W tym roku jakoś wyjątkowo chciałabym napisać - jak to szybko zleciało. Ten niezbyt wyszukany frazes pojawia się w mojemu podobnych podsumowaniach co chwilę, jednak chyba po raz pierwszy mam ochotę z całą mocą i wielkim przekonaniem pod tymi słowami się podpisać. Styczeń 2016 r. wydaje mi się tak bliski, tak namacalny - wspomnienia oczekiwania na tę nieszczęsną olimpiadę czy spotkania z moimi gimbusiami, wakacje, wyjazdy, rozmowy tak nieodległe... Może się starzeję? Może czas coraz szybciej zaczyna przesypywać mi się między palcami? W głowie kołuje mi pytanie: czy to był dobry rok?
(przepraszam za przydłużanie, możecie pominąć nieinteresujące Was fragmenty)
Wydaje mi się, że tak. W 2016 przyszło do mnie wiele pozytywnych zmian, jeśli chodzi o moje życie osobiste, prywatne, poukładałam sobie wiele spraw związanych z moimi relacjami, moim charakterem, z wiarą. Z jednej strony ożywiłam się, mam w sobie nową energię, więcej zrozumienia, a z drugiej - uspokoiłam się tak duchowo. Choć może właśnie nie... Wewnętrznie wszystko się nadal we mnie burzy i dopiero teraz, mając lat 17, zrozumiałam, co znaczy okres buntu, szukania niezależności, życiowej drogi, swojej wyjątkowości. To wszystko w 2016 wyszło na wierzch, tworząc ze mnie nerwowo-chaotyczno-emocjonalno-poplątany kłębek, który co najmniej raz na miesiąc zmienia o wszystkim opinie, wpada w egzystencjalne smutki i poczucie bezsensu, by potem tryskając pogodą ducha wychwalać piękno świata, innych ludzi, a nawet swoje zalety. Przechodząc jednak do rzeczy...
Pod względem czytelniczo-blogowym poległam na całej linii. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Zaczarrowana przez pierwsze cztery miesiące mijającego roku trzymała się dobrze, nawet bardzo dobrze - kwitła jak chyba nigdy wcześniej! Zmienił się wygląd (na mniej więcej taki, jak jest obecnie, tylko z ciemnym, fioletowym tłem. Pamiętacie może?), posty zaczęłam przyozdabiać we własne zdjęcia (lub z Unsplasha, hehe... Teraz nie korzystam już z żadnej innej strony, zapraszam Was tam gorąco, piękne zdjątka! ♥). Myślę, że zaczęłam też dojrzalej pisać, a przynajmniej - mnie mój "styl" pisania bardziej teraz satysfakcjonuje. Niestety, w maju blog zaczął umierać. Dlaczego?
Z lenistwa, mniejszej ilości czytanych książek, nawału szkolnych obowiązków. Standard. Myślałam wtedy, że po krótkim kryzysie uda mi się już w sierpniu zejść na właściwe tory. Ale wakacje były tak... CUDOWNE, pełne wrażeń, magiczne i wspaniałe, że zbierałam się po nich aż do września. A potem przyszła olimpiada. O Zaczarrowanej przestałam niemal w ogóle myśleć, nie mówiąc już o pisaniu. Olałam to, co tu dużo mówić. Do tej pory się jeszcze w pełni nie pozbierałam, ale staram się. Małymi kroczkami...
Czytanie także straciło w moich oczach na wartości. Nie bijcie, już się tłumaczę!! Kiedyś to była moja główna pasja, coś, co dawało mi ogromne poczucie satysfakcji, szczęścia i spełnienia. Teraz... Coraz mniej książek daje mi radość i przez większość czasu mam ochotę raczej oglądać film lub spać. (Choć ostatnio pojawiła się powieść, która całkowicie mną zawładnęła i przywraca mi miłość do literatury. Chyba nie zgadniecie, co to jest... Lalka Prusa. TA Lalka! Szkolna lektura. Cudeńko!). Mało udało mi się przeczytać w 2016. Niecałe 50 książek. Zauważam z biegiem lat tendencję spadkową...
Nie będę robić tu Wam żadnych statystyk itd., bo bardzo tego nie lubię, ale w kolejnym poście pokażę Wam listę najlepszych i najgorszych pozycji mijającego roku. Tymczasem trzymam kciuki za to, że 2017 będzie LEPSZY, owocniejszy i pełen WSPANIAŁYCH książek!
Oto moje postanowienia na 2017, które i tak pewnie mi nie wyjdą, ale warto próbować, co nie? Jak co roku zresztą...
1) Więcej czytać!
Ale tylko tych bardzo dobrych lub bardzo złych pozycji. Abym miała co wspominać na całe życie. Precz z przeciętniakami! Precz z nudą!
2) Więcej pisać!
(Ok, wiem, te dwa punkty pojawiają się u mnie zawsze...)
Pisać, ale tylko z pasją! Tylko udane recenzje! Tylko zabawne pseudomądrościowe posty! Tylko to, co będzie Was interesowało i co będzie sprawiać mi niemałą frajdę!
3) Trochę mniej się lenić i mniej olewać naukę
Hehe... Niewykonalne.
4) Szukać tego, co daje mi radość
...i mnie rozwija. Duchowo, intelektualnie...
5) Przyłożyć się do nauki języka angielskiego
Dobra, to też nie wyszło mi w tamtym roku, przyznaję się bez bicia.
6) Przeczytać pozycje zalegające na półce
Przynajmniej większość.
7) Regularniej do Was zaglądać
. . .
Skończmy może na tej szczęśliwej siódemce. Kochani, z okazji ostatniego dnia 2016 roku życzę Wam... 1) Udanego, szalonego Sylwestra w gronie samych fantastycznych osobowości! 2) Mnóstwa pięknych, wartych zapamiętania chwil. 3) Wytrwania w postanowieniach. 4) Bycia zawsze szczęśliwym, dobrym człowiekiem, któremu niestraszna szkoła, praca i wszelkie przeciwności losu. 5) Spełnienia marzeń, ale tylko tych naprawdę wartościowych i pięknych. 6) Głębszego poznania siebie i otaczających Was ludzi. 7) Abyście w kolejnym grudniu mogli powiedzieć: to był dobry rok!
Pozdrawiam Was cieplusieńko i do napisania niebawem!
PS. Zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej, ale jakiś czas temu zmieniłam swój opis w zakładce "O mnie", więc... jeśli ktoś jest ciekawy, to zapraszam.
PS2. Dajcie znać, jak Wam minął rok 2016 i jakie macie postanowienia na rok przyszły!
PS. Zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej, ale jakiś czas temu zmieniłam swój opis w zakładce "O mnie", więc... jeśli ktoś jest ciekawy, to zapraszam.
PS2. Dajcie znać, jak Wam minął rok 2016 i jakie macie postanowienia na rok przyszły!
Ja też uwielbiam "Lalkę"! :) Och, jak miło wspominam te nastoletnie lata... Wydaje się, że niedawno miałam 17 lat, a tutaj w tym roku skończę 26. Eh, czas leci za szybko...
OdpowiedzUsuńKochana, trzymam kciuki - życzę dużo samozaparcia i cierpliwości.
Przy okazji pragnę zaprosić Cię do wyzwania "Grunt to okładka", które w tym roku rusza w nieco odświeżonej wersji. Tutaj więcej informacji: http://www.nieperfekcyjnie.pl/2017/01/podsumowanie-grudniowej-edycji-grunt-to.html
Zaczytanego Nowego Roku!
50 książek to mało?! Kobieto, marzę o takim wyniku :D Choć jak byłam w gimnazjum to zdarzało mi się czytać książkę lub dwie książki dziennie (jak ja to robiłam? skąd miałam tyle czasu???!!!!). Wszystkiego najlepszego w nowym roku, niech Ci te postanowienia dobrze idą, realizują się :) A "Lalka" jest fajna ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby rok 2017 okazał się satysfakcjonujący, pełen szczęścia i zaczytania :)
OdpowiedzUsuńSuper strona, sprawdź też urokimilosne.pl/spetanie-milosne
OdpowiedzUsuń