Ten wstęp piszę już chyba po raz piętnasty. Bo nie mam pojęcia jak zacząć recenzję jednego z największych (pozytywnych!) zaskoczeń tego roku. Bo nie wiem, co nowego mogłabym napisać o wielkim klasyku, którego tytuł obił się o uszy k a ż d e m u. Bo nie sądziłam, że tak mogą spodobać mi się przygody trójki muszkieterów żyjących w czasach panowania Ludwika XIII. Bo - o zgrozo - nie potrafię wysilić się na żadną oryginalność. Mogę chyba tylko powiedzieć, prosto i bez przedłużania, że było warto. Zdecydowanie BYŁO WARTO!
Athos, Porthos i Aramis, trzech królewskich muszkieterów, oraz młody d'Artagnan marzący, aby również kiedyś muszkieterem zostać, już niedługo stawią czoła dworskim intrygom i spiskom. Wezmą udział w licznych pojedynkach, niejednokrotnie ocierając się o śmierć, poznają także zwodniczą naturę kobiet i genialny umysł samego kardynała. Doświadczą miłości i nienawiści, spotkają wrogów i przyjaciół. A wszystko to, oczywiście, ze szpadą w ręce. Kim jest tajemnicza Milady? Czy powodem konfliktu pomiędzy Anglią i Francja była kobieta? Jaką tajemnicę ukrywa Athos? I czy d'Artagnan, w drodze po tytuł muszkietera, odnajdzie wybrankę serca?
Już pierwsze strony powieści dały mi bardzo ważną informację o dziele a tym samym o autorze - lektura Trzech muszkieterów będzie istną ucztą literacką. Aleksander Dumas pisze, jakby zastanawiał się kilka razy, zanim postawi kropkę na końcu zdania. Szanuje słowo. Wie, co chce napisać i to pisze, nie bawiąc się w zbędne pogaduchy, metafory i popisy (owszem, 'popisy', nie 'opisy'). Przy takich książkach czytelnik zdaje sobie sprawę, jaką przyjemność może dawać samo obcowanie ze słowem, jak pięknie może wyglądać i brzmieć pojedyncze zdanie, ciąg słów, akapity i strony! Nie ma nawet porównania do wielu współczesnych powieści, pisanych jakby na szybko, bez zastanowienia, gdzie autor broni się często jedynie pomysłem. U Dumasa nic nie jest przypadkowe. A wszystko łączy się w idealną, harmonijną całość. W przygodę, od której trudno się oderwać!
Znacie to uczucie, kiedy czytacie i czytacie, i czytacie, i wydaje Wam się, że za Wami już z dobre sto stron, a okazuje się, że jednak tylko dziesięć, bo powieść tak niemiłosiernie się wlecze? Trzej muszkieterowie mają prawie 700 stron... i takie zjawisko nie występuje! Tu ciągle coś się dzieje, coś niebanalnego, trudnego do przewidzenia, wciągającego, fascynującego i pochłaniającego całkowicie uwagę czytelnika. Przygody naszych przyjaciół ani przez chwilę nie nudzą. Autor zadbał o wielowątkowość swojej historii (jednak co ciekawe, czytelnik nie ma prawa się w tej opowieści zgubić) a także o barwnych bohaterów, którzy nieźle namieszali mi z głowie.
Żeby była jasność - rzadko kiedy aprobowałam poczynania d'Artagnana i reszty. W świecie Trzech muszkieterów panuje wszechobecna chęć zemsty i pojedynków (oczywiście na śmierć i życie), lenistwo, pijaństwo, wygoda i zaspokajanie wszelkich żądz. Bohaterom gładko przychodzi manipulacja czy kłamstwo, nie wstydzą się też wielością kochanek, które często są już mężatkami. Znane są im oszustwa, intrygi i nienawiść. Posiadają tą samą ilość wrogów co przyjaciół, a cnotą stawianą przez nich najwyżej jest duma, często chorobliwa i egoistyczna. Wybaczenie? Przyzwoitość? Szczerość? W żadnym wypadku!
A mimo to nie mogłam przestać kibicować naszym bohaterom. Choć często byłam na nich zła, bo zachowywali się po prostu beznadziejnie (co narrator zdawał się akceptować a wręcz popierać, broniąc d'Artagnana jego walecznością i odwaga), łamiąc wszelkie reguły przyzwoitości, to jednak zapałałam sympatią i do Porthosa (nieco napuszonego i zadufanego w sobie, ale otwartego, zabawnego i pewnego siebie mężczyznę), i do Aramisa (który chciał zostać księdzem). Ale szczególnie polubiłam Athosa! Dumnego dżentelmena o szlacheckim usposobieniu, inteligentnego, spokojnego i pełnego jakiegoś majestatu. Skrywającego jakąś tajemnicę. Wiernego przyjaciela i niezłego intryganta, o szczodrym geście i złotym języku. Po prostu go uwielbiam!
Jest także oczywiście Milady. Nie chcę zbyt wiele zdradzać z fabuły książki, ale tak kobieta to... ciekawa sztuka. Pełnokrwista, intrygująca i niepokojąca. Zdecydowanie jedna z najlepiej wykreowanych przez Dumasa postaci. Ogólnie autor ciągle zaskakuje nas umiejętnością tworzenia wielobarwnych, realistycznych bohaterów, pełnych wad i zalet, kaprysów i marzeń, których można kochać albo nienawidzić. To z pewnością jeden z największych atrybutów Trzech muszkieterów.
Coraz częściej przekonuję się, że wielkie dzieła literatury klasycznej mają nam więcej do zaoferowania, niż współczesne bestsellery. W końcu skoro coś jest popularne przez tyle lat i ktoś dalej to czyta...? Aleksander Dumas jak najbardziej zasługuje na miano Pisarza przez duże "P". Trzej muszkieterowie to a r c y d z i e ł o, które się nie czyta, a pochłania. Polecam, a sama zabieram się niedługo za kolejne dzieła autora.
Athos, Porthos i Aramis, trzech królewskich muszkieterów, oraz młody d'Artagnan marzący, aby również kiedyś muszkieterem zostać, już niedługo stawią czoła dworskim intrygom i spiskom. Wezmą udział w licznych pojedynkach, niejednokrotnie ocierając się o śmierć, poznają także zwodniczą naturę kobiet i genialny umysł samego kardynała. Doświadczą miłości i nienawiści, spotkają wrogów i przyjaciół. A wszystko to, oczywiście, ze szpadą w ręce. Kim jest tajemnicza Milady? Czy powodem konfliktu pomiędzy Anglią i Francja była kobieta? Jaką tajemnicę ukrywa Athos? I czy d'Artagnan, w drodze po tytuł muszkietera, odnajdzie wybrankę serca?
"- Ja zemdlałam? Czy bierzesz mnie za byle jaką kobietę? Kiedy ktoś mnie znieważa, ja nie mdleję, ale szukam zemsty, rozumiesz mnie?"
Już pierwsze strony powieści dały mi bardzo ważną informację o dziele a tym samym o autorze - lektura Trzech muszkieterów będzie istną ucztą literacką. Aleksander Dumas pisze, jakby zastanawiał się kilka razy, zanim postawi kropkę na końcu zdania. Szanuje słowo. Wie, co chce napisać i to pisze, nie bawiąc się w zbędne pogaduchy, metafory i popisy (owszem, 'popisy', nie 'opisy'). Przy takich książkach czytelnik zdaje sobie sprawę, jaką przyjemność może dawać samo obcowanie ze słowem, jak pięknie może wyglądać i brzmieć pojedyncze zdanie, ciąg słów, akapity i strony! Nie ma nawet porównania do wielu współczesnych powieści, pisanych jakby na szybko, bez zastanowienia, gdzie autor broni się często jedynie pomysłem. U Dumasa nic nie jest przypadkowe. A wszystko łączy się w idealną, harmonijną całość. W przygodę, od której trudno się oderwać!
Znacie to uczucie, kiedy czytacie i czytacie, i czytacie, i wydaje Wam się, że za Wami już z dobre sto stron, a okazuje się, że jednak tylko dziesięć, bo powieść tak niemiłosiernie się wlecze? Trzej muszkieterowie mają prawie 700 stron... i takie zjawisko nie występuje! Tu ciągle coś się dzieje, coś niebanalnego, trudnego do przewidzenia, wciągającego, fascynującego i pochłaniającego całkowicie uwagę czytelnika. Przygody naszych przyjaciół ani przez chwilę nie nudzą. Autor zadbał o wielowątkowość swojej historii (jednak co ciekawe, czytelnik nie ma prawa się w tej opowieści zgubić) a także o barwnych bohaterów, którzy nieźle namieszali mi z głowie.
Żeby była jasność - rzadko kiedy aprobowałam poczynania d'Artagnana i reszty. W świecie Trzech muszkieterów panuje wszechobecna chęć zemsty i pojedynków (oczywiście na śmierć i życie), lenistwo, pijaństwo, wygoda i zaspokajanie wszelkich żądz. Bohaterom gładko przychodzi manipulacja czy kłamstwo, nie wstydzą się też wielością kochanek, które często są już mężatkami. Znane są im oszustwa, intrygi i nienawiść. Posiadają tą samą ilość wrogów co przyjaciół, a cnotą stawianą przez nich najwyżej jest duma, często chorobliwa i egoistyczna. Wybaczenie? Przyzwoitość? Szczerość? W żadnym wypadku!
"D'Artagnan, który przez godzinę z niecierpliwością obgryzał paznokcie, zaczął się już zabierać do palców."
A mimo to nie mogłam przestać kibicować naszym bohaterom. Choć często byłam na nich zła, bo zachowywali się po prostu beznadziejnie (co narrator zdawał się akceptować a wręcz popierać, broniąc d'Artagnana jego walecznością i odwaga), łamiąc wszelkie reguły przyzwoitości, to jednak zapałałam sympatią i do Porthosa (nieco napuszonego i zadufanego w sobie, ale otwartego, zabawnego i pewnego siebie mężczyznę), i do Aramisa (który chciał zostać księdzem). Ale szczególnie polubiłam Athosa! Dumnego dżentelmena o szlacheckim usposobieniu, inteligentnego, spokojnego i pełnego jakiegoś majestatu. Skrywającego jakąś tajemnicę. Wiernego przyjaciela i niezłego intryganta, o szczodrym geście i złotym języku. Po prostu go uwielbiam!
Jest także oczywiście Milady. Nie chcę zbyt wiele zdradzać z fabuły książki, ale tak kobieta to... ciekawa sztuka. Pełnokrwista, intrygująca i niepokojąca. Zdecydowanie jedna z najlepiej wykreowanych przez Dumasa postaci. Ogólnie autor ciągle zaskakuje nas umiejętnością tworzenia wielobarwnych, realistycznych bohaterów, pełnych wad i zalet, kaprysów i marzeń, których można kochać albo nienawidzić. To z pewnością jeden z największych atrybutów Trzech muszkieterów.
Coraz częściej przekonuję się, że wielkie dzieła literatury klasycznej mają nam więcej do zaoferowania, niż współczesne bestsellery. W końcu skoro coś jest popularne przez tyle lat i ktoś dalej to czyta...? Aleksander Dumas jak najbardziej zasługuje na miano Pisarza przez duże "P". Trzej muszkieterowie to a r c y d z i e ł o, które się nie czyta, a pochłania. Polecam, a sama zabieram się niedługo za kolejne dzieła autora.
"Trzej muszkieterowie" Aleksander Dumas, Wyd. Znak, str. 685
. . .
Nie było mnie tu trochę i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Może jedynie to, że już szykuję kolejne trzy posty, wróciła mi chęć do czytania (akurat pod koniec wakacji!!!) i byłam na pielgrzymce, która skradła mi trochę czasu (ale było świetnie! ^^). Wracam jednak do żywych. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo!
Muszę wreszcie wziąć się za klasykę. ;_; Albo raczej sięgać po nią częściej, bo obecnie czytam "Wspomnienia z domu umarłych" Dostojewskiego. *.*
OdpowiedzUsuńWinszuję świetnej recenzji, pięknie napisana:)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po tę pozycję, bardzo mnie zachęciłaś! Do tej pory widziałam tylko ekranizację. Kusi mnie również ,,Hrabia Monte Christo", nie pamiętam już, czy to ojciec, czy syn, jakoś mi się mylą... pamiętam, że ojciec jest od muszkieterów, a syn od ,,Damy kameliowej". No, nieistotne!
W każdym razie, ,,Trzech muszkieterów" dopisuję do swojej dlugiej listy ,,do przeczytania":)
Pozdrawiam ciepło!
P.
Ach, "Trzej muszkieterowie"... czytałam tę książkę przeszło cztery lata temu (lecz w wydaniu "Siedmiorogu", a nie "Znaku") i chyba będę musiała ją sobie odświeżyć, bo to naprawdę świetna powieść, a mając jedenaście lat niestety niewiele z niej zrozumiałam...
OdpowiedzUsuńNo, i jeszcze woła do mnie z mojej półki nigdy-nie-dokończony "Hrabia Monte Christo" w dwutomowym wydaniu...
A tak bardziej na serio - naprawdę ładnie piszesz recenzje. Ja obecnie jestem na etapie "uczę-się-ale-nie-mam-bladego-pojęcia-jak"... Chciałabym kiedyś tak ładnie pisać:)
Pozdrawiam
horsefan:)))
To ten tytuł, który kiedyś na pewno nadrobię, ale jak na razie nie czuję jakiejś wielkiej ochoty na to. Nie jestem do końca przekonana, czy to do końca mój typ literatury, podchodzę do "Trzech muszkieterów" z rezerwą, wolę jeszcze poczekam, ale z pewnością nie mówię "nie" i kiedyś w końcu sięgnę po tę powieść. :>
OdpowiedzUsuńDo tej pozycji zabieram się już od dłuższego czasu, jednak jakoś nigdy nie mogę się za nią zabrać...
OdpowiedzUsuńOdbiegając od tematu to nominowałam Cię do LBA. Będzie mi bardzo miło jeśli odpowiesz na moje pytanka.
http://czytelniczaeminencja.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam :)
Kolejny klasyk, który powinnam nadrobić! Wszyscy polecają, zachwycają się, a ja nadal jakoś nie czułam chęci, by się z tą książką zapoznać, bo to raczej nie moje klimaty. Przyznam jednak, że Twoja recenzja potrafi zachęcić i może jednak kiedyś się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Przyznam, że do tej pory jakoś nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby zabrać się za "Trzech muszkieterów", ale po tylu pozytywnych słowach naprawdę nabrałam na to ochoty. ^^ Gdybym jeszcze natrafiła na tę książkę gdzieś w domowej biblioteczce... ;)
OdpowiedzUsuń"Trzej muszkieterowie"... Czyli kolejny klasyk, za który muszę się zabrać. Ta okładka bardzo mi się podoba, a treść... Cóż, ocenię, jak przeczytam, ale muszę to zabrać w najbliższym czasie, bo wszyscy, dosłownie wszyscy to polecają!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! ;)
Muminek
moomins-world.blogspot.com