Abrakadabra... Szczypta żabich udek, skrzydeł nietoperza i trzy końskie włosy... Wielki kocioł bulgocze, dziwna zielona substancja wydaje tajemnicze dźwięki... Czary mary, hokus-pokus... Puff! Wiedźma z skołtunionymi, czarnymi, skręconymi włosami i spiczastą pogniecioną czapką na głowie, szepcze pod nosem tajne zaklęcia. Czyta coś z grubej księgi. W rogu pokoju czai się kot, czarny, oczywiście. Jest ciemno, na stoliku stoi kryształowa kula mająca przepowiadać przyszłość.
M a g i a.
A gdyby tak, no nie wiem, czytanie w myślach, widzenie czyjejś przyszłości po dotknięciu jego dłoni, magiczne zaklęcia i sabaty czarownic... istniały naprawdę?
Ciocia Wikipedia mówi nam:
"Ezoteryka - wiedza dostępna jedynie dla osób uprzywilejowanych, doświadczonych lub takich, które przeszły inicjację. Ezoteryka zajmuje się w szczególności rozwojem duchowym. Jest to tzw. wiedza tajemna"
Znając już znacznie tytułu Ezotero. Córka wiatru, domyślacie się pewnie, wokół czego kręcić się będzie fabuła debiutanckiej powieści autorki o dość ciekawym (i łamiącym język) nazwisku Tomczyszyn. Co zachęciło mnie do tej powieści? Będę szczera - przede wszystkim okładka, która jest czarująca, piękna, prosta a na półce wygląda bardzo... elegancko. Przyciąga wzrok i znakomicie odzwierciedla tematykę książki. Tematykę, która w sumie jest mi całkiem odległa i która raczej powinna mnie od powieści odrzucić, ale opis: "ezoteryczny świat matki i córki, które łączy wszystko, a jeszcze więcej dzieli" i ciekawość, jak poradziła sobie Agnieszka Tomczyszyn ze swoją pierwszą książką, zwyciężyły. Przeczytałam.
Latte nie znała swojego ojca. Wychowywana jest przez matkę, którą nazywa Fi, o której wie jeszcze mniej. Matka nie opowiada jej o sobie i ukrywa coś przed córką. Mieszkają z dala od innych ludzi, w stworzonym przez siebie światku, do którego Fi nie dopuszcza nikogo. Tajemnicze wyjazdy, dziwny mężczyzna... co ukrywa najbliższa a jednocześnie najbardziej odległa osoba w życiu Latte? Czy dopiero jej śmierć ujawni wszystkie sekrety?
Z początku myślałam, że historia skupi się na skomplikowanych relacjach matka-córka, Fi-Latte, ale się pomyliłam. Wydawało mi się, że tajemnica, którą owinięta jest osoba Fileny, zostanie rozwiązana pod koniec, a cała fabuła będzie dążeniem do odkrycia wszystkich tajemnic. Powieść zaczyna się od dzieciństwa głównej bohaterki i snuje się przez całe jej życie. To historia... o czym? Właśnie, o czym? Autorka miesza ze sobą gatunki, trochę tu kryminału, trochę romansu, fantastyki. Ale to się ze sobą nie przeplata, jeśli rozumiecie, co mam na myśli. To się ze sobą nie łączy. Najpierw mamy prawie zwyczajne dzieciństwo Latte (obyczajówka), potem nagle moce nadprzyrodzone (fantasy), do tego dochodzi zagadka morderstwa (kryminał) i życie uczuciowe Latte (znów obyczajówka). I tak na zmianę. Obyczajówka, kryminał, fantasy. Autorka zaczyna jeden wątek, urywa go, idzie do kolejnego, potem kończy poprzedni... Ta historia jest nie do końca spójna. I nie wiadomo o czym.
Poza tym nie czułam się, jakbym czytała coś, co mogłoby ewentualnie zaistnieć w naszym świecie. Całość była nieco sztuczna i nieżyciowa. Efekt ten wzmacniały nazwy miejscowości oznaczone tylko pierwszymi literami (T., J., K., W.,) i masa niespotykanych imion (zaczynając od Latte i Fileny, kończąc na Koko i Glorii). Główna bohaterka nie miała za grosz charakteru i popełniała same złe decyzje. I tak ja początek mi się podobał i tajemnica spowijająca rodzinę Latte, tak później, razem ze śmiercią Fi, to wszystko się jakby rozwiało. Wydarzeni są nienaturalne, dialogi nie zawsze takie, jakbym chciała...
Ale koniec z minusami! Mimo wszystko książkę czyta się przyjemnie, język autorki też jest w porządku - lekki, okraszony szczyptą magii, przemyśleń. Choć tematyka racz nie moja, to "czary" towarzyszące nam przez całą powieść były miłym elementem, oryginalnym i w sumie dość ciekawym. Bohaterowie, nie licząc samej Latte, byli może nie barwni, ale na pewno także nie całkiem wyprani z charakteru. Autorka nie zanudzała, kolejne wydarzenia pchają nas do przodu. Bardzo podobało mi się zakończenie, choć było nagłe i ucięło fabułę.
Powieść nie jest szczytem geniuszu raczej nie zachwyca czytelnika i nie dostarcz nam mocy wrażeń i silnych emocji, ale jest przyjemną, lekką powieścią (idealną na lato), którą szybko się czyta. Wątki ezoteryczne i związane z magią są zdecydowanie ciekawe i oryginalne. Myślę, że autorka rozwinie skrzydła z kolejną swoją książką, którą może nawet, gdy już się pojawi, przeczytam.
A gdyby tak, no nie wiem, czytanie w myślach, widzenie czyjejś przyszłości po dotknięciu jego dłoni, magiczne zaklęcia i sabaty czarownic... istniały naprawdę?
Ciocia Wikipedia mówi nam:
"Ezoteryka - wiedza dostępna jedynie dla osób uprzywilejowanych, doświadczonych lub takich, które przeszły inicjację. Ezoteryka zajmuje się w szczególności rozwojem duchowym. Jest to tzw. wiedza tajemna"
Znając już znacznie tytułu Ezotero. Córka wiatru, domyślacie się pewnie, wokół czego kręcić się będzie fabuła debiutanckiej powieści autorki o dość ciekawym (i łamiącym język) nazwisku Tomczyszyn. Co zachęciło mnie do tej powieści? Będę szczera - przede wszystkim okładka, która jest czarująca, piękna, prosta a na półce wygląda bardzo... elegancko. Przyciąga wzrok i znakomicie odzwierciedla tematykę książki. Tematykę, która w sumie jest mi całkiem odległa i która raczej powinna mnie od powieści odrzucić, ale opis: "ezoteryczny świat matki i córki, które łączy wszystko, a jeszcze więcej dzieli" i ciekawość, jak poradziła sobie Agnieszka Tomczyszyn ze swoją pierwszą książką, zwyciężyły. Przeczytałam.
Latte nie znała swojego ojca. Wychowywana jest przez matkę, którą nazywa Fi, o której wie jeszcze mniej. Matka nie opowiada jej o sobie i ukrywa coś przed córką. Mieszkają z dala od innych ludzi, w stworzonym przez siebie światku, do którego Fi nie dopuszcza nikogo. Tajemnicze wyjazdy, dziwny mężczyzna... co ukrywa najbliższa a jednocześnie najbardziej odległa osoba w życiu Latte? Czy dopiero jej śmierć ujawni wszystkie sekrety?
Z początku myślałam, że historia skupi się na skomplikowanych relacjach matka-córka, Fi-Latte, ale się pomyliłam. Wydawało mi się, że tajemnica, którą owinięta jest osoba Fileny, zostanie rozwiązana pod koniec, a cała fabuła będzie dążeniem do odkrycia wszystkich tajemnic. Powieść zaczyna się od dzieciństwa głównej bohaterki i snuje się przez całe jej życie. To historia... o czym? Właśnie, o czym? Autorka miesza ze sobą gatunki, trochę tu kryminału, trochę romansu, fantastyki. Ale to się ze sobą nie przeplata, jeśli rozumiecie, co mam na myśli. To się ze sobą nie łączy. Najpierw mamy prawie zwyczajne dzieciństwo Latte (obyczajówka), potem nagle moce nadprzyrodzone (fantasy), do tego dochodzi zagadka morderstwa (kryminał) i życie uczuciowe Latte (znów obyczajówka). I tak na zmianę. Obyczajówka, kryminał, fantasy. Autorka zaczyna jeden wątek, urywa go, idzie do kolejnego, potem kończy poprzedni... Ta historia jest nie do końca spójna. I nie wiadomo o czym.
Poza tym nie czułam się, jakbym czytała coś, co mogłoby ewentualnie zaistnieć w naszym świecie. Całość była nieco sztuczna i nieżyciowa. Efekt ten wzmacniały nazwy miejscowości oznaczone tylko pierwszymi literami (T., J., K., W.,) i masa niespotykanych imion (zaczynając od Latte i Fileny, kończąc na Koko i Glorii). Główna bohaterka nie miała za grosz charakteru i popełniała same złe decyzje. I tak ja początek mi się podobał i tajemnica spowijająca rodzinę Latte, tak później, razem ze śmiercią Fi, to wszystko się jakby rozwiało. Wydarzeni są nienaturalne, dialogi nie zawsze takie, jakbym chciała...
Ale koniec z minusami! Mimo wszystko książkę czyta się przyjemnie, język autorki też jest w porządku - lekki, okraszony szczyptą magii, przemyśleń. Choć tematyka racz nie moja, to "czary" towarzyszące nam przez całą powieść były miłym elementem, oryginalnym i w sumie dość ciekawym. Bohaterowie, nie licząc samej Latte, byli może nie barwni, ale na pewno także nie całkiem wyprani z charakteru. Autorka nie zanudzała, kolejne wydarzenia pchają nas do przodu. Bardzo podobało mi się zakończenie, choć było nagłe i ucięło fabułę.
Powieść nie jest szczytem geniuszu raczej nie zachwyca czytelnika i nie dostarcz nam mocy wrażeń i silnych emocji, ale jest przyjemną, lekką powieścią (idealną na lato), którą szybko się czyta. Wątki ezoteryczne i związane z magią są zdecydowanie ciekawe i oryginalne. Myślę, że autorka rozwinie skrzydła z kolejną swoją książką, którą może nawet, gdy już się pojawi, przeczytam.
"Ezotero. Córka wiatru" Agnieszka Tomczyszyn, Wyd. MG, str. 270
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!
Myślę że jeśli w padnie mi w ręce wakacje to przeczytam nie można oczekiwać cudów skoro to debiut autorki ale mimo wszystko dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie poznam Twoją opinię ^^
UsuńHmm... Może się skorsze na przeczytanie tej książki, o ile wpadnie mi w ręce :) Lubię czytać debiuty - co prawda nie są to zazwyczaj arcydzieła, ale zawsze jest możliwość, że znajdę obiecującego autora.
OdpowiedzUsuńZ samego opisu książka wygląda na całkiem ciekawą pozycje :)
Pozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Ja przyznam, że rzadko sięgam po książki debiutujących dopiero autorów, ale ta mnei zaciekawiła ;)) Może Tobie spodoba się bardziej ^^
UsuńUwielbiam mieszanki gatunkowe, jednak zwykle wolę, gdy toczą się one jednocześnie, a nie urywają się bez przyczyny. Nie podobają mi też imiona, pewnie nie wytrzymywałabym ze śmiechu. ;) Raczej odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Latte"? Naprawdę...? Moment, czy to nie jest jakiś rodzaj kawy? I autorka nazwała tak główną bohaterkę? Ciekawie.
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie nie dla mnie, podejrzewam, że ostro by mnie irytowała tymi wadami, które wymieniłaś, ale dzięki w ogóle za uświadomienie, że takie cudo istnieje. :D
Pozdrawiam,
Sherry
Tak, dokładnie, jak kawa XD Na początku też nieco się zdziwiłam.
UsuńProszę, polecam się na przyszłość ;))
Pozdrawiam ciepło!
Okładka bomba-dlatego mam tą książkę :) Zaryzykowałem i kupiłem ją dla okładki hehe...
OdpowiedzUsuńEOT XD
Po to się pisze, żeby zaskakiwać ;) Latte?? Fi?? hehe... no wiecie, na świecie znana wzdłuż i wszerz jest nijaka PIPI, i też można było by się czepiać.
Dziwne jest to, że każdy zwraca na to uwagę i ma bekę, że bohaterka to LATTE-ja nie mam negatywnego odczucia, podoba mi się... lepsze to zapewne niż Krystyna.
W każdej recenzji i opinii jest przyczep do imion bohaterów... i się zastanawiam, czy można się czepić czegoś innego?
Każdy ma swój styl, wiadomo, że każdy będzie się rozwijał, każda następna książka może być lepsza, poprawiona pod dyktando opinii-pani Agnieszce życzę sukcesów ale i tego, żeby nie dała się zwariować i nie zatraciła stylu :) Delikatnie poprawić konsekwencje i będzie dobrze:)