11 czerwca 2015

Co dwóch Willów Graysonów to nie jeden

Mamy takich autorów, których lubimy i szanujemy, i których książki pochłaniamy jak ciepłe bajeczki. Polujemy na ich kolejne tytuły w księgarniach, obserwujemy bacznie premiery nowych powieści, w razie konieczności wybieramy się do kina na ekranizację. Dla mnie takim autorem jest John Green. I pewnie nie tylko dla mnie, powieścią Gwiazd naszych wina Pan Zielony zyskał sobie popularność wśród czytelników na całym świecie. W końcu przyszła pora na wydanie ostatniej powieści jeszcze nie widocznej na polskich księgarnianych półkach. Will Grayson, Will Grayson, duet Greena i nieznanego mi wcześniej Davida Levithana. Opowieść o dwóch Willach Graysonach, którzy spotykają się całkiem przypadkowo.

Will jest nastolatkiem jakich wiele. W życiu kieruje się dwoma zasadami: niczym się nie przejmować i siedzieć cicho. Ma najlepszego kumpla, Kruchego, który ironiczną ksywkę zyskał sobie dzięki swoim okazałym kształtom i który często burzy jego święte zasady. Will 2 jest melancholikiem, którego jedyną bratnią duszą jest Isaac - osobnik z drugiej strony szklanego ekranu jego komputera. Jak złączą się ze sobą losy tych dwojga nastolatków o identycznych nazwiskach? I jaki to będzie mieć wpływ na ich życie?

"Will, masz wpływ na wybór swoich przyjaciół, masz wpływ na kształt swojego nosa, ale nie masz wpływu na kształt nosa swoich przyjaciół."

Pewnie większość z Was wie, o czym, a raczej o kim, jest ta książka. Ja nie wiedziałam, gdy postanowiłam ją kupić. Będę szczera - gdybym wcześniej wiedziała, że historia skupia się na homoseksualizmie, w życiu bym jej nie kupiła. Najprościej w świecie jest sprzeczna z moimi poglądami, a zazwyczaj "dzieło literackie", które ma zamiar jedynie nas zszokować i zmienić nasze opinie, nie przemawia do mnie. Uważam się za konserwatystkę i związki chłopak+chłopak, dziewczyna+dziewczyna mnie odrzucają. I zanim posypie się negatywnymi komentarzami pod moim adresem, powiem (a raczej napiszę), że nie linczują tych ludzi, nie pluję, nie krzyczę, nie obrażam - jestem po prostu na nie, ale wiadomo, że niczego nikomu nie zabronię. Mogę tylko wyrazić swoją opinię, a Wy możecie się z nią nie zgodzić. Ja Wasze zdanie szanuję. Tak czy owak już na starcie książka powodowała na mojej twarzy grymas niezadowolenia, a potem wcale nie było lepiej.

Straszliwie rzuca się w oczy, że Green i Levithan bardzo chcieli, aby ich książka była kontrowersyjna i "niegrzeczna", jak mówi nam opis na okładce. Skupili się głównie na tym, aby pokazać gejów w jak najlepszym świetle, jak normalnych ludzi, ale czasem było to wręcz niesmaczne. Niektórych opisów i fragmentów czy dialogów bohaterów mogłoby tu spokojnie zabraknąć. Uczucie zgorszenia wzmacniał fakt, że książka całkiem mija się z moimi poglądami. Marne więc były szanse, aby powieść przypadła mi do gustu. Sam temat skreślił ją już na starcie. Nic na to nie poradzę.

"Wiesz, co jest ważne? Dla kogo byś umarł. Dla kogo się budzisz o piątej czterdzieści trzy nad ranem, choć nawet nie wiesz, dlaczego on cię potrzebuje."

Dobra, kończę z tym tematem.
Książka ma dwóch narratorów i jak łatwo się domyślić, jest to dwóch Willów. Piszą na zmianę, każdy tworzy swoją historię i tak naprawdę łączy je tylko jedno - postać Kruchego. Od razu zauważamy, że Will 1 (gość od dwóch zasad) to bohater prowadzony przez Greena a Will 2 (ten z zaburzeniami psychicznymi) należy do Levithana. Pierwsza historia przypadła mi bardziej do gustu, choć to dość słaby poziom jak na Greena. Widoczny jest wyraźnie schemat autora - dwóch kumpli (jeden zwyczajny a drugi dziwoląg do kwadratu), dziewczyna, masa specyficznego poczucia humoru i inteligentne dialogi. Polubiłam głównego bohatera i Jane, choć oczywiście niesamowicie przypominali mi postacie z pozostałych książek Zielonego. Mimo to ich opowieść jest zabawna, pozytywna, ciekawa i wciągająca. Choć także przerysowana i przewidywalna.

A co do części Levithana... Bohater jest dziwaczny i ma skłonność pisania w s z y s t k i e g o małymi literami. Nawet imiona nie zaczynały się od wielkich liter, co na początku jest może nieco denerwujące, ale potem do tego dość dziwnego zabiegu się przyzwyczaiłam. Ten Will jest bardzo irytujący, użala się nad sobą, jest do bólu sentymentalny i wrażliwy. Niby autor tłumaczy to depresją, ale ludzie! Will 2 jest mdły, nijaki i nie da się go polubić. Jego historia też nie jest szczególnie porywająca i czytając WG WG, czekałam tylko na część Greena.

Całość nie jest zła, naprawdę, ale mogło być lepiej. Podsumowując, historia jest dość przewidywalna, całość krąży według tematu, który nie zgadza się z moimi poglądami a drugi Will Grayson to katastrofa. Mimo to książka jest wciągająca, a całość czyta się lekko i przyjemnie. Po lekturze mimo wszystko zostanie mi uraz do Greena, bo nie popisał się. Za to twórczość Levithana mimo wszystko chętnie poznałabym lepiej. Kto wie, może bardziej spodoba mi się w innej tematyce?

"Will Grayson, Will Grayson" John Green, David Levithan, Wyd. Bukowy Las, str. 365

8 komentarzy:

  1. Mam coraz bardziej mieszane uczucia, co do tego, czy sięgnąć po tę książkę... Opinie, które słyszę przeważnie są albo negatywne, albo neutralne. Czytałam jednak wszystkie książki Greena poza tą i pewnie również po "Willa Graysona" prędzej, czy później sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodziewałam się, że ta książka będzie słaba - z trzech tytułów Greena tylko jeden przypadł mi do gustu, statystycznie więc facet jest średni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jego trzy książki,ale tej przynajmniej na razie czytać nie planuję.Zbyt wiele negatywnych opinii... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja o tej książce nie słyszałam dobrych opinii, więc chyba się za nią nie zabiorę ;)
    gabxreadsbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś tak ciągle mnie od tej książki odrzuca. Widzę w księgarni - nie kupuję. Dziękuję uprzejmie. Jakoś tak... Kurka, ciągle spodziewam się, że będzie słaba!
    Wgl. Kiedyś myślałam, że tytuł to z angielskiego, takie 'Will, Grayson, Will Grayson" rozumiesz - takie "Jeśli Grayson, jeśli Grayson" albo "Wola Grayson.." A dali po angielsku, żeby lepiej brzmiało (wszystko ze mną w porządku).
    Przeczytałam opis i wszystko przestało być takie poetyckie. Ale recenzja świetna :3
    Pozdrawiam!
    Serdecznie zapraszam do mnie, tak przy okazji!
    Pozdrawiam!
    Muminek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, i jeszcze jedno - gdzie zrobiłaś taki śliczny nagłówek *-*?

      Usuń
    2. Nagłówek do efekt moich kombinacji :P Wybrałam sobie zdjęcia a skleiłam je na pixlr (świetna strona!). Potem napisy i gotowe ^^ Dziękuję za przemiły komentarz i cieszę się, że nagłówek się podoba.
      Pozdrawiam ciepło, na bloga chętnie zajrzę

      Usuń
  6. Nie chciałabym Cię krytykować, ale myślę, że jesteś do tej książki nastawiona bardzo subiektywnie (podobno nie ma opinii obiektywnych no, ale trzeba się chociaż starać). Moim zdaniem jest to bardzo dobra powieść. Szczerze mówiąc jedna z moich ulubionych. I szczerze pisząc to trochę widać, że krytykujesz tę książkę przez twój stosunek do homoseksualistów.
    P.S Uwielbiam twojego bloga. Chyba miałybyśmy o czym rozmawiać (górna półka mojej biblioteczki: 21 książek M. Musierowicz, 6 książek J. Greena i 19 książek E. Nowak)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...