3 stycznia 2016

O ludziach nie znających słońca i deszczu, o locie do Nowej Ziemi i trzystuletnim śnie

Ludzie wysyłają w przestrzeń kosmiczną statek, "Błogosławionego", którego celem jest zaludnienie nowej planety - Centauri Ziemi. Poza załogą na statku znajdują się także uśpieni na trzystuletnią podróż naukowcy i wojskowi, niezbędni podczas lądowania i urządzania życia na nowej planecie. Po Pladze, która miała miejsce setki lat od startu "Błogosławionego" i w której zginęła niemal cała populacja statku, zostaje wprowadzony system Starszych i Najstarszych, czyli przywódców, którzy mają sprawować rządy nad Żywicielami i innymi pasażerami, dbać o porządek i ład oraz prawidłowe funkcjonowanie "Błogosławionego".

Amy jest zbędna dla misji, a na statku kosmicznym znalazła się tylko ze względu na swoich rodziców. Nagle, po długoletniej hibernacji, zostaje brutalnie zbudzona. Cudem udaje się jej uniknąć śmierci. Siedemnastolatka, która doznała życia na Sol-Ziemi, nie może pogodzić się z dziwacznym zachowaniem mieszkańców "Błogosławionego", sztucznym niebem, deszczem i wszechobecnymi ścianami z metalu. Nie może zrozumieć zasad rządzących statkiem. Do tego dochodzi do morderstw wśród zamrożonych i dziewczyna boi się, że ktoś chce zabić jej rodziców...

"Nie jest przywódcą ten, kto zmusza ludzi, by czynili go silniejszym, lecz ten, kto z chęcią odda część wł a s n e j siły, aby ci ludzie mogli stanąć na własnych nogach."

Promocje potrafią skłonić człowieka do niewytłumaczalnych czynów. Tym bardziej, jeśli są to promocje książkowe. Gdy w pewnym supermarkecie zobaczyłam stoisko z napisem: "Książki za 10 zł", nie mogłam nie zatrzymać się na chwileczkę w poszukiwaniu czegoś ciekawego. W końcu wyszperałam taką oto różowo-fioletową okładkę w jasne punkty, mające najpewniej przedstawiać gwiazdy i ze świecącym się srebrzyście napisem W otchłani. Raz kozie śmierć, pomyślałam i wzięłam. Czytać zaczęłam jednak dopiero kilka miesięcy później. 

Pierwsze strony nie należały do najprzyjemniejszych - opisy wciskania rurek do gardła, wstrzykiwaniu do żył jakiś niezidentyfikowanych substancji... Jakiś horror dla osoby, która ma wstręt przed wbijaniem czegokolwiek komukolwiek w skórę i która odwraca wzrok od telewizora nawet wtedy, gdy pielęgniarka robi pacjentowi szczepionkę. Gdy jednak pierwszy rozdział minął, a wraz z nim te makabryczne sceny, oczywiście związane z hibernacją, mogłam się w końcu odprężyć i czytać dalej o świecie, w którym ludziom brakuje ludzkich uczuć, a Ziemia, którą znamy, najprawdopodobniej już nie istnieje. 

Trochę krążę, omijam i robię uniki, pisząc tę recenzję, ale nie wiem, od czego zacząć. Wbrew moim początkowym oczekiwaniom ta książka okazała się... naprawdę dobra. I to nie ze względu na romans (którego notabene niemal w ogóle tu nie było), czy towarzyszące przy lekturze emocje. Zaskoczyły mnie umiejętności autorki, łatwość, z jaką przemieszcza się po tej dziwacznej rzeczywistości, dokładność stworzonego przez nią świata. Mogłam sobie bez problemu wyobrazić, jak wygląda życie na "Błogosławionym", potrafiłam zrozumieć zasady, które na nim panują. A to wszystko dzięki temu, że Beth Revis skupiła się głównie na budowaniu w naszych głowach obrazu statku kosmicznego podążającego w stronę Centauri-Ziemi. Nie rezygnując przy tym z historii naszych głównych bohaterów - Amy i Starszego. 

Nie łudźcie się jednak, że to historia miłosna gra tu pierwsze skrzypce. Prawda jest taka, że, jak już wspomniałam, romans jest tu nikły. Owszem, autorka opisuje wewnętrzne przeżycia bohaterów, ale Amy jest zbyt zajęta myślą o swoich rodzicach i o sytuacji, w jakiej się znalazła, aby sobie jeszcze głowę zawracać jakimś Starszym, a ten z kolei niedługo ma zostać przywódcą i cały jego światopogląd pada pod naporem nowych zdarzeń. Nie myślicie, że to by było nieco dziwne, gdyby się jeszcze w takich okolicznościach całowali po kątach? Oczywiście niemal całkowita rezygnacja z wątki miłosnego bardzo mi się podobała i pozytywnie zaskoczyła. Patrząc na okładkę można odnieść co do treści powieści mylne wrażenie.

"Przywódca nie tworzy pionków - tworzy ludzi."

Skoro było już o bohaterach, pociągnę ten wątek. Książka pisana jest z dwóch perspektyw - jak można się tego domyślać narratorami są więc Amy i Starszy. Amy to taka zwyczajna dziewczyna, w sumie nic jej z tłumu nie wyróżnia. No, ok, na "Błogosławionym" uchodzi za wybryk natury, ale w normalnym świecie to nikt szczególny. Ani jej nie polubiłam, ani nie znielubiłam, była mi idealnie obojętna. Podobnie zresztą ze Starszym - choć ten nieco mnie momentami irytował, ale mu wybaczam, bo w takim toksycznym środowisku też bym wariowała. Najbarwniejszą postacią książki zdecydowanie zostaje Najstarszy, przywódca-dyktator. Obrońca ludu i wszystkich brudnych sekretów kryjących się na pokładzie statku. Postać, której nie można nie oceniać - czy postępuje dobrze, czy źle, czy tak trzeba? Czy to jedyne słuszne rozwiązanie? Poza nim chyba żaden bohater nie zachwyca charakterem. Ale przecież nie o to tutaj chodzi.

Poza opisem nowej rzeczywistości, a także dylematów głównych bohaterów, warto wspomnieć o jeszcze jedynym elemencie kształtującym W otchłani. O swoistym wątkiem kryminalnym. Tajemnicy morderca, otwierający komory z zamrożonymi w nich ludźmi. Kim jest? Jaki jest jego cel? W trakcie czytania szybko domyśliłam się, jaka jest odpowiedź na pytanie nr 1 (choć kilka kwestii do końca zostało dla mnie tajemnicą). Z drugim pytaniem miałam więcej problemów, w końcu jednak odpowiedź okazała się całkiem banalna. Dla mojej skromnej osoby ten wątek był najmniej ciekawy, bardziej interesowały mnie tajemnice "Błogosławionego", sposób jego działania. Wydaje mi się, że podobne podejście miała Beth Revis, bowiem to wyszło jej znakomicie!

Myślę, że mogłabym jeszcze dużo o tej książce napisać, ale recenzja i tak rozciągnęła się niebezpiecznie, więc przystępuję do podsumowania. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła i choć akcja nie była porywająca, przyjemnie spędziłam z nią czas. Autorka zaskoczyła mnie świetnie skonstruowanym, przemyślanym w każdym calu światem, a także idealnie wyważonym językiem - nakrapianym szczyptą emocji, rzeczowym i kształtnym, jeśli rozmiecie, co mam na myśli. W otchłani zdołało mnie zszokować, a na początku nawet wywołać dreszcz. Chętnie sięgnęłabym po drugą część, Milion słońc, aby dowiedzieć się, jak potoczyły się dalej losy pasażerów "Błogosławionego"...

"W otchłani" Beth Revis, Wyd. Dolnośląskie, str. 390

14 komentarzy:

  1. Książka mocno mnie kusi :) Podoba mi się jej okładka, a twoja recenzja tylko mnie przekonała, że będzie to lektura dla mnie :)
    Widzę, że czytasz Idź, postaw wartownika. Udanej lektury, u mnie właśnie jej recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z książką "W otchłani" spędziłam kilka fajnych dni, rzeczywiście, ten początek jest brutalny, ale... podobał mi się :P. Wszystko było tak realnie przedstawione. Podobała mi się, bo odstaje od innych tego typu młodzieżówek" i jak ty mam w planach kontynuację trylogii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to właśnie realne opisy mi się w tej książce podobały najbardziej ^^ I między innymi to ją od reszty młodzieżówek odróżnia.

      Usuń
  3. Ale cudowny blog. Ja nie czytałam tej książki, ale ciągle się o nią potykam i nie wiem czy sięgnąć, ale wydaje się ciekawa. :)
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, dziękuję! ^.^ Ze swojej strony powieść mogę polecić. ;)

      Usuń
  4. To że romans jest na dalszym planie to mnie nawet zachęca do przeczytania jej. Jeszcze jakbym dorwała ją w tej cenie co Ty byłoby cudownie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W otchłani podobało mi się i w sumie żałuję, że nie znalazłam dość czasu, by sięgnąć po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kooochamm tę okładkę, chciałabym mieć tę ksiązkę u siebie, chociażby po to, żeby się na nią popatrzeć, trochę szkoda że tego romansu tutaj wcale nie ma, również byłam przekonana że romans gra w tej historii pierwsze skrzypce, no ale i tak przeczytam, skoro ksiązka tak pozytywnie cię zaskoczyła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, polecam ^^ Dam znać, czy w drugim tomie wątek romantyczny się rozkręcił (tylko trzeba najpierw ją dorwać).

      Usuń
  7. Cóż... zaczęłam, ale tak mi nie podeszła, że aż przerwałam i już do niej nie wróciłam. Może kiedyś na nowo spróbuję, skoro tyle osób się nią zachwyca?
    Świetna recenzja!
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Dziedzictwa" Daugherty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, z początku trochę przynudza, ale potem się rozkręca ^.^
      Również pozdrawiam a na bloga chętnie wpadnę!

      Usuń
  8. Uwielbiam takie niedorzeczne opowieści z wątkiem romantyzmu w tle! Nieco mnie to intryguje, trochę ciekawią szczegóły tej historii, bardzo chciałbym znać jej zakończenie! Chyba zakupię w najbliższym czasie owe tomisko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kojarzę, nawet czytałam pierwsze strony. Pamiętam, że opisy tych rurek i innych takich mnie zniechęciły, ja też jestem wrażliwa na tego typu rzeczy, nie lubię igieł i tak dalej... Ale z Twojej recenzji wynika, że to może być naprawdę fajna, trzymająca w napięciu pozycja. Pomysł w istocie bardzo intrygujący, myślę, że chyba kiedyś się skuszę, z tego co widziałam, jest w mojej bibliotece. Jednak mam tak wysoki stosik ,,do przeczytania", że dzieło pani Beth Revis musi poczekać:)
    Pozdrawiam ciepło,
    P.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że lektura okazała się pozytywnym przeżyciem, mnie niestety cała ta seria zupełnie nie przekonuje - kilka lat temu owszem, byłabym pewnie zachwycona, ale dziś... mam co czytać ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...