1 czerwca 2014

Co było, jak mnie nie było + podsumowanie

Kończy się maj, najpiękniejszy miesiąc w roku i zaczyna się ciepły czerwiec. Popatrzcie, jeszcze niecały miesiąc, walka o oceny i lepszą średnią, i... WAKACJE! Miniony miesiąc był dla mnie dość ciężki, miałam straszne urwanie głowy i nie wiedziałam, w co ręce włożyć. Na szczęście ostatnie dni maja spędziłam na cudownej wycieczce nad morzem, o której zresztą Wam krótko opowiem. Ale najpierw podsumowanie maja pod względem czytelniczym:

Przeczytane książki:
1. "Harry Potter i Czara Ognia" J. K. Rowling
2. "Zatrute ciasteczko" Alan Bradley
3. "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" Rafał Kosik
4. "Krzyżacy" Henryk Sienkiewicz

Liczba stron: 2592
Co daje około 84 strony na dzień

Nie potrafię niestety wybrać ulubionej, ani najgorszej pozycji, bo każda z wymienionych powieści jest przedstawicielką innego gatunku i jest zupełnie inna. Muszę powiedzieć, że wszystkie książki bardzo mi się podobały, co już jest dla mnie sukcesem. Nie jest to może rewelacyjny wynik, jeśli chodzi o ilość, ale nie to się przecież liczy, prawda? Z braku czasu na Wasze blogi nie wchodziłam regularnie, a i u mnie nie pokazywało się nic nowego, ale chyba to rozumiecie. 

Malbork widoczny z bujającego się mostu. 
Miłą ucieczką od obowiązków była dla mnie szkolna wycieczka nad morzem. Chyba jeden z najciekawszych wyjazdów, w jakich brałam udział! Przez cztery dni mieszkaliśmy w małych, sympatycznych domkach w ośrodku o słodkiej nazwie "Dorotka" w Łapinie. Codziennie mieliśmy zapewnione multum atrakcji różnego rodzaju. Już pierwszego dnia kazano nam wsiąść na pontony. Było strasznie zimno, wiał wiatr, a do tego w naszym pontonie była dziura i mieliśmy przemoczone skarpetki! W naszej sześcioosobowej grupie wiosłowały tylko dziewczyny, bo chłopcy stwierdzili, że to bez sensu. W pewnym momencie, po około godzinie, półtorej wiosłowania, stanęliśmy całkowicie w miejscu, bo wiatr nie pozwolił nam płynąć dalej. Zawróciliśmy i dotarliśmy w końcu do domku z przemarzniętymi okropnie nogami. Chyba jeszcze nigdy nie bolały mnie tak łydki ^^

Po tych dziwnych wydarzeniach przyszedł czas na podchody. W nocy, w lesie!!! Myśleliśmy, że wszyscy tam poumieramy. Naszym zadanie było znaleźć za pomocą mapy oznaczone punkty, a potem przerysować je na kartkę. Mieliśmy znaleźć ich dziesięć, osobiście znaleźliśmy cztery, a kolejne cztery spisaliśmy od spotkanej przy okazji grupy :P Główka pracuje, hehe ^^ Po tym dniu złapał mnie okropny katar i kaszel, ale jakoś przeżyłam. W nocy (nie spałam wtedy już od ponad czterdziestu godzin i padałam ze zmęczenia) zasnęłam od razu po umieszczeniu głowy na poduszce. 

Na drugi dzień pojechaliśmy do Trójmiasta i z początku chyba nikt nie był zadowolony. Dlaczego? Bo słoneczko dalej skrywało się za chmurami i wszyscy marzyli tylko o wróceniu do autokaru. W Gdyni zwiedziliśmy dwa statki giganty, potężne oceanarium, pośmialiśmy się, pogadaliśmy i pojechaliśmy do... starego, dobrego McDonalda. Ach, ta dzisiejsza młodzież. Potem wyruszyliśmy do Gdańska, gdzie odbyły się znowu podchody, ale tym razem w mieście. Takiego zaangażowania chyba jeszcze nie widzieliście ^^ Biegaliśmy w tą i z powrotem jak szaleńcy! Wieczorem za to mieliśmy dyskotekę na wiacie nad jeziorem. Wszyscy tańczyli poubierani w polary i dresy, piękny widok. Było naprawdę bardzo, bardzo fajnie dopóki... nie spryskali nas gazem pieprzowym :P Poważnie! Nie żartuję! Jacyś opici facecie się kłócili i cała wycieczka została "zagazowana". Szczypały nas usta, oczy, gardła i nos. Hah, niezapomniane przeżycie ^^

Diabełek w zamku w Malborku, który mówi: "Śpiesz się,
już niedługo toaleta" - serio.
Trzeciego dnia odbyła się wycieczka do zamku w Malborku. Szczerze mówiąc więcej gadaliśmy i się śmialiśmy, niż zwiedzaliśmy, ale i tak jestem pod wrażenie ogromu tej budowli. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno czytałam o Krzyżakach. Po powrocie do ośrodka przyszedł czas na tyrolkę, czyli zjazd na linie przez jezioro. Mieliśmy nawet jedną ofiarę, która wpadła do wody ^^ Ok, wiem, nie ma się co cieszyć. Osobiście nie zjeżdżałam, bo źle się czułam, no i kolejka była ogromniasta, ale nie żałuję. Wieczorem znowu odbyła się dyskoteka, ale tym razem nie było żadnych nieprzyjemności. 

Ostatniego dnia, przed wyjazdem, jechaliśmy drezynami. No wiecie, te takie co jeżdżą na torach i trzeba poruszać tym takim takim, aby drezyna jechała. Jejciu, machaliśmy tym jak szaleńcy, śpiewając różne przeboje w stylu: "Hej sokoły", "Pacyfik", "Stokrotka", kończąc na "O mój rozmarynie" i "Odzie do radości". Dostałam prawo jazdy na drezyny, jej! No, na koniec wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy :( Zdecydowanie wyjazd był z krótki!

Oczywiście pomiędzy atrakcjami mieliśmy mnóstwo czasu dla siebie. W naszym maluśkim sześcioosobowym domku w pewnym momencie zmieściło się dwanaście osób! Było tyle śmiechu i wesołej atmosfery, że chyba właśnie te nasze spotkania były najprzyjemniejsze. Zbliżyliśmy się trochę, spędziliśmy miło czas... Chociażby dlatego było warto. Jeśli Wasi nauczyciele będą organizowali Wam wyjazd, to szczerze polecam "Dorotkę". 

Panorama jednego z akwarium w oceanarium ^^

Szkoda, że nie mam więcej zdjęć... Wstawiłabym drezyny, pontony itd., itp., ale widać nas na zdjęciu, więc nie mogę.

Ok, kończę moje przynudzanie i życzę Wam udanego czerwca i przetrwania jakoś ostatnich tygodni szkoły. Do napisania i pozdrawiam cieplutko! 

7 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcie tego akwarium :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Udany wyjazd mieliście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah! Wyjazdy ze znajomymi zawsze są świetne! :D Ostatnio nad morzem byłam 3 lata temu... Mieliście podchody! Jak ja to uwielbiam! Na obozie w Rogowie podczas takich nocnych podchodów zakładali nam na głowy worki, a jedną dziewczyną nawet przywiązali do drzewa... Byłam w gdyńskim oceanarium! Wprawdzie dość dawno, ale byłam. :D Faktycznie jest przepiękne! *-* Widać, że wyjazd był udany. :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahha, ale zazdroszczę! :D Goście od gazu mnie rozwalili xd Byłam kilka lat temu w Malborku, rzeczywiście robi wrażenie. Kiedyś pływałam sobie na kajakach i do dzisiaj te piekielnie przemoczone nogawki i skarpetki pamiętam! Uwielbiam takie właśnie wyjazdy grupowe z ciekawymi atrakcjami i zajęciami (oczywiście, jeśli grupa jest w miarę zgrana, w innym wypadku to nie ma sensu).
    Fajnie, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czerwiec to taaaki piękny miesiąc.<3 Dzień dziecka, moje urodziny, 19xK, koniec roku, słoneczko, koniec roku(!!!) i wakacje. :3
    A co do wycieczki... ZAZDROSZCZĘ! Widzę, że wyjazd zdecydowanie się udał, więc życzę Ci takich jeszcze wielewielewiele. :))

    PS> Nie masz pojęcia jak pięknie to wygląda gdy WW i PZW stoją na półce „Chcę przeczytać”, ale jeszcze piękniej prezentowałyby się jako „Przeczytane”. :D

    P.c.
    Catherine

    OdpowiedzUsuń
  6. ''Dorotka'' piękna nazwa XD
    Byłam w tym Ocenarium w ^ klasie podstawówki(czyli 4 lata temu) było świetnie ;D Pamiętam naszą wyprawę po pierścień w Hobbitonie....ja chcę jeszcze raz!
    W Malborku jeszcze nigdy nie byłam, więc zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...