych. I nie ma także ludzi idealnych. 

Ada chyba nie do końca wie, co tak n a p r a w d ę wyprawia się w jej życiu. Ma chłopaka, którego kiedyś kochała, a który doprowadza ją teraz do szaleństwa. Ma ojca, który skąpi rodzinie na wszystkim, ale nie wie, dlaczego. Ma kochaną siostrę, która coś ukrywa. I kilku wrogów, z których istnienia nie zdawała sobie dotąd sprawy. Ada jest zagubioną szesnastolatką, w życiu której chwile niewymiernej radości krzyżują się z momentami nieopisanego smutku. Ada ma problemy, jak każdy z nas. I jak każdy z nas, czasem po prostu sobie nie radzi.

"Chciałem być superoryginalny i jednocześnie nie wyróżniać się za bardzo z grupy. Chciałem pogardzać pieniędzmi i materialistami, ale mieć kupę szmalu. Chciałem wszystkich ludzi traktować równo, ale nie zadawać się z byle kim, na przykład z klasowymi kujonami. Chciałem podobać się dziewczynom, ale mieć do nich dystans. Chciałem być twardy i wrażliwy jednocześnie. Chciałem być dojrzały, ale zachować w sobie spontaniczność młodości. (...) Jak tysiące innych facetów w tym wieku, byłem kłębkiem absurdalnych sprzeczności."

Niezaprzeczalnie w prozie Ewy Nowak musi coś być, skoro ciągle sięgam po jej książki, pożeram je w całości, a potem sama nie wiem, co o nich myślę. Daję słowo, w mojej głowie myśli biegają jakby ktoś je gonił, strasznie hałasują i nie dają się zebrać w kupę. Mogę sobie krzyczeć: "Weźcie się uspokójcie!", ale one i tak nie słuchają. Oddaje im więc głos, bo sama nie jestem w stanie przejąć steru. Niech się trochę wyszaleją, zobaczymy, co z tego wyjdzie. 

Seria miętowa zawsze fascynowała mnie swoją szczerością. Autentycznością. Tym, że tu pisze się o życiu i to takim życiu, jakim jest w rzeczywistości (a przynajmniej zazwyczaj). Nie o pięknościach i wielkich happy endach, nie o historiach wyrwanych ze szklanego ekranu. Przerysowanych, nienaturalnych i wymyślnych. Trzeba pisać o ludziach prostych, o różnych charakterach, o problemach, konfliktach i codzienności. O rozterkach młodzieży, ale nie w sposób typowy i powierzchowny. Trzeba ten skomplikowany nastoletni świat zrozumieć, wczuć się w niego, odjąć sobie trochę latek, cofnąć się w czasie. Ewa Nowak właśnie to robi i uciąć mi głowę, jeśli nie robi tego na piątkę z plusem. 

Może to dziwne albo nieco niepokojące, ale w każdej powieści autorki znajduję coś s w o j e g o. Oczywiście nie wiecie, co mam na myśli, więc śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż zawsze potrafię znaleźć choćby jeden wątek, wzmiankę, sytuację, która idealnie opisuje mój stan wewnętrzny. Coś, co jest skierowane jakby bezpośrednio do mnie, przeznaczone tylko dla moich oczu, opisujące m n i e. Bohaterowie często myślą podobnie, czują jak ja i mają zbliżone problemy. To bardzo motywujące i pocieszające. Sprawia, że w tym całym nastoletnim bałaganie znajduje się jakiś schemat. Uświadamiasz sobie, że kurczę, nie tylko ja ma problem z tym i z tym. Nie tylko mnie się to przydarzyło. I w końcu - chyba nie jestem aż tak beznadziejna. 

"Wszyscy cierpimy na maniakalną potrzebę kontrolowania rzeczywistości." 

Niestety Pierwsze koty pełne są także innych schematów, już nie tak pozytywnych. Pełno tu przewidywalności i powtarzanych ciągle w kółko i w kółko, zresztą przez samą Ewę Nowak, wątków, kopiowanych w każdej części serii miętowej. Przykłady? 1) Główna bohaterka/bohater zostaje niemile oszukany lub mylił się w istotnej kwestii. 2) Zawsze występuje jeden bohater wszystkowiedzący, którego zdolność zauważania niezauważalnego aż zadziwia, a wygłaszane mądrości są niezwykle wnikliwe i trafne. Rozumiecie, w czym rzecz, mam wrażenie, jakbym nie czytała osobnej historii, ale ciągle poznawała to samo. Tym bardziej, że w jednej części potrafi łączyć się ze sobą kilka mniejszych historii, które, gdy poznało się inne powieści autorki, mieszają się i w końcu nie wiadomo, czy to i to było w Pierwszych kotach, Danych wrażliwych a może jeszcze gdzie indziej. 

To jest jednak pikuś. Problem pojawia się, gdy problemy bohaterów stają się moimi problemami, no i mamy problem, bo ja przestaję kapować ich bezsensowne poczynania, opisywane przez narratora jako dobre, gdy mnie wydają się złe lub złe, gdy mnie wydają się po prostu godne współczucia czy pomocy. Można nazwać to odmiennością poglądów. Znów podam przykład, bo moje niesforne myśli tak się zaplątały w zeznaniach, że sama zaczynam coraz mniej rozumieć. Z góry ostrzegam: pojawią się drobne spojlery więc jeśli nie chcesz ich poznać - przejdź do kolejnego akapitu. Żona jest nieszczęśliwa, bo jej mąż oszczędza nawet na papierze toaletowym i terroryzuje całą rodzinę, kontrolując każde drobne wydatki. Żona w końcu odchodzi. Bez słowa. Pakuje się i już jej nie ma. Mówi, że mogła dawno to zrobić. Ok, zgadzam się - nie był to wzorowy tatuś. Ale nie tak rozwiązuje się problemy, ludzie! Gdzie rozmowa? Gdzie próba pomocy mężczyźnie, który z pewnością był nieświadomy, że rodzina gada na niego za jego plecami? Gdzie choćby cień współczucia? Nie, lepiej bez słowa człowieka zdeptać, upokorzyć i odejść, zostawić nieszczęśliwego, samotnego i zagubionego. Brawo. Nawet nie sama ta sytuacja mnie denerwuje, a to, że właśnie ojciec został pokazany jako postać negatywna. Mówię wam - jego córki i żona są w tej chwili dużo bardziej wyrachowane i bez serca. On je kochał (choć nie potrafił tego pokazać) - one go nienawidziły (choć udawały, że jest inaczej).

"Teraz rozumiem, że na tym to polega. Kochasz kogoś i żeby on był największym głupkiem, i tak pozostaje twoim ukochanym. Ale z boku zawsze słabo to wygląda."

Właśnie - bohaterowie. Jak już o nich wspomniałam, to pociągnę wątek. Ady nie polubiłam. Dziewczyna jest strasznie naiwna i łatwowierna, a do tego jedzie po wszystkich równo, użalając się nad sobą i w swoich porażkach czy nieszczęściach nie widząc żadnej swojej winy. Wydaje mi się, że jej postać nie była zbyt dopracowana i charakteru dużo w niej nie było. A jak już coś - sama dostrzegałam same negatywy. Co innego pozostali. Blanka, Michał, Kora, Tygrys, Ola, Konrad... Wszyscy się czymś wyróżniali i dało się ich lubić lub nienawidzić. Choć oczywiście kogoś mi przypominali, kogoś z innych części... 

Podsumowując moje chaotyczne rozważania, sądzę, że książka Ewy Nowak jest dobra. Tak! Dobra! Mimo wszystko. Ale po autorce Bransoletki, Krzywe 10, Bardzo białej wrony czy Diupy spodziewałam się więcej. Wydaje mi się, że pani Nowak odchodzi od pięknych młodzieńczych uczuć i emocjonalności, mądrości i historii, w których czytelnik co chwilę wzdychał i robił głębokie: Oooo... Wszystko to jakby się spłaszczyło, to nie jest ta sama ciepła seria miętowa, w której uśmiechało się do kartek i kibicowało głównym bohaterom. Autorka dalej w sposób mistrzowski opisuje nastoletnie problemy. Ale gdzieś wyciekła ta pasja i urok. Została, owszem, wnikliwa analiza i autentyczność, ale czy to wystarczy? Sama nauka? Historia, która w żaden sposób mnie nie urzekła? Pierwsze koty nie zostaną na długo w mojej pamięci. Choć jest to książka naprawdę dobra. I zdecydowanie warto ją poznać. 

"Pierwsze koty" Ewa Nowak, Wyd. Egmont, str. 320

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Poczuj miętę do czytania
http://wymarzona-ksiazka.blogspot.com/2015/09/poczuj-miete-do-czytania.html

5 komentarzy:

  1. Mam podobnie z książkami A.Lingas-Łoniewskiej; przewidywalne, jednak czytam je, jeśli pojawia się nowa - kupuję. Z recenzji wynika, że masz podobnie z Ewą Nowak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Serię miętową, mimo, że mam już 20 lat. Teraz również moja młodsza siostra zaraziła się książkami Ewy Nowak, więc nie mam problemu z bieganiem do biblioteki :) A z serii miętowej najbardziej lubię "Krzywe 10".

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie mi przypomniałaś o czekającej na recenzje książce, która też ma brać udział w tym wyzwaniu :) U mnie będzie to "Drzazga" i ewentualnie "Krzywe 10" jeśli wystarczy mi czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki Ewy Nowak bardzo lubię, dlatego nie mogłabym przejść obojętnie obok "Pierwszych kotów" - czekają one już na półce i na dniach się za nie zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, ja poznałam trzy tytuły Ewy Nowak i tylko jeden z nich przypadł mi jako tako do gustu, więc chyba jednak to nie jest literatura dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...