30 grudnia 2015

Ulubieńcy i straceńcy 2015. Wielkie Podsumowanie

grafika clock, time, and snow

Kolejny rok minął tak szybko, że ledwo to dostrzegłam. a mimo to, gdy sięgam pamięcią do lutego czy marca, wydają mi się to wydarzenia tak odległe. Pfff, aż nie chce się wierzyć, że to było w tym roku! A jednak wolno płynie ten czas! Dziś mam dla Was dużo książek - książek, które poznałam w 2015 roku i które zasłużyły na miana najlepszych lub najgorszych pozycji tych 365 dni.

Najulubieńcze, nalepsiejsze, najukochańsze


Tak szczerze Wam powiem - nie miałam w czym przebierać, wybierając książki do tej kategorii. Owszem, przeczytałam w tym roku wiele interesujących pozycji, ale takich, które by mnie autentycznie zachwyciły i oczarowały? Zdecydowanie moim numerem jeden zostały dwie pierwsze części Trylogii Władzy: Fałszywy książę i Król uciekinier. Jeśli jeszcze nie czytaliście - s z y b k o to zmieńcie!!! Totalny geniusz, nie dopatrzyłam się niczego, co mogłoby mi się ewentualnie nie spodobać. Ubóstwiam wręcz i czekam niecierpliwie na ostatni tom, o którym jakoś nic nie słyszę... Błagam, niech się wydawnictwo pośpieszy z tłumaczeniem! Na miejscu drugim stawiam moją kochaną Jeżycjadę, a więc zachwycający Feblik. Małgorzata Musierowicz wraca na odpowiednie tory, a jej dwie najnowsze powieści łapią za serducho i wywołują mnóstwo ciepłych uśmiechów na twarzy. Polecam romantykom i osobom spragnionym delikatności, subtelności oraz rodzinnej atmosfery. Dochodzimy do Vanga i powiem Wam tak - nie miałam prawa nie pokochać tej powieści. Wiecie dlaczego? Wiecie, kto napisał tę książkę? Autor przecudownego Tobiego, powieści mojego dzieciństwa, którą wprost wielbię i zawsze wspominam z sentymentem. Vango jest niemal tak samo urokliwy, magiczny, poruszający, posiada w sobie jakąś subtelność i niezwykły czar. Ale powiem Wam tak szczerze, w sekrecie - niewiele już z tej książki pamiętam, może to z powodu zakręconej nieco fabuły i całej masy pobocznych wątków? Sekretne życie pszczół podbiło mi serce swoją prostotą. Historia, nie mająca w sumie w sumie nic zadziwiającego, a mimo to pociągająca i zachwycająca. I styl pisania autorki, i jej szczerość, i bohaterowie - to wszystko razem tworzy powieść piękną, poruszającą i ciekawą. Ex aequo czwarte miejsce zajmuje Pisane szkarłatem. Nie mam pojęcia, co takiego ta książka w sobie ma, ale podobała mi się, wciągnęła, zaintrygowała i mam ochotę na więcej!

Porażki, nieporozumienia, zawody, gnioty

Wiele było w tym roku pozycji, którym czegoś brakowało i tych, które mnie zawiodły. Naprawdę przykro mi to mówić. Wolałabym powiedzieć, że pod kątem czytelniczym był to rok wyśmienity, pełen świetnych pozycji. Niestety - wydaje mi się, że tych gorszych było nieco więcej, niż tych lepszych. Cóż, może odbiję się w 2016, a tym czasem przechodzę do tematu... W tym roku mocno oberwało mi się od Ewy Nowak, autorki pewnie Wam znanej serii miętowej. Musicie wiedzieć, że do czasu Ogona Kici i Mojego Adama uważałam ją za jedną z najlepszych autorek książek młodzieżowych. Teraz opinia ta leci na łeb na szyję. Powyższe powieści nie miały w sobie tej autentyczności, zrozumienia i humoru, brakło im tego, za co zawsze podziwiałam panią Nowak. Szkoda. Po Miniaturzystce spodziewałam się bardzo wiele, pamiętam, że niezwykle się na tę książkę nakręciłam. I co? Sromotna klęska. Autorka miała pomysł, miała kunszt, zabrakło... w sumie trudno mi to określić. Ale przy lekturze towarzyszyło mi uczucie obrzydzenia i zniechęcenia. Nie chciało mi się nawet tego kończyć. Okropność. O Will Grayson, Will Grayson nawet nie chce mi się mówić. Kolejne rozczarowanie. Nie było w tej powieści niczego ciekawego, intrygującego, pouczającego - totalne zero. Podobnie Miasto Kości - nic wartościowego, a styl pisania autorki błaga o pomstę do nieba. Film jeszcze gorszy, jeśli to w ogóle możliwe (przepraszam fanów). Płatki na wietrze chyba jednak w pojedynku na najgorszą powieść roku zwyciężają. Okropna, nieszczera, nudna, o niczym, beznadziejna kontynuacja Kwiatów na poddaszu, które również nie wywarły na mnie zbyt wielu pozytywnych emocji. Ale to? Coś strasznego.

Miłe, przyjemne, całkiem niezłe, warte polecenia

Czyli takie książki, które może nie wywołały we mnie większych emocji, ale mogłam z nimi spędzić miło czas. Na początku - Eleonora i Park, powieść, o której było głośno i która naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie jest to głupiutka powiastka dla młodzieży, ale naprawdę ciekawa pozycja o pierwszej miłości, nie wyidealizowanej, ale prawdziwej, uroczej. Jest mega słodka, jednak w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Między światami to powieść dokumentalna, interesująca historia dziennikarki niesłusznie więzionej w Iranie. O Złodzieju pioruna chyba mówić nie muszę. Do lektury podchodziłam sceptycznie, głównie przez film, który był naprawdę słaby. Szybko jednak okazało się, że książka niewiele ma wspólnego z adaptacją filmową i dzięki za to. Trylogia Czerwonych Pustyni i jej pierwsza część, Krwawy szlak, okazały się być miłymi odmóżdżaczami, autorka miała ciekawy pomysł i potrafiła zaskoczyć czytelnika. Na koniec BZRK autorstwa Michaela Granta. Musicie wiedzieć, że właśnie ten pan napisał Gone, serię, którą swego czasu uwielbiałam, teraz już nieco rozmyła mi się w pamięci, ale pamiętam, ile emocji mi przyniosła. BZRK jej nie dorównuje, ale to miłe czytadło w podobnym stylu. 

Niewiadome, pełne sprzeczności, niedopasowane

To zestawienie jest... Cóż, trafiły tu wszystkie te pozycje, do których nie potrafią sobie żadnej rozsądnej opinii wyrobić. Wspomniane już Kwiaty na poddaszu wywarły na mnie tak wiele emocji - i to emocji całkiem skrajnych, że nie wiem już, czy wygrywa niechęć, czy może ciekawość. Podobnie z Zabłądziłam. Moje odczucia względem tej książki zmieniały się jak w kalejdoskopie.Najpierw byłam zauroczona i zachwycona, spodobał mi się styl pisania Agnieszki Olejnik, charakter głównej bohaterki... A potem poszło w schemat i od razu książka stała mi się obojętna. Wybacz mi, Leonardzie wszyscy wychwalali, dlatego sama postanowiłam tę powieść przeczytać. No i wszystko byłoby cacy, gdyby nie denerwujący główny bohater, jego skrzywiony obraz rzeczywistości i głupota, którą, nie wiadomo czemu, autor przedstawił jako mądrość. Niczego wzruszającego i poruszającego się nie doszukałam. Zimową opowieść czytałam kilka miesięcy, bo choć zachwyca warsztat pisarski Helprina i ta nutka tajemniczości, to jednak... książka przynudzała. Przynajmniej w moim odczuciu. W końcu Atrofia, jedna z niewielu powieści z gatunku paranormal romance jakie przeczytałam w tym roku. Książka mi się spodobała, sama nie wiem dlaczego. Prawdopodobnie przez genialny pomysł autorki i świat, który stworzyła. Żałuję, że w Polsce nie zostały wydane kolejne części, bo chętnie bym po nie sięgnęła.

Epickie - czyli poza wszelkimi kategoriami

Są takie książki, o których nie mogę mówić inaczej, jak w samych superlatywach. Do takich właśnie pozycji zaliczają się powieści o polskiej historii, przepełnione patriotyzmem, odwagą i siłą ducha. Bo gdy je czytam, rozpiera mnie duma i radość, i tak ogromny zachwyt! Kamienie na szaniec czytałam już po raz drugi, tym razem jako lekturę. Cóż, kocham Rudego, Alka i Zośkę, kocham tę historię - p r a w d z i w ą historię. Polecam z całego serducha, choć pewnie większość z Was czytała już tę książkę (jeśli zaś obejrzeliście tylko film - jest sto razy gorszy!). Ogniem i mieczem wcisnął mi tata. I choć początki Sienkiewicz ma trudne, męczące i nieciekawe, potem akcja się, o dziwo, rozkręca. Uwielbiam język Sienkiewicza, uwielbiam jego opisy bitew, choć normalnie nie mogę takowych opisów znieść. Uwielbiam wszystkich bohaterów, zwłaszcza Bohuna, Wołodyjowskiego i Zagłobę. Dywizjon 303 to kolejna lektura i piękne, malownicze opisy samolotów (naprawdę nie wierzę, że to mówię...) i powietrznych bitew. I ogromnego poświęcenia, i odwagi. Jak tu nie kochać? Na koniec troszeczkę z innej beczki - bezkonkurencyjna Agata Christie i Morderstwo w Orient Expressie. Jak zwykle ogromne zaskoczenie i przecudowny Poirot. 


No i to by było na tyle. Które z wyżej wymienionych książek czytaliście? Które Wam się podobały, a które zawiodły? Jakie książki w 2015 wywarły na Was największe wrażenie? 

A na koniec...

Szczęśliwego Nowego Roku!

14 komentarzy:

  1. Nie rozumiem czemu podczas lektury "Miniaturzystki" mogło Ci towarzyszyć uczucie obrzydzenia? Dla mnie samej E&P była mało interesującą, przesłodzoną i zdecydowanie przereklamowaną pozycją. Miasto kości, jak i cała seria jest dla mnie niezwykle miłym wspomnieniem! Język mimo, że prostu to pełen humoru i idealnie wprowadzający do świata Nocnych Łowców. "Diabelskie maszyny" są jednak lepsze :) Film był gniotem, tu się zgodzę. A "Wybacz mi Leonardzie" akurat będę zaciekle bronić! Ta książka opowiada o zagubionym, skrzywdzonym przez los nastolatku, którego główna bitwa dzieje się w jego głowie. Pełna wartościowych lekcji, pokazuje jak niektóre wydarzenia oddziałują na człowieka i jak wiele jest na tym świecie pytań bez odpowiedzi. Piękna, mimo, iż inne książki autora mi się nie podobały. Może to kwestia wieku, podejścia, gustu. Nie wiem, aczkolwiek książka jak dla mnie niosła bardzo ważne przesłania i polecam ją wszystkim z czystym sercem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że ile ludzi tyle opinii ^.^ Dziękuję za tak zacny komentarz! Taka a nie inna ocena "Miniaturzystki" wynika z jakiegoś wypaczonego obrazu rzeczywistości jej głównych bohaterów. Te fałsze, brudne sekrety, ślepe oddanie Nelli i ta chora rodzina... Dreszcz mnie przechodzi. A "Wybacz mi, Leonardzie" jakoś tak po prostu do mnie nie przemówił, a z Leonardem niemal na wszystko mieliśmy inne zdanie - ot, taka różnica wartości i poglądów. Dlatego nawet jeśli coś wartościowego się w książce pojawiło, trudno byłoby mi to dostrzec. Ale oczywiście nie zniechęcam innych do czytania :) Powieść zdecydowanie ciekawa.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. "Zabłądziłam", "Atrofia", "Eleonora i Park" bardzo mi się podobały. "Między światami" też, ale "Złodziej pioruna" już nie...

    OdpowiedzUsuń
  3. O wielu książkach mam bardzo podobne zdanie jak Ty! Po pierwsze jak tylko zobaczyłam "Feblik" w ulubionych to od razu się uśmiechnęłam! Jeżycjada teraz jest coraz częściej krytykowana a ja odnoszę wrażenie, że coraz mniej czytelników po nią sięga - a ja niezmiennie kocham Borejków i nigdy nie opuszczę!
    Z "porażek" nie czytałam nic, więc się nie wypowiem. "Miłe, przyjemne.." - wczoraj właśnie skończyłam "Złodziej pioruna" i nie porwał mnie nie wiadomo jjak bardzo, aczkolwiek spędziłam miło czas z lekturą i fajnie się czytało.
    Trochę inaczej jest z "Zabłądziłam" Agnieszki Olejnik - od samego początku niesamowicie wciągnęłam się w tę książkę i do samego końca czytałam z zapartym tchem - uwielbiam ją!
    "Wybacz mi, Leonardzie" - dokładnie! Wszyscy się zachwycają, a ja nie odnalazłam "tego czegoś".
    "Kamienie na szaniec" to wspaniała książka, którą powinien przeczytać dosłownie każdy - ja sama przy niej nie potrafię powstrzymać łez i właśnie mi przypomniałaś, że muszę ją przeczytać ponownie. Nie czytałam "Dywizjonu 303" ale w tym roku planuję to nadrobić ;)

    Zapraszam do wzięcia udziału w wyzwaniu: Czytam Polskich Autorów.
    http://apteka-literacka.blogspot.com/2015/12/wyzwanie-czytam-polskich-autorow-by.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżycjada jest bezkonkurencyjna! ♥
      Zazdroszczę takich wrażeń przy "Zabłądziłam"... Na początku byłam tak samo zachwycona, a potem jakby czar prysł. Ale i tak jestem pełna podziwu dla pióra Olejnik. No i okładka jest tak piękna, ślicznie wygląda na półce!
      "Dywizjon 303" polecam całym serduchem, a "Kamienie..." to moja wielka miłość i cieszę się, że podzielasz mój zachwyt ^^
      Kiedyś brałam udział w wyzwaniach, ale nie mam do nich cierpliwości. Zawsze zapominam albo mi się nie chce :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Łaaaa, ,,Trylogia władzy"! Wielbię, kocham, uwielbiam, przepadam, wielokrotnie wracam i czekam na trzecią część. Mam nadzieję, że wkrótce wyjdzie. Sage jest absolutnie rozwalający i chociaż ta książka ma swoje wady, to mam do niej wielki sentyment i nieważne, który raz czytam, zawsze świetnie się bawię.
    O, właśnie czytam ,,Feblika". Bardzo lubię książki Musierowicz, są takie ciepłe, zabawne, radosne, a do tego uwielbiam styl autorki. Jest przezacny!
    Dla mnie ,,Miasto kości" nie było takie złe. Film w istocie słaby, ale powieść czyta się całkiem przyjemnie. A kolejne części są zdecydowanie lepsze od pierwszej. Przyznam jednak, że seria mnie nie porwała aż tak i jej nie ukończyłam. Chociaż wyobraźnia autorki jest niesamowita i podoba mi się świat, który opisała. A bohaterowie się zmieniają, rozwijają... moim faworytem na zawsze będzie Simon. Wiele też nie pamiętam, więc może spróbuję sobie przypomnieć? Nie wiem, jak podobałaby mi się teraz.
    ,,Eleonora i Park"! Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Ciepła, słodko-gorzka, zabawna historia o miłości. A bohaterowie są absolutnie genialni. Wiadomo, to lekka młodzieżówka, nic wybitnego, ale niesamowicie mi się podobało:D
    Do Ricka Riordana mam gigantyczny sentyment i bardzo lubię jego książki. Zwłaszcza, że uwielbiam mitologię, no i humor ,,wujka Ricka". ,,Złodziej pioruna" jest w porządku, ale ja osobiście wolę kolejne części, są nieco dojrzalsze, no i akcja przyspiesza, zagęszcza się, tworzą się intrygi... rozczarowało mnie jednak zakończenie serii ,,Olimpijscy herosi". No... słabe to było:( Ale Riordana nadal uwielbiam.
    ,,Kamienie na szaniec" czytałam niedawno. Książka może mnie nie porwała, ale historia i bohaterowie- coś niesamowitego. Zwłaszcza, że istnieli naprawdę. To bohaterstwo i walka o ideały niezwykle mi imponuje.
    Ach, ,,Morderstwo w Orient Expresie":) Zacność nad zacnościami i wszystko zacność. Dawno nie czytałam żadnego kryminału, a w sumie miałabym na coś takiego ochotę.
    Sienkiewicz... czytałam jedynie ,,Potop" i ,,W pustyni i w puszczy". O ile to pierwsze było całkiem-całkiem, to druga pozycja (przeczytana jeszcze w podstawówce) absolutnie mi nie przypadła do gustu. Niezbyt lubię tego autora, źle mi się go czyta, te wszystkie dłużyzny, przynudzania, patos... no nie moje klimaty.
    Pozdrawiam ciepło i szczęśliwego Nowego Roku!
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Sage rozbraja system! ^^ Jedna z najlepszych książkowych postaci, a sama trylogia doprowadza do wybuchów głupawki. "Feblik" to cudeńko, zresztą jest prześwietny jak cała Jeżycjada. W tej części polubiłam nawet Ignasia no i kochany Józinek się pojawia. Po dalsze tomy Darów anioła sięgać nie będę (choć kolega próbuje je we mnie wmusić), a "Miasto kości" spróbuję zapamiętać jako nie takie znowu złe czytadło. Koszmarny film jednak mi tego nie ułatwia... E&P to książka naprawdę ciekawa i przyjemna, zgadzam się całkowicie. ^^ Ja jeśli ma ochotę na kryminał, to zawsze idę do biblioteki i biorę którąkolwiek książkę Christie - zachwyt niemal gwarantowany. "W pustyni i w puszczy" - kiedy ja to czytałam, pfff... Już prawie nic nie pamiętam, czasem w ogóle zapominam, że to Sienkiewicz napisał. :) "Potop" przede mną, ale raczej mi się z nim nie śpieszy.
      Również pozdrawiam! ^^

      Usuń
  5. Moje kochane "Miasto kości" gniotem? :(
    Zdania na szczęście mamy podobne. jeśli chodzi o "Eleonorę i Parka", "Sekretne życie pszczół", "Ogon Kici" i "Mój Adam" (dwa ostatnie totalne gnioty eh)oraz "Will Grayson, Will Grayson" - jedna z gorszych powieści jakie czytałam, mimo, że Greena bardzo lubię.
    Mam nadzieję, że w nowym roku trafisz na więcej lepszych powieści!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie patrz tak na mnie, no... Na swoją obronę powiem, że nawet się wciągnęłam w pewnym momencie. ^.^
      Też mam taką nadzieję, liczę na ten rok! Tobie też życzę wielu wspaniałych powieści w 2016 :)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe podsumowanie i świetny podział na kategorie. Niektórych książek nie czytałam, ale z Twojej najukochańszej kategorii z dużą chęcią chciałabym przeczytać "Sekretne życie pszczół" :)
    Pozdrawiam i wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym Nowy Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przeczytanych przez Ciebie książek zdecydowanie również uwielbiam "Kamienie na szaniec" :) Natomiast Eleonora & Park średnio przypadły mi do gustu.

    Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam podobne odczucia, mam wrażenie, że broniłam się szmat czasu temu, a to było... we wrześniu. Czas niemiłosiernie szybko płynie, dlatego musimy cieszyć się każdą chwilą, i to nie tylko tą, spędzoną przy książce. Szkoda tylko, że czasami marnujemy go na tytuły, które w ostateczności okazują się rozczarowaniami... Ale przynajmniej uczymy się przez to czegoś nowego i wyrabiamy sobie gust czytelniczy :) Z zestawienia "najlepsiejszych książek" nie znam niczego, więc trudno mi się na ich temat wypowiadać. Zresztą jakoś nie czuję do nich "pociągu", więc sobie je daruję. Jeśli chodzi o "porażki etc.", to z tej listy czytałam "Miniaturzystkę" i miło wspominam spędzony przy niej czas, może nie jest to epickie dzieło, ale mnie się podobała. Reszty nie znam, chociaż w planach mam i "Will Grayson, Will Grayson" oraz "Miasto kości" :). Z tych "miłych" również niczego nie czytałam, ale mam w planach "Eleonorę..." i "Złodzieja...". Podobnie jak w "niedopasowanych" nic nie "liznęłam", ale mam duuużą chrapkę na "Zimową opowieść" (którą btw. dostałam na urodziny w kwietniu... :P), "Leonarda" (przytaszczona przeze mnie z targów w Krakowie). Intryguje mnie "Zabłądziłam" Agnieszki Olejnik, będę musiała się chyba jej uważniej przyjrzeć ;) A z "epickich" czytałam tylko "Kamienie...", które głowy mi nie urwały. Natomiast "Ogniem i mieczem" mam w planach, bo "Krzyżacy" byli zaje*iści, jeśli mogę się tak wyrazić. ;D
    Pomyślności w 2016! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Jeśli masz na nazwisko "Pająk", to piąteczka, bo też mam takie nazwisko ;DD

      Usuń
    2. No to piąteczka! ^^ Haha, ja mam nawet kuzynkę Karolinę ;D
      Porażki może i kształtują gust, ale w nadmiarze okazują się dość nieprzyjemne. Poza tym cieszę się, że ktoś tak pozytywnie pisze o "Krzyżakach"! Książka podobała mi się co prawda mniej od "Ogniem i mieczem", ale i tak ją uwielbiam. W powieściach Sienkiewicza jest "to coś".
      Dziękuję i wzajemnie! ^.^

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...