8 grudnia 2015

Krwią pisane, krwią naznaczone, przez krew przewidziane

Człowiek w swym głębokim przekonaniu o tym, że wie wszystko (a przynajmniej że owo "wszystko" kontroluje), jest niezwykle naiwny. Powiem Wam, jaka jest prawda. Nie tylko w ogromie kosmosu i wśród miliardów niezbadanych gwiazd kryje się tajemnica. Nie tylko w głębinach Ziemi, tysiącach kilometrów ponad naszymi głowami i życiu po życiu znajduje się coś, czego nie znamy. Czasem to, co najtrudniej zrozumieć, jest tuż obok. Tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Fascynujące, intrygujące, niebezpieczne, zabójcze. 
Inni. 
W swojej naiwności człowiek stwierdził, że jest w stanie stawić im czoła. Że to on jest panem świata, zdolnym obalić krwiożercze istoty kryjące się na Dziedzińcach - miejscach, do których ludzie nigdy nie mieli dostępu. W swej głupocie, a może po prostu przez chęć zdobywania, władania, przez zachłanność (a może nawet strach) uznał, że Inni tylko tak strasznie wyglądają. Że w sumie można ich pokonać. 
Inni.

Jednak poza Wilkami i Wronami, mogącymi przybierać ludzką formę czy wampirami wysysającymi krew, w głębi Dziedzińca jest coś jeszcze. I jeśli to możliwe - coś jeszcze bardziej przerażającego i potężnego. Nie zawaha się zaatakować, mordować i niszczyć, jeśli tylko zostanie do tego zmuszone. Ludzie nie zdają sobie sprawy z obecności tych ogromnych sił, nie wiedzą, co mogą spotkać za bramami Dziedzińca. Może to i lepiej. W końcu czy życie w strachu - przed czymś, co jest tak blisko, tak niedaleko, czegoś, co może zaatakować w każdym momencie - ma sens? 

Simon Wilcza Straż, przywódca Dziedzińca w Lakeside, pewnego szczególnie mroźnego, zimowego dnia poznaje Meg. Tajemnicza rudowłosa ma na sobie ubranie zdecydowanie nie nadające się na wyjście w śnieżycę, cała się trzęsie, jest przemoczona i prosi go o stanowisko łącznika z ludźmi. Jednak nie to dziwi Wilka najbardziej - dziewczyna nie pachnie jak typowa ludzka zwierzyna. A jednak daje jej pracę, i schronienie. Szybko sprawdzają się jego przypuszczenia - ktoś poszukuje Meg, ktoś zdolny zrobić wszystko, aby ją odzyskać. 

A teraz czas na krótki fragment... Wczujcie się!

"Wilk siedzący przy drzwiach (...) pilnował bezpieczeństwa księgarni. Kiedy odgryzł rękę niedoszłemu złodziejowi, zaszczepił w ludziach przychodzących do Zabójczo Dobrych Lektur bezwzględną uczciwość. Widok kałuży krwi i Wilka, który z upodobaniem chrupał ludzkie palce, zapisał się trwale w ich pamięci i z pewnością dostarczał im wielu koszmarów sennych." 

Jakie możemy wyciągnąć wnioski z powyższego cytatu (po olimpiadzie wnioski to mój chleb powszedni, wybaczcie)? 1) Inni nie są ludźmi, 2) Człowiek to dla nich specjalny rodzaj mięsa, 3) Inni prowadzą księgarnię, do której pozwalają wchodzić ludziom. I te właśnie trzy podpunkty odróżniają Pisane szkarłatem od innych książek o stworzeniach o paranormalnych mocach. Wilki, Niedźwiedzie, Jastrzębie czy Kojoty nie są ludźmi przemieniającymi się w zwierzęta. To całkiem nowy "rodzaj" istot. Terra indigena jedynie pozornie przypominają ludzi i zwierzęta - Simon nie będzie kolejnym romantykiem podobnym do przesławnego Edwarda czy Jacoba. Wampiry nie będą świecić się w słońcu. Czyż to nie nie jest intrygujące?

Z reguły nie sięgam po fantastykę. Naprawdę, jestem do niej uprzedzona. Szczególnie jeśli chodzi o fantasy. Może zauważyliście, jakie powieści dominują na moim blogu?... Obyczajówki i młodzieżówki. Ogółem - książki, w których to nie akcja-sensacja, że się tak ładnie wyrażę, gra główną rolę. Ale bohaterowie. Klimat. Historie l u d z i (choćby nieprawdziwych). Więc dlaczego akurat Pisane szkarłatem? Dlaczego wynalazłam nagle powieść tak całkiem odmienną od moich czytelniczych upodobań? Ponieważ chciałam się odprężyć, zrelaksować, odmóżdżyć, poczuć powiew przygody po godzinach spędzonych nad pisaniem pracy olimpijskiej, z nosem wdychającym opary starych, tajemniczych ksiąg i zeszytów. Chciałam czegoś nienormalnego. A mnóstwo pozytywnych opinii o tej książce tylko zachęcało mnie do jej przeczytania.

Trafiłam w dziesiątkę! Dostałam więcej ponad to, czego od tej książki oczekiwałam. Opowieść o Dziedzińcu, Meg i Innych pochłonęła mnie bez reszty, doskonale rozluźniła, wciągnęła, zaintrygowała. Nie mogłam doczekać się kolejnych stron, chciałam wiedzieć, co będzie dalej. I dalej, i dalej. Przeżyłam prawdziwy szok, gdy okazało się, że to koniec, że dobrnęłam do ostatnich słów. Jakie szczęście, że mogę sięgnąć już niedługo po kolejną część, Morderstwo Wron. Tyle tu było akcji, tyle wyczekiwania, tyle emocji!

Stworzony przez Anne Bishop świat jest realny i namacalny. Przechadzając się po ulicach Lakeside, dostarczając razem z Meg paczki po Dziedzińcu, czy robiąc zakupy w Zabójczo Dobrych Lekturach, mieliśmy okazję krok po kroku poznawać Innych, ich zwyczaje, sekrety, codzienność. Wilki zmieniające się w ludzi przestały być dziwne, zgraja terra indigena rzucająca się na człowieka, który ważył się przekroczyć teren Dziedzińca przestały być przerażają... dobra, nie przesadzajmy. Rozlewu krwi tutaj nie brakło, a za każdym razem, gdy Inni "upolowali" coś nowego, dreszcz przechodził mi po plecach. Ogólnie nienawidzę opisów krwi, przecinania skóry itd., więc się trochę musiałam pomęczyć, trochę powykrzywiać w wyrazie obrzydzenia, trochę pocierpieć.

Podobało mi się ujęcie tematu przez autorkę, zwłaszcza postaci Innych - z jednej strony Bishop pokazuje nam istoty do nas podobne. Terra indigena tak jak ludzie żyją we wspólnocie, wspierają się wzajemnie, pomagają. Momentami są nawet współczujący, też kochają, mają problemy i rozterki. Czują. Potrafią przybierać postać człowieka. Z drugiej jednak strony Inni przypominają bardziej zwierzęta. Polują, gustują w surowym mięsie i krwi, posiadają zwierzęce instynkty, są niedelikatni i gruboskórni, choć równocześnie zrobią wszystko dla paru ciastek. Jest to zdecydowanie coś nowego, oryginalnego, ciekawego, fascynującego. Aż chce się poznawać ten świat, tą inną rzeczywistość.

Żeby nie było tak pięknie, miło i wesoło, muszę przyczepić się do dwóch kwestii. 1) Bohaterowie. 2) Nienaturalne zwroty akcji. Obydwa te punkty łączą się ze sobą i wzajemnie na siebie oddziałują. Bohaterowie są niemal pozbawienie charakteru, oprócz ich "rasowych" cech (wilczych u Wilka, niedźwiedzich u Niedźwiedzia), tak naprawdę trudno dostrzec tu jakąś szeroką gamę barwnych postaci. Meg jest mdła do bólu. Do bólu dobra. Do bólu miła. Simon w sumie oprócz tego, że jest Wilkiem, również niczym niezwykłym się nie wyróżnia. Zwracam jednak honor autorce - Sam, Zima, Monty czy Azja (umówmy się więc - niemal wszyscy bohaterowie poboczni), byli nawet interesujący. Ale rozumiem. Nie bohaterowie tu byli najważniejsi. Wybaczam. Dręczyło mnie bardziej coś innego, a mianowicie to, jak nagłe i nienaturalne zmiany zaszły w Lakeside po przybyciu Meg na Dziedziniec. Nagle Inni zaczęli być dobrzy, co więcej, zaczęli ubóstwiać Meg po jej kilku pierwszych dniach pracy, nie wiadomo czemu zaufali jej bezgranicznie (mimo, że była człowiekiem!). Jakaś laska świruje, bo chce być gwiazdą, a Simon po okresie nienawiści do nowo przybyłej tak szybko się do niej przywiązuje, że... dobra, dobra, bez spojlerów.
Słowem - logika po prostu leje się strumieniami.

Jednak wiecie co? W ogóle mi to nie przeszkadzało. Lektura była tak wciągająca, a świat innych tak intrygujący, że żaden mały mankament mi tutaj nie wadził. Świat Innych jest oryginalny, ciekawy. Inny. Pisane szkarłatem gorąco Wam polecam, a sama zaczynam czatować na drugą część, bo jakiś złośliwiec wypożyczył ja z biblioteki i teraz muszę czekać...

"Pisane szkarłatem" Anne Bishop, Wyd. Initium, str. 560

1 komentarz:

  1. Słyszałam o tej pozycji, również sporo pozytywnych opinii i w sumie chętnie bym sięgnęła.Trochę bałam się,że będzie to kolejny paranormal romance a'la ,,Zmierzch" (to smutne,że wampiry od razu budzą takie skojarzenia-dyskryminacja krwiopijców!Nie wszyscy wszak się świecą!. Brzmi jak taka lekka, ciekawa książka z niesamowicie wykreowanym światem,a ja lubię fantasy,więc w sumie...może się rozejrzę,jak zwolni mi się miejsce na półce ,,do przeczytania":D Odstraszają mnie wprawdzie bohaterowie i brak logiki, ale świat Innych zaiste brzmi intrygująco i magicznie:D
    Pozdrawiam ciepło,
    P.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...