Nasza pani z polskiego stwierdziła, że musimy, po prostu musimy iść na ten film, skoro niedługo Kamienie na szaniec będą naszą lekturą. No i poszliśmy. Postaram się opisać Wam moje wrażenia, więc ten post będzie takim zbiorem myśli, moją luźną opinią, oceną ekranizacji książki Aleksandra Kamińskiego, którą miałam okazję już zresztą przeczytać (tutaj moja recenzja). Cóż, zobaczymy, jak mi to wyjdzie...
Jak prawdopodobnie wszyscy wiemy, akcja Kamieni na szaniec jest osadzona w czasie drugiej wojny światowej, gdzie poznajemy Alka, Rudego i Zośkę - trzech odważnych harcerzy, którzy gotowi są zrobić wszystko w obronie swojej ojczyzny. Poznajemy ich historię, w służbie Małego Sabotażu, potem w Szarych Szeregach. Przyglądamy się ciężkim latom 1939-1942, kiedy tyle ludzi, tyle odważnych ludzi, zginęło za wolność swojego kraju. Za wolność naszego kraju.
Do filmu byłam nastawiona raczej na nie. Po prostu stwierdziłam, że żadna ekranizacja nie odda mi tego, co przeżyłam razem z powieścią. Film zdecydowanie odbiega od fabuły książki, co według mnie jest minusem. Reżyser trochę odjął, trochę dodał różnych sytuacji, zajść i szczegółów.
Co do bohaterów... Rudy, grany przez Tomasza Ziętka, podbił moje serce ponownie. Myślę, że aktor idealnie wcielił się w rolę Rudego. W czasie przesłuchań nie mogłam patrzeć na ekran. To jest to, czego brakuje w książce, tych czasem brutalnych, ale prawdziwych obrazów. Alka szczerze mówiąc prawie nie było, a szkoda. Głównym bohaterem filmu został zdecydowanie Zośka, który, no, nie przypadł mi do gustu. Nie takiego Zośkę poznałam w powieści.
Ogólnie film niezbyt mi się podobał. Nie do końca oddaje charakter Kamieni na szaniec. Nie to chciałam zobaczyć, nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to nie tylko tragiczna historia wojny, miałam nadzieję, że zobaczę także ten zapał i radość życia, jaką dostrzec można było w książce. Ach, wiem, że trochę za bardzo przyrównuję film do książki, ale nic na to nie poradzę. Może gdybym nie przeczytałam powieści, bardziej doceniałbym ekranizację.
Po filmie mięliśmy krótką prelekcję. Padło pytanie: "Czy byłbyś gotów oddać swoje życie za ojczyznę?". Większość osób odpowiedziało, że nie. Trochę to przykre, widocznie patriotyzm, który drzemał w polskiej młodzieży w czasie wojny, teraz zanika.
Nie przeciągając - jeśli czytaliście Kamienie na szaniec i podobało Wam się, podobnie jak mi, to raczej ekranizacja nie przypadnie Wam do gustu. Jeśli jednak szukacie filmu o drugiej wojnie światowej, o tych ciężkich czasach i o odważnych ludziach, to jest szansa, że Wam się spodoba.
Co do bohaterów... Rudy, grany przez Tomasza Ziętka, podbił moje serce ponownie. Myślę, że aktor idealnie wcielił się w rolę Rudego. W czasie przesłuchań nie mogłam patrzeć na ekran. To jest to, czego brakuje w książce, tych czasem brutalnych, ale prawdziwych obrazów. Alka szczerze mówiąc prawie nie było, a szkoda. Głównym bohaterem filmu został zdecydowanie Zośka, który, no, nie przypadł mi do gustu. Nie takiego Zośkę poznałam w powieści.
Ogólnie film niezbyt mi się podobał. Nie do końca oddaje charakter Kamieni na szaniec. Nie to chciałam zobaczyć, nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to nie tylko tragiczna historia wojny, miałam nadzieję, że zobaczę także ten zapał i radość życia, jaką dostrzec można było w książce. Ach, wiem, że trochę za bardzo przyrównuję film do książki, ale nic na to nie poradzę. Może gdybym nie przeczytałam powieści, bardziej doceniałbym ekranizację.
Po filmie mięliśmy krótką prelekcję. Padło pytanie: "Czy byłbyś gotów oddać swoje życie za ojczyznę?". Większość osób odpowiedziało, że nie. Trochę to przykre, widocznie patriotyzm, który drzemał w polskiej młodzieży w czasie wojny, teraz zanika.
Nie przeciągając - jeśli czytaliście Kamienie na szaniec i podobało Wam się, podobnie jak mi, to raczej ekranizacja nie przypadnie Wam do gustu. Jeśli jednak szukacie filmu o drugiej wojnie światowej, o tych ciężkich czasach i o odważnych ludziach, to jest szansa, że Wam się spodoba.
. . .
Mam nadzieję, że ta moja opinia nie jest zbytnio poplątana, ale trochę trudno było mi napisać tę "recenzję". Może niedługo napiszę też swoją opinię na temat filmu "Jane Eyre", który niedawno obejrzałam, ale to się dopiero zobaczy ^^ W najbliższym czasie spodziewajcie się recenzji (tym razem książek) "Duża kieszeń na kłopoty" oraz "Cafe plotka". Pozdrawiam cieplutko!
Najpierw książka, a potem film ;)
OdpowiedzUsuńPojechałam na ten film w sobotę, z wszystkimi harcerzami z mojego hufca. Książkę wypożyczyłam w piątek i do tej pory jestem zdziwiona, że udało mi się ją przeczytać przed zobaczeniem filmu. Mi w ekranizacji tej książki nie podobało się to, że było strasznie mało Alka. W książkę jest to jednak główna postać. Wychodzi na to, że woleli pokazać sceny erotyczne, których w książce nie było niż Alka. Po filmie większość osób w ogóle nie wiedziała, że on zginął. Według mnie tortury Rudego były też trochę... za boleśnie pokazywane. W aktorze, który go grał zakochałam się na amen. Prawie się rozpłakałam, jak go golili ;__; On miał taką fajną czuprynę... Film sam w sobie piękny, chociaż bardzo dużo poplątali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Hah, zgadzam się co do Alka. Cały czas czekałam, aż coś o nim będzie, a ledwo co wspomnieli o tym, że zginął tego samego dnia co Rudy! Sceny erotyczne rzeczywiście całkiem niepotrzebne, w książce tego nie było. Ach, jak torturowali Rudego nie mogłam prawie patrzeć na ekran! I jeszcze ten Niemiec: "Zaraz cię umyję.". Brrr...
UsuńJa tam bym odradzała film tym, którzy chcą obejrzeć coś o II wojnie światowej, bo realia historyczne się tu kupy nie trzymają...
OdpowiedzUsuńAlek. Ci, którzy nie czytali książki, nie wiedzieli kim był. I ja rozumiem, że reżyser mógł go sobie pominąć, bo to adaptacja, a nie ekranizacja. Ale po jakiego czorta w takim razie umieszczał go na plakatach i zdjęciach promocyjnych jako jednego z głównych bohaterów? ;_;
To co zrobili z Zośką to jest wręcz obraźliwe. Z wrażliwego intelektualisty o zdolnościach przywódczych wyszedł chamski buc z mózgiem nie wiadomo gdzie.
Sceny erotyczne to chyba akurat najmniejszy problem tutaj...
Jedynie gestapowcy wyszli przekonująco. I Rudy. Jak Ziętek nie zrobi kariery, to będę mocno zdziwiona, bo pomijając fakt, że jest przystojny, naprawdę ma talent.
Też się zdziwiłam, ze w filmie Alka nie ma w ogóle, a na plakatach filmowych jest, i to na pierwszym planie. Aktor grający Zośkę wcale do niego nie pasuje, zgadzam się z Tobą, zrobili z niego jakiegoś chamskiego typka. Rudy to chyba najlepsza postać z filmu. Czekam, aż Ziętek wystąpi w kolejnym filmie.
UsuńPozdrawiam
Przyznam się ze wstydem, że książki nie czytałam, chociaż już dawno przerabialiśmy ją w szkole. Wtedy jeszcze nie pałałam aż taka miłością do książek, a jeśli jakieś czytałam, to nie było one jakoś bardzo "głębokie". Wiadomo znałam ogólny przekaz książki, ale nic szczegółowego.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego film bardzo mi się podobał. Po prostu zakochałam się w Rudym (aktorowi wróżę wielką karierę) i również zasłaniałam oczy podczas najbrutalniejszych scen. No i chyba sumienie nie da mi żyć, jeśli nie przeczytam książki.
"Kamienie na szaniec" w wersji papierowej podbiły moje serce. A film obejrzę na pewno - nie przeszkadza mi to, że niektóre sytuacje odbiegają od tego, co zawiera książka.
OdpowiedzUsuńcóż ja także wolę wersję papierową...tego typu filmów nie lubię ,ale książka jak najbardziej, choć czytałam ją sporo lat temu;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie przepadam za tematyką II wojny światowej, więc film obejrzę pewnie kiedyś przypadkiem, jeśli w ogóle. Pamiętam, że książki nie udało mi się skończyć.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książką już wieki temu ( ;) ) ale na film mam ochotę :)
OdpowiedzUsuń