Zgodnie z moją zapowiedzią, dziś przyszedł czas sądu. Które z tych 48 (echh...) przeczytanych książek zasłużyły na pochwałę, a które na naganę? Z wielką radością i weselem muszę przyznać, że tych pierwszych były zdecydowanie więcej, niż tych drugich i choć ilość skończonych przeze mnie powieści w roku 2016 nie jest zachwycająca, znalazło się wśród nich kilka prawdziwych perełek. Zaczynajmy! (Klikając w tytuły przeniesiecie się do moich recenzji poszczególnych książek - choć nie wszystkich)
Triumfatorzy, zwycięzcy, bezapelacyjnie najlepsi!
Portret Doriana Graya... Dalej gdy myślę o tej książce, moje plecy przechodzi przyjemny dreszczyk zachwytu. Książkę tę przeczytałam w styczniu (kiedy to było!), ale do tej pory nie mogę otrząsnąć się z wrażenia. Czytajcie, bo warto! Rewelacyjni bohaterowie, inteligentne dialogi, wyciekająca ze stron błyskotliwość i przewrotność, moralne rozterki, a to wszystko na przestrzeni niecałych dwustu stron!
Hamleta i wspaniałego Szekspira nikomu przedstawiać nie trzeba. To zdecydowanie mój ulubiony dramat. Nic dodać, nic ująć, a przeczytać trzeba koniecznie.
Trzej muszkieterowie nie od razu zdobyli moją miłość. Choć już od początku zauroczył mnie styl Dumasa, dopiero z czasem moją sympatię zaskarbili sobie bohaterowie (Athos! ♥). Wsiąkłam w przygody i perypetie oryginalnych przyjaciół, choć nie zawsze popierałam ich system wartości (żeby nie powiedzieć - w ogóle).
Dawca miał być jedynie leciutką młodzieżóweczką, a tymczasem, no proszę, wspiął się do samej czołówki. Jestem pełna podziwu dla świata wykreowanego przez autorkę, dla wstrząsającej, choć prosto przedstawionej wizji świata,w którym nie ma pamięci, kolorów ani nawet emocji. Daje do myślenia, a do tego bardzo szybko i przyjemnie się czyta. Film też niczego sobie, choć... nie ma tego "czegoś". Nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejne części serii!
...i równie wspaniali!
Felix, Net i Nika oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie to kolejna część genialnej serii Kosika, której jestem wielką fanką. I jak na razie jedna z moich ulubionych! Powalający humor, świetni bohaterowie, ciekawe przygody... Polecam gorąco nie tylko fanom serii.
Czas żniw długo musiał na siebie czekać, ale naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Zarówno wykreowany przez autorkę świat jasnowidzów i sennych krajobrazów, jak i gnająca jak oszalała przygoda trzymały mnie podczas lektury kurczowo.
Zakon mimów, czyli tom drug serii Samanthy Shannon, może pochwalić się czym innym i czym innym zachwyca, ale - dalej trzyma poziom! Nie mogę doczekać się tomu trzeciego...!
Czerwona królowa wciągnęła mnie bez reszty. Może dlatego, że w okresie, w którym ją czytałam, mój mózg był sprany, zmęczony i ledwo zipał, a może dlatego, że w tej powieści niczego nie można być pewnym na sto procent. Zdaję sobie sprawę z tego, jak typowa i pełna wad jest ta młodzieżóweczka, a jednak... tak strasznie mnie do niej ciągnie, tak straszny czuję do niej... sentyment (nie pytajcie, dlaczego, bo nie wiem). A na półeczce Szklany miecz, hihihi.
Zakon mimów, czyli tom drug serii Samanthy Shannon, może pochwalić się czym innym i czym innym zachwyca, ale - dalej trzyma poziom! Nie mogę doczekać się tomu trzeciego...!
Czerwona królowa wciągnęła mnie bez reszty. Może dlatego, że w okresie, w którym ją czytałam, mój mózg był sprany, zmęczony i ledwo zipał, a może dlatego, że w tej powieści niczego nie można być pewnym na sto procent. Zdaję sobie sprawę z tego, jak typowa i pełna wad jest ta młodzieżóweczka, a jednak... tak strasznie mnie do niej ciągnie, tak straszny czuję do niej... sentyment (nie pytajcie, dlaczego, bo nie wiem). A na półeczce Szklany miecz, hihihi.
Fajne, warto przeczytać, nie żałuję!
Morderstwo wron było przyjemną, aczkolwiek ciutkę gorszą kontynuacją pierwszego tomu sagi o Innych (mowa tu oczywiście o Pisane szkarłatem). Mimo to - wciąga!
Srebrzyste wizje - część III, nic dodać, nic ująć.
Miasto śniących książek jest powieścią magiczną, piękną, ilustrowaną, przesympatyczną, specyficzną i zapadającą w pamięć. Pełno w niej dziwnych stworzeń, barwnych bohaterów, przygód i oczywiście książek! Z serducha całego polecam!
Łabędzi śpiew przeczytać musiałam, a to ze względu na nazwisko autora. TEGO autora! Autora magicznych Magicznych lat, powieści, w której jestem po uszy zakochana! I choć raczej nie zostanę szczerą fanką literatury postapokaliptycznej czy też literatury grozy, to jednak dzieło McCammona zrobiło na mnie piorunujące wrażenie! W sumie dalej nie wierzę, że te dwie zupełnie różne od siebie książki napisała ta sama osoba. Hmm...
Czterdzieści i cztery nie miało być jakieś cudowne i niewyobrażalnie jak dobre. A taka właśnie była ta książka - niesamowita! Oryginalna, ciekawa, porywająca i zachwycająca.
Maybe someday czymś nieuchwytnym mnie urzekło. Bardzo przypadła mi do gustu możliwość odsłuchania piosenek tworzonych przez naszych głównych bohaterów.
Lato leśnych ludzi jest wręcz cudownie urokliwe! Jest to książka spokojna, pełna cichości i pogody, czegoś radosnego, delikatnego i... minionego. Mądra, wartościowa, wywołująca na twarzy uśmiech. I bohaterowie, których wręcz nie da się nie kochać!
Krew elfów, czyli pierwsza część znanej wszystkim sagi o Wiedźminie, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie mogę powiedzieć, że jestem zachwycona, ale miło mi się czytało, uwielbiam wykreowanych przez Sapkowskiego bohaterów (Yennefer! ♥), jego styl pisania... NA pewni sięgnę po kolejne tomy!
Królowie przeklęci są fascynujący! Książka historyczna, a jednak opisane w niej historie są bardziej nieprawdopodobne niż w niejednej powieści sensacyjnej, romantycznej czy fantastycznej.
Rozczarowania, bo nie mogło być zbyt pięknie...
Utrata - zdecydowanie najgorsza książka tego roku. Nie wiem, czy poza tym, że wciąga, posiada jakąkolwiek zaletę. Chyba nie!
Czerwień obłędu zapowiadała się w miarę ciekawie, ale nie oczekiwałam zbyt wiele. I wiele nie dostałam, co tu dużo mówić. Powieść nie jest tragiczna, ale... nie w moim guście.
Moja Ananke oraz Błahostka i kamyk - boli mnie, że znalazły się tu aż dwie książki pani Nowak. Nie zrozumcie mnie źle, są to pozycje całkiem niezłe! Ale nie na Ewę Nowak! Ona potrafi więcej! Krzywe 10, Bransoletka czy Bardzo biała wrona (moje miłości! ♥) mi tu udowodniły. A teraz jest tylko coraz gorzej... Muszę chyba zacząć sięgać po starsze powieści tej autorki.
Jak widzicie, jest naprawdę, naprawdę dobrze! Tylko jednak książka okazała się być totalnym nieporozumieniem. Tylko jedna! W większości spotkałam się z powieściami dobrymi, bardzo dobrymi lub rewelacyjnymi, więc... chyba nie mam na co narzekać. 2016 skończył się a 2017 zaczął tym piękniej, że na przełomie grudnia i stycznia odkryłam (te lektury!) totalne arcydzieło, które skradło na amen moje serducho - genialną Lalkę Prusa! Jak na razie to najlepsza książka tego roku! xD Oby było takich tylko więcej!
Największym plusem Maybe Someday jest zdecydowanie dołączona playlista. Dzięki temu książka stała się dla mnie tak realna i bliska. Ogromnie godna polecenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoonybookishcorner.blogspot.com
Trafiłam to przez przypadek, ale nie żałuję. Zdaje mi się, że nasze gusta książkowe dość się pokrywają, więc zdecydowanie będę tu zaglądać :) Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam http://dzienniksiazkoholiczki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDorian Grey... nie, nie, przepraszam, po moim angielskim w LO nie chce po niego sięgać XD Byliśmy praktycznie zmuszani do czytania fragmentów klasyków BO TAK I JUŻ, a nic do książek nie zraża bardziej XD
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Z tych książek to tylko Maybe Someday czytałam - super mi się podobała. I masz rację co do Ewy Nowak - niektóre jej książki są cudowne; ja właśnie lubiłam "Krzywe 10", "Ogon Kici", "Drugi"... Ale kiedy to było, chyba z 10 lat temu ;)
OdpowiedzUsuńNo i nie mów, że 48 książek to mało!!! :P
Z rozczarowań nie znam żądnej. :D To chyba dobrze, prawda?
OdpowiedzUsuńNie marudź, ja przeczytałam 34 książki, co ja mam powiedzieć?! :P Mam nadzieję, że 2017 będzie dla nas łaskawszy. Powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez ciebie książek przeczytałam aż 6, ale co ciekawe, wszystkie w poprzednich latach ;) Sapkowski, oba tomy "Czasu żniw", najnowszy FNiN i "Miasto śniących książek" podobały mi się niezmiernie, "Dawca" oraz "Hamlet" też były bardzo dobre. Najbardziej zazdroszczę "Trzech muszkieterów" (których posiadam, ale wiecznie czasu brak) oraz "Czterdzieści i cztery", które mam zamiar kupić w nadchodzących miesiącach. A liczbą przeczytanych książek się nie martw - liczy się jakość, a nie ilość :D
OdpowiedzUsuńHej, jako że wracam do blogowania po pół roku, to przypominam się i zapraszam :)
Między sklejonymi kartkami
Ja w tym roku przeczytałam niewiele więcej od Ciebie, bo 50 (jaka piękna, okrągła liczba!) książek, ale jestem zadowolona z tego wyniku, jak dla mnie to dużo :D No i przede wszystkim udało mi się poznać wiele świetnych pozycji. I to się najbardziej liczy, a nie liczby :)
OdpowiedzUsuńRównież pracuję nad czytelniczym podsumowaniem u siebie i to naprawdę trudne - opisać te wszystkie zachwyty :D
Portret Doriana Graya ♥ Kocham. I to dzięki Tobie to przeczytałam, dziękuję :)
Czytałam jeszcze ,,Czas żniw", jakieś... dwa? Trzy lata temu?
Na półce czeka ,,Miasto Śniących Książek". I jeszcze bardzo chciałabym przeczytać ,,Czterdzieści i cztery", ale jeszcze nie wpadło w moje łapki. Ale przyjdzie czas :)
Pozdrawiam cieplutko i szczęśliwego Nowego Roku!
P.
Już od dłuższego czasu poluję na Portret Doriana Greya :). Co do Felix, Net i Nika, niestety nie czytałam nigdy serii jednak mogę szczerze polecić inną książkę autora "Kameleon", który jest świetną hybrydą sci-fi i fantasy :) Krew ognia również bardzo miło wspominam, jednak z sagi o Wiedźminie najbardziej spodobał mi się Chrzest ognia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I feel only apathy
"Portret Doriana Graya" chciałabym w najbliższym czasie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNatomiast "Maybe somedayę to jedna z moich ulubionych książek 2016 roku :)
Niestety nic z tego zestawienia nie czytałam, ale za to bardzo podoba mi się Twój blog! Jest przyjemny i przejrzysty :D
OdpowiedzUsuńObsession With Books