Nie da się ukryć, że moja obecność na tym blogu w ostatnim czasie była niemal zerowa. Od września Zaczarrowana zeszła w moim życiu zdecydowanie na dalszy plan. Mogłabym w tej chwili zacząć roztkliwiać się nad sobą, że nie mam czasu, że szkoła, że olimpiada, że ciągłe wahania nastrojów, że poczucie bezsensu itd, itp, ale zrobimy to inaczej. Zrobimy to po mojemu. Dzisiaj zmierzymy się (a raczej ja się zmierzę) z moimi "najwewnętrzniejszymi" pragnieniami, chciejkami, planami, marzeniami i oczekiwaniami. Poprowadzę Was krętą i długą drogą moich braków, aby przekonać się (i Was), że na Święta nie powinno dostawać się książek, ciuchów i kasy, ale... no właśnie - coś niedającego się dotknąć (spokojnie, nie mówię o przyjaźni, miłości i radości!). Zresztą, zobaczcie sami! (Śmiech niezakazany, a wręcz wskazany)
Wielce głębokie pragnienia Waszej ulubionej recenzentki
...i dlaczego nie możecie przesłać mi tego pocztą...
1. Narcyzm
Mam dosyć słuchania, że jestem skromna! Nie chcę taka być! Chcę godzinami przeglądać się w lustrze, wychwalać pod niebiosa swoje zalety (a nie ciągle trwać w przekonaniu, że takowych nie posiadam), poprawiać sobie humor myśleniem o tym, jak cudowna jestem. Poczucie własnej wartości i nieprzejmowanie się opiniami innych - to by mi się przydało.
2. Talent
Taneczny, muzyczny, artystyczny, plastyczny, pisarski, recytatorski, kulinarny, sportowy, organizatorski, matematyczny, ogrodniczy, wędkarski... Ludzie, cokolwiek!!!
3. Gadatliwość
Nawet nie wiecie, jak ja bardzo kocham gaduły! Czym więcej ktoś mówi tym lepiej. Jako osoba raczej dość cicha (zazwyczaj) zawsze garnęłam się do ludzi, którzy uwielbiają dużo mówić. A raczej do tych, którzy nie dają mi dojść do słowa i przy których mogę posługiwać się tylko urywkami zdań. No ale nie wszystkie spotkane przeze mnie osoby są tak skore do rozmów. I wtedy przydałoby mi się gadane. Umiejętność paplania i znajdywania tematów do rozmów - oto co odmieniłoby moje życie na lepsze!
4. Pracowitość
Gdy zwykłe wstanie z łóżka, posprzątanie w pokoju albo poświęcenie kilku minut na zadanie z matmy zaczyna sprawiać mi trudności, to znak, że coś nie jest tak, jak powinno być. Lenistwo jest jednym z moich największych potworków. Co rusz do mnie wraca, odbierając mi wszelkie chęci do robienia czegoś poza leżeniem. Wytrwałość, samozaparcie i poczucie wewnętrznego przymusu do ruszenia zadka z kanapy - pod choinę jak znalazł.
5. Energia
Przysypianie na co drugiej lekcji i powieki, które samoistnie opadają, ograniczając moje pole widzenia, stają się nie do zniesienia. Tym bardziej, że zwykle nawet nie chce mi się z tym walczyć. Kurczę, może wystarczy zacząć pić kawę? A może przestać chodzić do szkoły, która mi tę życiową energię wysysa??? (Super, własnie przysnęłam nad klawiaturą...!)
Chciałabym przestać myśleć ciągle o jedzeniu, słodyczach i tym, co sobie leży w lodówce. Ale to tak kusi, wzywa, woła... Zjedz mnie, zrób to, jestem tak blisko... Wystarczy wyciągnąć rękę... Silna wola. Tsaa, niewykonalne (tym bardziej w Święta).
7. Poczucie humoru
Może jest jeszcze jakaś nadzieja? Może w końcu odnajdę w sobie duszę dowcipnisia? Dobra, kogo ja chcę oszukać!
8. Umiejętność dawania trafionych prezentów
Pozwólcie, że skomentuję to krótkim chichotem i minutą ciszy. Choć w tym roku nie było tak źle.
9. Asertywność
"Pożyczyłabyś mi tę książkę?", "Wzięłabyś może udział w jeszcze jednym konkursie/olimpiadzie?", "Czy mogę zjeść twoją kanapkę?", "Czy mogłabyś zrobić to za mnie?", "Poszłabyś może ze mną do sklepu/szkoły/centrum/gdziekolwiek?"... (ona książkę mi zniszczy... mam za dużo na głowie... jestem głodna... śpieszy mi się... jest mi zimno, nie mam czasu...) Tak, tak, ludzie, tylko mnie zostawcie!
Kto jest za tym, że dobra powinna trwać dwa razy dłużej? Potrzebuję zdecydowanie więcej snu, więcej czasu na naukę, więcej czasu na czytanie i pisanie, więcej czasu na doskonałe nicnierobienie, więcej czasu na spotykanie się ze znajomymi, więcej czasu na rozwijanie talentów, których jeszcze nie posiadam, więcej czasu na myślenie... Czy ktoś chciałby mi oddać trochę swojego?
A w zamian chętnie oddam...
Ciągłe zamartwianie się o wszystko, myśli o bezsensowności ludzkiego żywota, umiejętność zasypiania gdzie popadnie, nieustający głód, wszystkie moje wspaniałe fałsze, nieistniejący w moim przypadku gust, wymówki typu: "nie mam czasu" i "jestem zmęczona", rozmowy zapełnione nieznośną ciszą.
Post w sposób całkiem niezamierzony wyszedł mi zbyt poważnie, ale w ramach wyjątku postanowiłam go mimo wszystko opublikować. Nie myślcie sobie jednak, że nie wrócę tu jeszcze ze zdwojoną dawką optymizmu, pozytywnego myślenia i ironii wymieszanej z kiepskim dowcipem! O nie, prawdziwa "ja" jeszcze powróci w wielkim stylu! A wtedy już nic nie ocali internetów od całkowitej zagłady i zatonięcia w ogromnym oceanie absurdu.
I choć 25.12 już się niemal skończył i została nam już tylko końcówka Bożego Narodzenia, życzę Wam kochani spóźnione WESOŁYCH ŚWIĄT!
PS. Koniecznie dajcie znać, co Wy byście chętnie dostali pod choinkę, a co bez wahania byście oddali.
Ja też z chęcią wezmę takie prezenty! Zwłaszcza "poczucie wiecznego najedzenia"! :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten post, mimo wszystko. I takie prezenty byłyby najlepsze :)
Wesołych Świąt! :)