16 stycznia 2016

Obraz przedstawiający rozkład ludzkiej duszy i powieść (nie)pozbawiona moralności

Bywają ludzie, którzy wywierają często mimowolnie, ogromny wpływ na innych. Ich sposób mówienia, pewność własnej racji i umiejętność przekonywania sprawiają, że potakujemy głową na ich słowa i teorie. Zabieramy do siebie cząstkę ich samych, myśląc, że sami wyrobiliśmy sobie opinie. W pewien sposób dajemy sobą manipulować, zmieniać własny charakter. I tak jak wpływ przyjaznych nam osób może być zbawienny i dobry, tak osób mających poglądy zgoła nieoprawne, są w stanie zasiać w nas ziarno zła oraz nieszczęścia.

A wszystkie okrutne uczynki, które popełniliśmy i z których wagi może nie zdajemy sobie może sprawy, odbijają się na naszej twarzy, niczym znamię. Niezmywalne. Nie do uniknięcia. Jeden grymas, spojrzenie, mimika, sposób, w jaki marszczymy brwi - wszystko to tworzy zewnętrzny obraz naszej własnej osobowości. Patrząc na ludzką twarz można odkryć, co kryje się w jego wnętrzu - emocje, przekonania, charakter. Jedno spojrzenie wystarczy, aby powiedzieć, że ten człowiek jest opanowany, ten wesoły, a ten nieśmiały. Czy w ten sposób wyczytać można także... zepsucie albo okrucieństwo? 

Dorian Gray jest niezwykle pięknym młodzieńcem, nieskalanym jeszcze grzechem i złem. Wzbudza zachwyt wśród obserwujących go ludzi, a także zaufanie i szacunek.  Piękny człowiek z piękną duszą. Do czasu. Do czasu aż nie spotkał nieodpowiedniego człowieka. Do czasu, gdy ów człowiek przelał na niego część własnych, niezwykle skandalicznych poglądów. Do czasu, aż zdał sobie sprawy ze swej urody i oddał piękności swoją duszę. Do czasu aż pojęcia dobra i zła rozmyły się, a granice między nimi zatarły. Kiedy wszyscy i wszystko stało się jedynie celem do osiągnięcia przyjemności, a poszukiwanie szczęścia ustąpiło miejsca rozkoszy. A każdy uczynek można było jakoś wytłumaczyć. 

"Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. Nic więcej."

Portret Doriana Graya to niemal wszystkim znany klasyk. Kiedyś wzbudzający kontrowersje - dzisiaj zdumienie. I podziw. To lektura, która niesie ze sobą przesłanie, ale, co ciekawe, ukryte między wierszami. Samemu trzeba dotrzeć do sedna sprawy, uczyć się na błędach bohaterów powieści. Mogę Wam szczerze powiedzieć - nigdy nie czytałam czegoś podobnego! Miałam wrażenie, że autor nie chcę narzucać czytelnikowi swojego osobistego zdania czy opinii. Wstrzymuje się od komentarza. Dialogi. Oto siła tej powieści. Oto największy jej atut! To bohaterowie próbują rozwiązać swoje moralne problemy. To oni stają przed trudnymi decyzjami i rozterkami.

Istnym diabłem i kusicielem tej książki zostaje Henry. Dorian zaś jest jedynie tym, który poddaje się jego wpływom. To fascynujące, jak można manipulować drugim człowiekiem i wciskać mu swoje poglądy. A musicie wiedzieć, że Henry jest człowiekiem głoszącym dość kontrowersyjne opinie. Które, gdy spojrzy się na nie pobieżnie i nieuważnie, mają sens, ale gdy wgłębi się w nie... ten sens nagle tracą. Zło i dobro. Mieszają się. I już nie wiadomo, co jest czym. Czarne i białe zdaje się szare, dobro złe, zło dobre. Nic dziwnego, że biedny Dorian Gray stracił głowę, a przy okazji także sumienie. Nauka na przyszłość - unikajcie wszelkich Henrych.

"Były chwile, kiedy zło uważał tylko za środek do urzeczywistnienia swych wyobrażeń o pięknie."

Próżność. Chęć zdobycia piękna. Kolejne schody kierujące Doriana do zguby. Bo czym jest piękno, moi drodzy? Czy to tylko nieskazitelna, młoda twarz, szlachetne kamienie, drogie stroje i zabytkowe meble? Czy to tylko to, co widzimy i co wzbudza w nas zachwyt? Czy takie piękno nie jest zbyt płytkie? Czy dążenie do niego nie prowadzi do nieszczęścia i zła? Dowiecie się tego, czytając tę książkę. Bo niby odpowiedzi wydają się oczywiste, ale mam wrażenie, że w dziele Oscara Wilde'a nic nie jest pewne.

Portret Doriana Graya jest rewelacyjnie napisany. Tu wszystko jest przemyślane co do ostatniej litery. Bohaterowie maja duszę. A duchowy rozkład (bo jakby nazwać to inaczej?) Doriana postępuje, niby powoli, a potem coraz szybciej i szybciej, karuzela się rozkręca, wprawiając w ruch coraz nowsze, coraz bardziej przeraźliwe wydarzenia. A my zasłaniamy dłonią usta, unosimy niedowierzająco brwi, kręcimy głową, patrzymy w sufit. I trzymamy kciuki za to, że Henry zginie w wypadku, a Dorianowi uda się wyplątać z tego koszmaru. Bo nie mogę myśleć o Dorianie, jako o postaci całkiem negatywnej, choć później zdawało mi się, że wręcz go nienawidzę. On jest po prostu zagubiony, zbyt próżny, nie ma odpowiednich wzorców, jedynie Henry'ego, którego podziwia (niepotrzebnie).

"Wywierać na kogoś wpływ znaczy to samo, co obdarzać go swoją duszą. Człowiek taki nie posiada już wówczas własnych myśli. Nie pożerają go własne namiętności. Cnoty jego nie należą już do niego. Nawet jego grzechy, jeśli w ogóle grzechy istnieją, są zapożyczone od kogoś innego. Staje się on echem cudzej melodii, aktorem roli nie dla niego napisanej."

Emocje przelewają się z bohaterów na czytelnika. Autor bezapelacyjnie ma talent do takiego opisywania swoich postaci, abyśmy mogli je zrozumieć, współczuć im, nienawidzić, a nieco rzadziej - lubić. Chciałam w tej recenzji umieścić jakieś złote myśli. Jednak według mnie ich tu nie ma. Gdyby interpretować je całkowicie na odwrót, może bym się z nimi zgodziła, ale, jak już pisałam, z opiniami Henry'ego całkowicie się nie zgadzam. Przykłady? "Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej", "Tylko zmysły mogą uleczyć duszę, tak samo jak tylko dusza może uleczyć zmysły", "Wszyscy cierpimy karę za to, czego się wyrzekamy". Ładne slogany, prawda? Jednak to, czy się z nimi zgodzimy, czy nie, zależy jedynie od nas. Dla mnie osobiście wszystko, co mówił Henry, było totalną bzdurą, która miała tłumaczyć złe uczynki popełniane przez ludzi. Popatrzcie, jak daleko słowa mogą zmienić fundamentalne zasady postępowania! Jak potrafią zmienić zło w dobro!

Jeśli chcecie się dowiedzieć, dokąd zaprowadziły Doriana nauki Henry'ego, zapraszam Was gorąco do lektury. To książka, której nie powinno brać się dosłownie, która, choć może wydawać się kontrowersyjna lub aprobująca zło, w rzeczywistości (w jakiś pokrętny sposób) wskazuje nam, co jest dobre. Kocówka powala na łopatki. Ale na co zdadzą się moje suche słowa - sami przeczytajcie i przekonajcie się na własnej skórze, jaką wartościową, piękną i zaskakującą powieścią jest Portret Doriana Graya

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde, Wyd. Siedmioróg, str. 200


PS. Kochani! Chciałabym na koniec tego posta czymś się Wam pochwalić. Gotowi? Udało mi się przejść do drugiego etapu olimpiady z polskiego! Jestem tym bardziej szczęśliwa, że na napisanie pracy olimpijskiej do pierwszego etapu (temat: Plebejusze w literaturze XIX i XX wieku) miałam bardzo mało czasu a poza tym jestem przecież w pierwszej klasie liceum! ^.^ Jest jednak druga strona medalu - za chiny nie chce mi się uczyć i powtarzać... Nawet nie spodziewałam się, że mogę przejść dalej! 
PS2. Pozdrawiam Was cieplutko i do napisania!

7 komentarzy:

  1. Chciałabym kiedyś przeczytać tę książkę ^^ Twoja recenzja jest świetna jak zawsze :)
    Gratuluję Ci dostania się do drugiego etapu olimpiady!
    Pozdrawiam serdecznie
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję ^.^ Cieszę się, że się podobało! A książkę polecam gorąco. :)

      Usuń
  2. Wiwat, Victoria!
    Ów post jest fantastyczny! Chyba jeden z moich ulubionych! Zachwyciłaś mnie wstępem, ot co. Naprawdę super Ci wyszedł :D Mam ochotę to przeczytać, choć czeka na mnie pani Bronte i Dukaj.

    Minion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję pięknie, drogi "anonimie". ^^

      Usuń
  3. Łał, niesamowicie mnie zachęciłaś! Książka brzmi świetnie, uwielbiam takie niejednoznaczne powieści z nieoczywistymi bohaterami. W ogóle gratuluję pięknie napisanej i bardzo emocjonalnej recenzji, moim zdaniem jedna z lepiej napisanych, chociaż uwielbiam wszystkie:)
    Gratuluję przejścia do drugiego etapu i oczywiście trzymam kciuki!
    Pozdrawiam!
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zabierałam się za pisanie, to tak pięknie nie było, haha. ^.^ Dziękuję cieplutko i ściskam! A książkę oczywiście polecam serdecznie. :))

      Usuń
  4. Czytałam dwukrotnie, raz po polsku drugi raz po ang (taka uproszczona wersja, i były obrazki! :D) ale przeczytam jeszcze na pewno nie raz. Zawsze uważałam tę historię za bardzo mądrą, taką która ma wiele złotych myśli z którymi - jak piszesz - można się zgodzic lub nie to zależy od człowieka, ogólnie ksiązka w której miesza się dobro i zlo, dobroć i okrucieństwo, i te poglądy Henrego . to jak wpłyneło to na Doriana..
    Ale wiesz, w sumie rozumiem dzieło Wilde`a tak naprawdę dopiero teraz.. w sensie nigdy nie myślałam że okrucieństwo i zło może się tak dosadnie odbijać na twarzach zwykłych ludzi. i to jest straszne. do tego jak jeszcze te osoby poznasz i uświadomisz sobie że wcale ci się nie wydawało, że one po prostu są złe.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...