20 stycznia 2014

67) Ruth

LOGO MG noweRuth Hilton ma szesnaście lat i jest sierotą. Musi pracować na swoje utrzymanie jako szwaczka. Ruth jest piękna, skromna i pełna wdzięku. Nic więc dziwnego, że zwraca na siebie uwagę pana Bellinghama. Ten szybko zdobywa serce naiwnej dziewczyny, której życie stanie teraz do góry nogami. Ruth traci pracę i dach nad głową. Niestety nie ma żadnych bliskich, do których mogłaby się zwrócić o pomoc. Pan Bellingham proponuje jej pociechę i schronienie. Wyjeżdżają do Walii, gdzie Ruth w końcu zaznaje szczęścia. Niestety beztroska nie trwa wiecznie. Po tragicznych zajściach odtrącona dziewczyna traci resztki otuchy i bezpieczeństwa. Na szczęście trafia na ludzi, którzy są wstanie ofiarować jej swoją pomoc.

"Udręka spada jak grom z jasnego nieba, wprost do domu w górach i miejskie poddasze; do pałacu i do chaty"

Tę książkę czytałam niemiłosiernie długo. Z... dwa miesiące na pewno. Może i więcej. W pewnych momencie po prostu stanęłam i nie mogłam ruszyć dalej. Z tego co pamiętam, był to jakiś przełomowy moment, ale to szczegół. Jednak pewnego dnia uparłam się, że muszę przeczytać tę książkę do końca i to w jak najkrótszym czasie. I w końcu mi się udało. 

Postać głównej bohaterki, Ruth, na początku bardzo mnie irytowała. Jakoś nie mogłam się przekonać do jej pogody ducha, tych wiecznych marzycielskich myśli, tej swobody... Strasznie nie lubię bohaterek, które są przedstawione jako takie bóstwa. Piękne, skromne, pełne wdzięku. Z czasem przekonałam się do Ruth, choć dalej dręczyła mnie jej doskonałość i denerwujący brak wad. Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wszyscy byli pełni charakteru i życia. Szczególnie trafiła do mnie postać Jemimy i kochanej Sally.

Historia wydaje mi się ciekawa i na pewno wartościowa. Pokazuje, że nawet człowiek upadły, może się podnieść i dalej kroczyć dumnie przez życie. A życie Ruth z pewnością było pełne wrażeń, problemów i trosk. Poruszyła mnie jej ogromna wiara i upór w dążeniu do... bycia dobrym. Dalej jestem pełna podziwu dla każdego słowa pisanego, które pochodzi za czasów wiktoriańskich. Po prostu pokochałam tamte obyczaje, ten niepowtarzalny klimat. Zupełnie jak z jakiejś baśni albo z filmu. Uwielbiam przenosić się do czasów, gdy panie nosiły strojne suknie, a po świecie chodzili jeszcze dżentelmeni.

Jedyne przez co nie mogłam przebrnąć to przydługie jak dla mnie opisy i dosyć powolne dochodzenie do sedna sprawy. Historia niemiłosiernie się czasem wlekła. Autorka nagle zatrzymywała akcję, by opisać aktualną pogodę. Potem przenosiła nas w czasie, by pokazać nam wątek, który akurat jest mało interesujący. Ma to też jednak swoje plusy. Możemy bardziej się wczuć w sytuację bohaterów, no i oczywiście w ten niepowtarzalny nastrój.

Podsumowując. Jeśli masz ochotę na wartościową lekturę i bardziej wymagającą niż "Zmierzch", gdy lubisz przenieść się do czasów pełnych uroku, jeśli nie przeszkadzają Ci trochę przydługie opisy i nie odstrasza Cię książka mająca sześćset stron, gdy masz ochotę na historię z innej bajki i gdy masz nadzieję na coś innego, to "Ruth" jest stworzona dla Ciebie.

"Ruth" Elizabeth Gaskell, Wyd. MG, str. 532

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG! 

Książkę przeczytałam do wyzwań: Z półki oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Ruth [Elizabeth Gaskell]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

4 komentarze:

  1. Takie właśnie są uroki czytania książek z XVIII i XIX wieku - przydługie opisy są w nich normalnością. A ja właśnie za to lubię te książki. Dzięki nim można się na chwilę zatrzymać, pozachwycać się pięknem świata i przyrody.
    "Ruth" bardzo mi się podobała. :) Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać inne książki tej autorki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się fajna ^^ Chociaż te długie opisy trochę odciągają. To właśnie denerwowało mnie w opowiadaniach Montgomery... Ale może faktycznie warto ją przeczytać... Do mojej listy serii książek, które muszę przeczytać dołączyła właśnie wczoraj saga 'Zmierzchu'. Niektórzy mówią, że ciekawa, inni, że nie. Muszę to sprawdzić. A więc jak z kończę z moimi seriami zabiorę się za te pojedyncze (jak już chyba wspominałam...)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Długie opisy to całkowita norma dla tego typu literatury, mi one nie przeszkadzają, czytam z przyjemnością, a epokę wiktoriańską jak wiesz - KOCHAM CAŁYM SERCEM <3. Więc na "Ruth" przyjdzie jeszcze odpowiednia pora. Nie oszukujmy się, takie historie wymagają dużej ilości wolnego czasu i oczywiście pełni skupienia, a ja ostatnio latam zabiegana i nie potrafię nawet pozbierać myśli. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki tego gatunku, więc może sięgnę. Chociaż nie znoszę, gdy bohaterowie to istne ideały, a długie opisy też są męczące...
    Jak na razie mam mnóstwo książek do czytania, ale może kiedyś przeczytam "Ruth".
    Pozdrawiam,
    Pola

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...