2 czerwca 2017

O Czerwonej Królowej słów kilka - w ramach zachęty (lub przypomnienia)


OGŁOSZENIA PARAFIALNE! 
Może wiecie, może nie, ale 24 maja tego roku do księgarni w wielkim stylu wkroczyła kolejna część Czerwonej Królowej - młodzieżowej serii, która wbrew wszelkiej logice podbiła moje małe, spragnione lekkiej, ale fascynującej i wciągającej lektury serduszko. Gdy dowiedziałam się, że kilka dni po moich urodzinach może mi się trafić taki cudowny prezent jak Królewska klatka... Była radość. Zresztą, ta radość dalej jest, bo niedawno skończyłam ów trzeci tom czytać i przed napisaniem recenzji zdradzę Wam tylko tyle - jest naprawdę d o b r z e!

Zanim jednak na blogu pojawi się moja opinia na temat Królewskiej klatki, chciałabym jeszcze raz pokrótce przypomnieć Wam, co działo się w poprzednich częściach lub, jeśli jeszcze nie mieliście przyjemności sięgnąć po Czerwoną Królową, powiedzieć Wam, dlaczego warto to zmienić. Moje poprzednie, pisane na świeżo recenzje obydwu tomów (kolejno z października 2016 i stycznia 2017) znajdziecie tutaj i tutaj

Podobny obraz
Akcja Czerwonej Królowej osadzona jest w fantastycznym świecie, w którym obowiązuje podział na kolor krwi. Czerwoni to pechowcy, którzy na swoją zgubę nie urodzili się bogami i tylko dla nich pracują - niczym niewolnicy. Często w okropnych warunkach, traktowani jak mięso armatnie w czasie wojny i jak szczury w każdym czasie. Są też Srebrni, to ci obdarzeni nadnaturalnymi zdolnościami, panowie ziemi, królowie i władcy. Lepsi, silniejsi. Jednak nagłe pojawienie się na dworze króla Norty Mare Barrow odwraca naturalny porządek do góry nogami. Mare jest Czerwoną - dlaczego więc jest w stanie władać śmiercionośną błyskawicą? Czyżby istniał ktoś potężniejszy od wszechwładnych Srebrnych? 

Victoria Aveyard zabiera nas do świata politycznych intryg, zagadek, niespodzianek i nieufności. Skrupulatnie tworzy świat niesprawiedliwości, ogromnej władzy i strasznej nędzy, silnych i słabych. Akcja pochłania, bohaterowie dają się lubić (noo, za Mare osobiście nie przepadałam) - zwłaszcza, rzecz jasna, postacie męskie. (Gdyby ktoś pytał, to jestem niezmiennie w teamie Mavena) Młodzieżóweczka, leciutka, ciekawa i dość oryginalna. Dobrze napisana. Z pokręconych wątkiem romantycznym. Co tu dużo mówić, wciąga. 

(jeśli nie czytałeś/aś Czerwonej Królowej, omiń kolejne dwa akapity)

Podobny obraz
Szklany miecz jest już opowieścią o rewolucji. O trudnych wyborach. I walce z czasem. Mare razem ze Szkarłatną Gwardią (i Callem) zaczyna podróż po całym kraju, aby uratować jak największą liczbę Nowych przed okrutnym młodym królem, Mavenem, który zdobył koronę za pomocą podstępu i zdrady. W tej części poznajemy również ciemną stronę naszej głównej bohaterki, której decyzje rzadko kiedy okazują się właściwe.

Ta część wzbudziła we mnie wiele emocji - głównie negatywnych w kierunku Mare, którą szczerze znienawidziłam. Jeśli zaś chodzi o akcję - nadal pędzi w zaskakującym tempie, nie dając nam nawet chwilki wytchnienia. Najbardziej interesujący wątek? Maven, a jakże inaczej. Dalej trzymam mocno kciuki za tę złowieszczą parkę (w sensie Mare i Maven), ponieważ Calla za bardzo lubię, aby życzyć mu związku z taką egoistyczną jędzą, jaką jest nasza Dziewuszka od Błyskawic. Moją ulubioną bohaterką w tym tomie zostaje Cameron - bo nie boi się porządnie skrytykować tej, którą z niewiadomych przyczyn wszyscy kochają.

Wniosek? CZYTAJCIE CZERWONĄ KRÓLOWĄ

Już niedługo na blogu recenzja Królewskiej klatki...

3 komentarze:

  1. Tsa postać Mare równie dobrze mogłaby zostać odsunięta na dalszy plan, też jej nie cierpię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę w końcu sięgnąć po tę serię :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...