Mamy rok 1313. Rok, w którym na stosie płonie wielki mistrz zakonu templariuszy - Jakub de Molay, który umierając, rzuca klątwę na swych prześladowców. Na króla Filipa, papieża Klemensa i rycerza Wilhelma. Wszyscy oni umrą w przeciągu roku. Niedługo na jaw wyjdą grzeszne uczynki Blanki oraz Małgorzaty, które dopuściły się zdrady swych małżonków - synów Filipa Pięknego. Francją zawładną ludzie żądni osobistych korzyści, zdolni do wszystkiego w drodze po władze, zemstę, pieniądze, posiadłości. Przez kraj przejdą głód i powstania, a wszystko to oplecione ciasną nicią intryg. Kłamstwa. Żądze. Wielkie namiętności. Historia rodu, nad którym unosi się rzucone przez starca przekleństwo, ciągnące się do trzynastego pokolenia.
Historia, która zdarzyła się naprawdę. Historia, którą zapewne poznaliśmy jedynie pobieżnie w szkolnej ławce. Pełna królewskich perypetii, lombardzkich sztuczek i walk o wpływy.
Prawdopodobnie nigdy nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie nagły nasyp pozytywnych recenzji, który miał miejsce, gdy Otwarte wznowiło serię o Królach przeklętych i gdy ukazał się pierwszy tom, a w nim trzy pierwsze części serii: Król z żelaza, Zamordowana królowa i Trucizna królewska. Piękne wydanie i oczywiście słowa George'a Martina, autora słynnej sagi Pieśń Lodu i Ognia, mówiące o Królach przeklętych jako o prawdziwej Grze o tron, tylko spotęgowały moją ciekawość. No a już dzieła dopełnił fakt, że przy okazji bibliotecznej wyprawy w oczy rzucił mi się ten czerwony grzbiet i już wiedziałam, że muszę poznać dzieło Maurice'a Druona.
Zaczynając lekturę nie wiedziałam nawet, jakiego okresu historycznego dotyczy powieść, o czym opowiada, nie wiedziałam nawet, że jest to książka typowa historyczna, a nie fantastyka (serio, na początku byłam święcie przekonana, że to coś à la Gra o tron właśnie, której zresztą też nie czytałam, ale mam zamiar to zmienić). I zanim zrezygnowani "nieciekawym" gatunkiem odwiecznie przez Polaków utożsamianym z Sienkiewiczem (i słusznie, bo to wybitny pisarz i osobiście go uwielbiam!) wyłączycie tę recenzję, jęcząc: "Historia jest nudna", to coś Wam powiem. Królowie przeklęci są r e w e l a c y j n i!!! To powieść fabularna, autor opierając się na faktach, zapisach historycznych i resztą tych takich historycznych przyjaciół, tworzy barwną, iście książkową opowieść, od której nie można się oderwać i która często jest tak niesamowita, że aż trudno uwierzyć, że to wszystko naprawdę się wydarzyło! Dzieło Druona nie jest zbiorem wyssanych z palca bzdur - kolejniym zbiorem wymyślonych bohaterów w wymyślonym świecie.
W zdumienie wprawiło mnie to, jak szybko udało mi się zapamiętać imiona bohaterów (których jest sporo), a także relacje pomiędzy nimi, pokrewieństwo, ich historie, sytuację. Maurice Druon nie komplikuje swojej opowieści, wszystko jest jasne i przejrzyste, całkowicie zrozumiałe nawet dla takiego czytelnika, który o Filipie Pięknym i templariuszach nigdy nie słyszał. To oraz świetny styl pisania Druona sprawia, że nawet polityczne gierki wydają się nam ciekawe. Ta książka nie przypominam powieści historycznej - raczej fantastyczną opowieść pełną miłości, zdrad i konfliktów, która okazuje się być dużo bardziej interesująca, niż wiele historii przez autorów wymyślonych od podstaw. Autor Królów przeklętych stworzył sagę nie dość, że zbudowaną na prawdzie, to jeszcze tak pouczającą, intrygującą - wciągającą!
Dawno nie spotkałam w powieści tak barwnych, realistycznych bohaterów jak u Druona. Podziwiam autora za to, że potrafił postaciom historycznym dopasować cechy charakteru, zalety, wady, sposób myślenia. Oczywiście nie wiemy, czy rzeczywiście tacy byli (no bo skąd?). Ale mimo to mogłam pałać sympatią do przecudnej Klemencji i Marii de Cressay, śmiać się ze sprytnego Guccia i grubiańskiego Roberta d'Artoisa (którego szczerze nie lubię), krytykować w myślach zbyt pewnego siebie Walezjusza, współczuć królowej Izabeli, przypatrywać się niecnym uczynkom Małgorzaty, nienawidzić Kłótnika, lubić Filipa V... Królowie przeklęci skutecznie zachęcili mnie do częstszego sięgania po literaturę historyczną - i to nie tylko polskich autorów (Sienkiewicz, Kamienie na szaniec, Dywizjon 303, Legion... Coś pięknego!).
Nawet nie wiedziałam, że epoka średniowiecza (a dokładniej jej schyłek) może być tak fascynująca, tak barwna i tak całkiem różna a równocześnie tak podobna do czasów nowożytnych. Te same ludzkie temperamenty, te same żądze, problemy... Wsiąknęłam w tamte czasy, Druon mistrzowsko mnie przez nie prowadził, wzbudzając we mnie różnorakie emocje, od ciekawości zaczynając, na zdziwieniu, trwodze i złości kończąc. Całkowicie porwał mnie świat królów, wcale nie tak szczęśliwy i kolorowy, jak przedstawia się to w bajkach. Także opis życia zwykłych ludzi, mieszczan i chłopów, często stających naprzeciw klęski głodu i niespłaconych długów, przybliżył mi obraz XIV-wiecznej Francji.
Czy w ogóle mogę powiedzieć, że coś mi się w tej książce nie podobało? Z pewnym zaskoczeniem muszę przyznać, że nie. Królowie przeklęci to literacki majstersztyk, łączący w sobie polityczne zagrywki, konflikty i walkę o władzę z historiami, dramatami poszczególnych bohaterów. Mamy tu zarówno Lombardów, czyli włoskich lichwiarzy, oraz francuskich i angielskich władców, jak i zubożałą szlachtę, mieszczan czy duchownych. Istna mieszanka wybuchowa, w której z pewnością każdy czytelnik znajdzie coś interesującego.
Nie wiem, jak jeszcze mogłabym Was do tej książki zachęcić. W głowie kotłuje mi się setki myśli wychwalający Królów przeklętych pod niebiosa, ale jakoś nie mają ochoty stanąć ładnie w szeregu złożonym z ciągu liter, słów i zdań. Część z nich z pewnością wmieszała się gdzieś między wierszami, ale tak czy owak - warto! Warto poznać tę historię, historię wielkich rodów, dynastii, żądz, skandali, chciwości, bogactwa i nędzy. Warto, bo Druon jest mistrzem słowa, a to, co wychodzi spod jego pióra, zachwyca lekkością, prostotą i szybko płynącą akcją. Sama w niedługim czasie zacznę polować na kolejny tom serii, aby, nie zaglądając do podręcznika z historii, przekonać się, co było dalej.
"Sprawowanie władzy można przyrównać jedynie do pracy medyka, który w swej profesji również bez przerwy napotyka bezustanny ciąg zazębiających się zdarzeń i wieczne nagromadzenie spraw pilnych. (...) Utrzymywanie równowagi w narodzie, tak jak utrzymywanie organizmu w dobrym stanie, nigdy nie ma charakteru ukończonej pracy."
Prawdopodobnie nigdy nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie nagły nasyp pozytywnych recenzji, który miał miejsce, gdy Otwarte wznowiło serię o Królach przeklętych i gdy ukazał się pierwszy tom, a w nim trzy pierwsze części serii: Król z żelaza, Zamordowana królowa i Trucizna królewska. Piękne wydanie i oczywiście słowa George'a Martina, autora słynnej sagi Pieśń Lodu i Ognia, mówiące o Królach przeklętych jako o prawdziwej Grze o tron, tylko spotęgowały moją ciekawość. No a już dzieła dopełnił fakt, że przy okazji bibliotecznej wyprawy w oczy rzucił mi się ten czerwony grzbiet i już wiedziałam, że muszę poznać dzieło Maurice'a Druona.
Zaczynając lekturę nie wiedziałam nawet, jakiego okresu historycznego dotyczy powieść, o czym opowiada, nie wiedziałam nawet, że jest to książka typowa historyczna, a nie fantastyka (serio, na początku byłam święcie przekonana, że to coś à la Gra o tron właśnie, której zresztą też nie czytałam, ale mam zamiar to zmienić). I zanim zrezygnowani "nieciekawym" gatunkiem odwiecznie przez Polaków utożsamianym z Sienkiewiczem (i słusznie, bo to wybitny pisarz i osobiście go uwielbiam!) wyłączycie tę recenzję, jęcząc: "Historia jest nudna", to coś Wam powiem. Królowie przeklęci są r e w e l a c y j n i!!! To powieść fabularna, autor opierając się na faktach, zapisach historycznych i resztą tych takich historycznych przyjaciół, tworzy barwną, iście książkową opowieść, od której nie można się oderwać i która często jest tak niesamowita, że aż trudno uwierzyć, że to wszystko naprawdę się wydarzyło! Dzieło Druona nie jest zbiorem wyssanych z palca bzdur - kolejniym zbiorem wymyślonych bohaterów w wymyślonym świecie.
"Cechą ludzi silnych nie jest to, że nie znają obaw i wątpliwości, które leżą w naturze człowieka, lecz to, że potrafią je szybciej przezwyciężyć."
W zdumienie wprawiło mnie to, jak szybko udało mi się zapamiętać imiona bohaterów (których jest sporo), a także relacje pomiędzy nimi, pokrewieństwo, ich historie, sytuację. Maurice Druon nie komplikuje swojej opowieści, wszystko jest jasne i przejrzyste, całkowicie zrozumiałe nawet dla takiego czytelnika, który o Filipie Pięknym i templariuszach nigdy nie słyszał. To oraz świetny styl pisania Druona sprawia, że nawet polityczne gierki wydają się nam ciekawe. Ta książka nie przypominam powieści historycznej - raczej fantastyczną opowieść pełną miłości, zdrad i konfliktów, która okazuje się być dużo bardziej interesująca, niż wiele historii przez autorów wymyślonych od podstaw. Autor Królów przeklętych stworzył sagę nie dość, że zbudowaną na prawdzie, to jeszcze tak pouczającą, intrygującą - wciągającą!
Dawno nie spotkałam w powieści tak barwnych, realistycznych bohaterów jak u Druona. Podziwiam autora za to, że potrafił postaciom historycznym dopasować cechy charakteru, zalety, wady, sposób myślenia. Oczywiście nie wiemy, czy rzeczywiście tacy byli (no bo skąd?). Ale mimo to mogłam pałać sympatią do przecudnej Klemencji i Marii de Cressay, śmiać się ze sprytnego Guccia i grubiańskiego Roberta d'Artoisa (którego szczerze nie lubię), krytykować w myślach zbyt pewnego siebie Walezjusza, współczuć królowej Izabeli, przypatrywać się niecnym uczynkom Małgorzaty, nienawidzić Kłótnika, lubić Filipa V... Królowie przeklęci skutecznie zachęcili mnie do częstszego sięgania po literaturę historyczną - i to nie tylko polskich autorów (Sienkiewicz, Kamienie na szaniec, Dywizjon 303, Legion... Coś pięknego!).
"W tych czasach bowiem, kiedy połowa kobiet umierała w połogu, kiedy dwie trzecie dziatek nie dożyło młodości, kiedy dorośli marli jak muchy podczas zarazy, kiedy nauki Kościoła odnosił się przede wszystkim do żywota wiecznego, a dzieła sztuki wciąż powielały obrazy ukrzyżowania, męczeństwa, złożenia do grobu, Sądu Ostatecznego, idea śmierci spowszedniała ludzkim umysłom i tylko wyjątkowy sposób umierania mógł na chwilę je poruszyć."
Nawet nie wiedziałam, że epoka średniowiecza (a dokładniej jej schyłek) może być tak fascynująca, tak barwna i tak całkiem różna a równocześnie tak podobna do czasów nowożytnych. Te same ludzkie temperamenty, te same żądze, problemy... Wsiąknęłam w tamte czasy, Druon mistrzowsko mnie przez nie prowadził, wzbudzając we mnie różnorakie emocje, od ciekawości zaczynając, na zdziwieniu, trwodze i złości kończąc. Całkowicie porwał mnie świat królów, wcale nie tak szczęśliwy i kolorowy, jak przedstawia się to w bajkach. Także opis życia zwykłych ludzi, mieszczan i chłopów, często stających naprzeciw klęski głodu i niespłaconych długów, przybliżył mi obraz XIV-wiecznej Francji.
Czy w ogóle mogę powiedzieć, że coś mi się w tej książce nie podobało? Z pewnym zaskoczeniem muszę przyznać, że nie. Królowie przeklęci to literacki majstersztyk, łączący w sobie polityczne zagrywki, konflikty i walkę o władzę z historiami, dramatami poszczególnych bohaterów. Mamy tu zarówno Lombardów, czyli włoskich lichwiarzy, oraz francuskich i angielskich władców, jak i zubożałą szlachtę, mieszczan czy duchownych. Istna mieszanka wybuchowa, w której z pewnością każdy czytelnik znajdzie coś interesującego.
"Nasz stwórca mądrze i litościwie nie udzielił nam daru widzenia przyszłości, pozwalając nam cieszyć się słodyczą wspomnień i ulegać czarowi nadziei. Niewątpliwie wiedza, co wydarzy się wkrótce, odebrałaby niejednemu człowiekowi chęć do życia."
Nie wiem, jak jeszcze mogłabym Was do tej książki zachęcić. W głowie kotłuje mi się setki myśli wychwalający Królów przeklętych pod niebiosa, ale jakoś nie mają ochoty stanąć ładnie w szeregu złożonym z ciągu liter, słów i zdań. Część z nich z pewnością wmieszała się gdzieś między wierszami, ale tak czy owak - warto! Warto poznać tę historię, historię wielkich rodów, dynastii, żądz, skandali, chciwości, bogactwa i nędzy. Warto, bo Druon jest mistrzem słowa, a to, co wychodzi spod jego pióra, zachwyca lekkością, prostotą i szybko płynącą akcją. Sama w niedługim czasie zacznę polować na kolejny tom serii, aby, nie zaglądając do podręcznika z historii, przekonać się, co było dalej.
"Królowie przeklęci. Tom I" Maurice Druon, Wyd. Otwarte, str. 720
Nie przepadam za takim rodzajem książek. Ta historia, jakoś do mnie nie przemawia. Chociaż jak mówisz, że średniowiecze takie kuszące.. ale nie. Nie skuszę się. ;d
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam ją czytać i jestem równie oczarowana, co Ty! No ależ czego nie ma w tej książce! Są intrygi, seks, trupy ścielą się gęsto... To coś co lubię... i mój ukochany Robert d'Artois! Mężczyzna idealny! Niebawem u mnie też pojawi się recenzja;D
OdpowiedzUsuńPrzewodnik Czytelniczy
Prześwietna recenzja, cudownie się ją czytało. :D Mam wszystkie trzy tomy, ale na razie nie mam czasu na czytanie takich książek i pewnie przez najbliższe dwa miesiące nie będę miała - najpierw matura, potem wyjazd do Anglii, a ze sobą nie wezmę, bo trochę ważą. :D Ale zabiorę się za nie, jak tylko będę mogła, od razu, bo jestem bardzo ciekawa. Te książki wydają się mieć w sobie wszystko, co potrzebne dobrym powieściom. Aż dziwię się, że do wznowienia ich przez Wydawnictwo Otwarte nie było o nich głośno. :o
OdpowiedzUsuńTen grubas stoi już bardzo długo na mojej półce i szczerze to nie wiem, kiedy się za niego zabiorę. Mam jednak nadzieję że zachwyci mnie równie mocno jak Ciebie :)
OdpowiedzUsuńHistoria jest jedną z moich pasji - uwielbiam książki, w których przybliża się takie ciekawe wydarzenia o których w szkole mówiło się w zaledwie kilku słowach. Olanuję zakup wszystkich trzech tomów już od baaaardzo długiego czasu, ale ciągle coś mi wypada ;( Liczę na to, że dostanę Królów Przeklętych na urodzinki od brata :D
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Słyszałam wiele porównań do Gry o tron, jednak mnie one nie przekonują ponieważ nie jestem fanką twórczości Martina. Intryguje mnie jednak pomysł, klimat oraz masa pozytywnych recenzji, które zalewają blogosferę. Muszę niebawem po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam oraz życzę miłego dnia :)
Ja tak bardzo tego chcę! ♥
OdpowiedzUsuńBoże czuje, że to może mi się spodobać, ale mój portfel chwilowo ma focha i jak tu żyć ? :D
Chyba nie słyszałam jeszcze żadnej negatywnej opinii...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mi przypadnie do gustu, bo z jednej strony to niezbyt moje tematy, ale z drugiej... Coś mnie do niej bardzo ciągnie! Cóż, jeśli kiedyś ją dorwę, z pewnością sięgnę!
Pozdrawiam,
Muminek
Książki oczami Muminka