11 stycznia 2016

"Wyspą każdego człowieka, Jean Louise, jego wartownikiem, jest sumienie."

Największy literacki powrót XXI wieku!
Kontynuacja zachwycającego Zabić drozda!
Powieść, którą musiałam przeczytać!

Gdy na różnorakich portalach pojawiły się pierwsze wzmianki o premierze Idź, postaw wartownika, przeżyłam prawdziwy szok. Jak to, po tylu latach?! Dalszy ciąg kochanego, pięknego i perfekcyjnego Zabić drozda? Wiedziałam, że przeczytam, choć obawiałam się nieco zawodu, a może raczej tego, że powieść pisana z punktu widzenia dorosłego Skauta nie będzie już taka sama. Jednak ze strony na stronę samoprzylepnych karteczek przybywało, a mój uśmiech stawał się coraz szerszy. 

Jean Louise jest już dwudziestosześcioletnią kobietą, a do Maycomb z Nowego Jorku powraca czasem tylko na wakacje. Ze swoją kolejną wizytą w rodzinnym mieście, dorosła Skat przeżyje wstrząs. Co dzieje się z Maycomb i jego mieszkańcami? Co dzieje się z jej ojcem, Atticusem, którego zawsze podziwiała i uważała za wzór? Czy to wszyscy wokół się zmienili, czy to z nią samą jest coś nie tak? Przechodząc po raz kolejny wśród znajomych domów i uliczek kobieta obserwuje ogromne zmiany, które zaszły i które zachodzą w Maycomb i całym południu Stanów, w kraju trwają konflikty związane z kwestią nadania Murzynom praw obywatelskich.

"Albo się kogoś kocha, albo nie. Miłość to jedyna niedwuznaczna rzecz na tym świecie. Jasne, istnieją różne rodzaje miłości, ale wszystkie miewają tylko dwa stany: tak lub nie."

Wiecie, co najbardziej czaruje mnie w klasyce literatury? W tych powieściach stworzonych sto, dwieście, trzysta lat temu? Ich powolność. Tak. Uwielbiam, gdy historia toczy się swoim rytmem, kiedy autor powoli zapoznaje nas ze swoimi bohaterami i stworzonym światem. Najpierw wprowadzenie. Poznawanie. Długie opisy. Ukryte poszlaki i zaczątki większej przygody. Rozwinięcie. Wzbudzenie w czytelniku ciekawości. Coraz gwałtowniejszy przyrost akcji. A potem bum! Rozwiązanie. Koniec. Zanim jednak powieść zacznie nas czarować, urzekać i wciągać, trzeba przejść najcięższy etap - katastrofalnie nudny początek.

Czy tylko ja mam wrażenie, że teraz ludziom wszędzie się śpieszy? Że gonią za tym i tamtym, niemal w ogóle się nie zatrzymując, ciągle w marszu lub biegu? Widać to także w książkach, stety czy niestety. Jedną z najbardziej pożądanych cech w powieści jest nie co innego jak szybko płynąca akcja. Powiew przygody, zaskoczenie. Pisarz dąży do tego, aby jego dzieło pochłonęło potencjalnego czytelnika i nie dało mu chwili na odłożenie lektury. Kiedyś chyba było inaczej. Przypominacie sobie Sienkiewicza albo siostry Bronte? To multum opisów i powolne dochodzenie do sedna? Coś takiego towarzyszyło mi właśnie przy lekturze Zabić drozda. Pierwsze osiemdziesiąt stron dłużyło się niemiłosiernie, zniechęcając mnie do książki. Ale to, co było potem, przekonało mnie, że opłacało się czekać, że ma w sobie jakiś urok takie stopniowe gromadzenie akcji.

(Właśnie zdałam sobie sprawę, jak przynudzam. To nie był celowy efekt! Przechodzę do sedna!)

Idź, postaw wartownika właśnie tak się zaczyna - niezachęcająco i nudnawo. Harper Lee na wzór dawnych powieści powolutku snuje swoją historię. Historię, którą spisała już wiele lat temu i którą dopiero teraz postanowiła wyciągnąć z szuflady! Zaskakujące! Dziękuję jej za to, że mogłam poznać dalsze losy małej Skaut, która nie jest już mała oraz innych bohaterów, do których rwało mi się serce podczas czytania Zabić drozda. Dziękuję za ten niezaprzeczalnie wielki powrót. Było warto. Teraz mogę to powiedzieć - było warto.

"Pamiętaj i o tym: zawsze łatwo spoglądać wstecz i dostrzec, jacy byliśmy wczoraj lub dziesięć lat temu. Trudno natomiast zobaczyć, jacy jesteśmy. Będzie ci łatwiej, gdy opanujesz tę sztukę."

Zmiany. Oto jedna z najbardziej rzucających się w tej książce elementów. Zmiany zachodzące w Maycomb. Ale też zmiany zachodzące w jego mieszkańcach, nie wyłączając rodziny Finchów. Fascynujące jest to, jak wszystko wraz z czytaniem się tłumaczy, rozplątuje i staje się jasne! A końcówka - bomba! Choć osobiście czuję lekki niedosyt, chciałabym dowiedzieć się, co było jeszcze później.

Zdziwiła mnie kwestia bohaterów. Ci, którzy w Zabić drozda grali pierwsze skrzypce, teraz jakby odsunęli się na bok, co nieco bolało i utrudniało wbić się w historię. Gdzie Jem? I Dick? Co z Radley'ami? Gdzie jakieś odnośniki do sprawy Toma Robinsona? Okazuje się, że przeszłość ich wszystkich jest ważna jedynie dla czytelnika. Skaut wspomina, jasne, ale nie to, o czym my wiemy. Wybił się jednak w tej zacnej historii inny bohater, którego niezwykle polubiłam, a który w Zabić drozda skrywał się w cieniu. Mowa tu oczywiście o ekscentrycznym wuju Jean Louise, którego postać ciągle wywoływała na mojej twarzy uśmiech. Pojawił się też Harry, którego wcześniej nie było, a który, jak się okazuje, towarzyszył głównej bohaterce przez niemal całe jej życie.
Jedno przesłanie aż razi po oczach: jak ten świat się zmienia! Jakie dziwne obiera drogi! Coś, co było ważne kiedyś, teraz nie ma już znaczenia.

"Wybierz dowolnego obywatela hrabstwa Maycomb, nie zważając na jego pozycję, i spytaj o Atticusa Fincha, a najprawdopodobniej usłyszysz: ,,Nigdy nie miałem lepszego przyjaciela"."

Autorka przemyca między kartami powieści mnóstwo własnych przemyśleń, rad i prawd. Najbardziej widać to podczas kazań prawionych pannie Finch (najczęściej przez jej drogiego wuja). Cytaty, które umieściłam w tej recenzji, powinny być dla Was wystarczającym dowodem.

Podsumowując, gdy wbije się już w tę historię, Idź, postaw wartownika okazuje się być lekturą nie tylko wartościową, mądrą i pełną wspomnień, ale również świetnie napisaną książką o wkraczaniu w dorosłość. Jest to też swego rodzaju sprawozdanie, czy może raczej komentarz, do sytuacji politycznej południowych Stanów w okresie zmian. Nie powiem, abym po lekturze była zachwycona, oniemiała, zdruzgotana, czy zaskoczona - nie. Jest to powieść interesująca, naprawdę dobra, ale do Zabić drozda się nie umywa. A ja nie mogę powstrzymać się przed porównaniem do siebie tych dwóch książek. Myślę jednak, że ktoś, kto wcześniejszego dzieła Harper Lee nie czytał, ta go w żaden sposób nie zainteresuje.

Z góry przepraszam za to, jak poplątana, niejasna i jakaś zabałaganiona jest ta recenzja, ale choć się starałam z całych sił, tylko jakieś takie dziwadła mi wychodziły. Mama nadzieję, że ma ta moja opinia ręce i nogi i że choć w części napisałam to, co chciałam. Wybaczcie moje roztargnienie! 

"Idź, postaw wartownika" Harper Lee, Wyd. Filia, str. 365

8 komentarzy:

  1. Będę musiała się zapoznać z tą książką, ponieważ ,,Zabić drozda" to jedna z moich ulubionych pozycji. :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&tvseries&films

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, na razie muszę przeczytać zabić drozda - jak mi się spodoba, pomyślę o kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też przypadła do gustu, ale większość recenzentów bardzo ją "zjechało" ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie rozumiem tego. Książka niby słabsza od "Zabić drozda", ale i tak lepsza od wielu współczesnych powieści. Cóż, to chyba sprawa gustu. ^^

      Usuń
  4. Chyba trzeba w koncu isc do biblioteki i zabic drozda wypożyczyć. ;) boje sie lylko pierwszych dluzacych sie. Niemilosiernie stron pamietam ze juz narzekalas na to w recenzji zabic drozda ;)
    Ten pierwszy cytat (oprocz tytulu posta) strasznie prawdziwy :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko Ci zleci, książka jest fenomenalna! ^^ O tak, gdy natknęłam się na ten cytat w książce też od razu mi się spodobał :)

      Usuń
  5. Nigdy nie czytałam zabić drozda. Zawsze myślałam, że to książka w stylu lektur szkolnych - stara i nudna. Ale zachęciłaś mnie do jej przeczytania i może po nią sięgnę. ;)
    Pozdrawiam. :**

    http://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie nudna, oj nie! ^.^ Tak jak mówiłam, gdy się przedrze przez pierwsze kilkadziesiąt stron, nie idzie się oderwać.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...