Czasem stojąc sobie na korytarzy w szkole, wcinając batonika i czekając na dzwonek, wkręcamy się z kimś w rozmowę. Gadamy o zainteresowaniach, o planach na wieczór, o zabawnych sytuacjach, a czasem... o pewnych ludziach. Mówimy o nich nie zawsze dobre rzeczy, ujmując to jaśniej. Komentujemy ich (karygodne) zachowanie, opisujemy różne (kompromitujące) sytuacje, oceniamy ich (raczej zły) wygląd i charakter. Prawda? Nie wiem, czy taka jest ludzka natura, ale zawsze mówimy o tych raczej gorszych stronach drugiej osoby. A czasem te złe strony i wady wymyślamy sobie sami. Ot, z czystej niechęci. Wolność słowa, czyż nie?
Ola to licealistka, która już niedługo kończy osiemnaście lat. Na tę okazję organizuje urodziny w teatrze, sama zresztą swoją przyszłość wiąże z aktorstwem. Jednak od jakiegoś czasu otrzymuje negatywne opinie na swój temat, dziwne filmiki i niepochlebne komentarze. Kto i dlaczego próbuje ją oczernić?
Ach, pewnie macie przeze mnie już dość Marty Fox i jej książek, ale bez obaw - zrecenzuję jeszcze tylko dwie (wliczając tą) jej powieści i konkurs się kończy. Nie będę musiała już tych książek czytać, a Wy nie będziecie musieli o nich słuchać. I wszyscy są zadowoleni ^^
No cóż... I tym razem poznałam dosyć zwyczajną i niczym nie wyróżniającą się powieść dla młodzieży. Czasem wydaje mi się, że Marta Fox pisze jakby z przymusu. Strasznie prosto, żeby nie powiedzieć banalnie, niezbyt ciekawie, przygody są zazwyczaj nijakie. Książki często są o niczym konkretnym, nic się w nich nie dzieje. Powieści Fox są po prostu pospolite - ani dobre, ani złe. Było tak i tym razem.
"Cafe plotka" nic nie wniosła w moje życie, niczego nie nauczyła, a nawet nie zaciekawiła. Owszem, książkę czyta się lekko i nie męczy, ale jednak brakuje jej charakteru. Cały czas miałam wrażenie, że czytam jakąś szkolną rozprawkę, czy opowiadanie na ocenę.
Nad bohaterami nie ma się co dużej zastanawiać. Są, jak cała powieść, niezwykle zwyczajni, raczej niczym się nie wyróżniają. Ale nie mogę powiedzieć, że są sztuczni i bezbarwni. Chwilami nawet dawałam tej książce szanse, bo zdarzały się nieprzewidywalne i zabawne sytuacje, z Olą, główną bohaterką, na pierwszym planie. To organizowanie przyjęcia w teatrze, czy szukanie najodpowiedniejszego partnera na urodziny, Konkretny, Romantyk i Pewniak...
Podsumowując - "Cafe plotka" ani nie zachwyca, ani nie jest stratą czasu... Sama nie wiem, trudno ją określić. Jednak czytałam dużo, dużo lepsze książki dla młodzieży. Ta jest nadzwyczajnie pospolita i prosta. Jeśli szukacie czegoś do poczytania w czasie szkolnej przerwy, czy jazdy autobusem, żeby trochę oszukać czas, to może "Cafe plotka" będzie w sam raz.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych: Wyzwanie biblioteczne, Polacy nie gęsi, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Grunt to okładka
No cóż... I tym razem poznałam dosyć zwyczajną i niczym nie wyróżniającą się powieść dla młodzieży. Czasem wydaje mi się, że Marta Fox pisze jakby z przymusu. Strasznie prosto, żeby nie powiedzieć banalnie, niezbyt ciekawie, przygody są zazwyczaj nijakie. Książki często są o niczym konkretnym, nic się w nich nie dzieje. Powieści Fox są po prostu pospolite - ani dobre, ani złe. Było tak i tym razem.
"Cafe plotka" nic nie wniosła w moje życie, niczego nie nauczyła, a nawet nie zaciekawiła. Owszem, książkę czyta się lekko i nie męczy, ale jednak brakuje jej charakteru. Cały czas miałam wrażenie, że czytam jakąś szkolną rozprawkę, czy opowiadanie na ocenę.
Nad bohaterami nie ma się co dużej zastanawiać. Są, jak cała powieść, niezwykle zwyczajni, raczej niczym się nie wyróżniają. Ale nie mogę powiedzieć, że są sztuczni i bezbarwni. Chwilami nawet dawałam tej książce szanse, bo zdarzały się nieprzewidywalne i zabawne sytuacje, z Olą, główną bohaterką, na pierwszym planie. To organizowanie przyjęcia w teatrze, czy szukanie najodpowiedniejszego partnera na urodziny, Konkretny, Romantyk i Pewniak...
Podsumowując - "Cafe plotka" ani nie zachwyca, ani nie jest stratą czasu... Sama nie wiem, trudno ją określić. Jednak czytałam dużo, dużo lepsze książki dla młodzieży. Ta jest nadzwyczajnie pospolita i prosta. Jeśli szukacie czegoś do poczytania w czasie szkolnej przerwy, czy jazdy autobusem, żeby trochę oszukać czas, to może "Cafe plotka" będzie w sam raz.
"Cafe plotka" Marta Fox, Wyd. Akapit Press, str. 152
Ja lubię czytać w szkole i wtedy lubię nosić takie cienkie książki, nie wymagające większego skupienia. No właśnie, przynajmniej bym nie plotkowała. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Raaaaczej sobie odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńOla :3 Jakie cudne imię :3
Prawda jest taka, że czasem nawet nie jesteśmy świadomi tego, że obrażamy daną osobę, mówiąc o niej nie zawsze pozytywne rzeczy. :)
OdpowiedzUsuńWidać książka nie zachwyca, ale może być miłą lekturą zamiast marnowania czasu. Sama raczej za takimi książkami nie przepadam, ale lubię sprawdzać jakie są. Może w wolnej chwilce, kiedy już kompletnie nie będę miała pod ręką żadnej rzeczy do czytania sięgnę po tą książkę. :D
Pozdrawiam serdecznie!
Za stara już jestem na takie historię i na Martę Fox (którą czytałam sto lat temu, w okresie szkolnym). ;)
OdpowiedzUsuńPo książkę penwie nie sięgne. Jakoś mnie nie zachwyca.
OdpowiedzUsuńCo do jej tematu. Ludzie już tak mają.Mówimy rózne rzeczy a czyis temat, ale myślę, ze najważniejzy jest umiar. Bo np. jeśli ktoś nas strasznie denerwuje, to lepiej sobie na niego nagadać w dobrym towarzystwie niż podejść do niego i użyc innych, prostrzych argumentów, aby zaprzestał swoich działań.
Niestety plotki często wydostają się spod kontroli i trafiają nie tu gdzie trzeba, robiąc wiele zamieszania i czasami prowadząc nawet do tragedii. Tej lektury raczej nie przeczytam, bo to nie moja kategoria wiekowa, aczkolwiek pamiętam, że kiedyś przeczytałam kilka książek Marty Fox i dobrze je wspominam. :)
OdpowiedzUsuń