21 sierpnia 2013

49) Requiem

Nie da się już ukryć faktu, że Odmieńcy istnieją. I że chcą walczyć. O wolność, o miłość. Rewolucja opanowała już cały kraj. I tym razem będzie trudno ją stłumić. Państwo próbuje dosłownie zlikwidować wszystkich przeciwników remedium. Brutalnie tępią ludzi, którzy wybrali wolność. Wchodzą do Głuszy... Ale nie mają pojęcia ilu mają wrogów. Jest ich coraz więcej. Zaczyna się prawdziwa wojna. Nie ma kompromisów. Wygra tylko jedna strona. 

"Zburzcie mury!"

Trzecia część trylogii "Delirium"... Czego się spodziewałam? Przede wszystkim, że nie będzie tak kiepska jak "Pandemonium". Chciałam zaskoczenia! Wojny, emocji, wartkiej akcji... Mimo licznych wad serii chciałam wiedzieć, jak to się skończy. Nie, nie chodzi mi o związek Leny. To akurat mi wisiało (choć byłam w teamie Juliana). Oczekiwałam rozwoju wydarzeń i powalającego zakończenia. Może miałam nieco za wysokie wymagania? Bo nie powinnam mieć takich oczekiwań względem tak, powiedzmy sobie szczerze, prostego czytadła.

Muszę przyznać, że po części jest lepsza od poprzedniczek, a po części gorsza. Żeby było milej, zacznę od pozytyw, a potem się nad "Requiem" poznęcam.

Byłam mile zaskoczona, że autorka nie wzięła sobie za wątek główny mdłych rozterek sercowych Leny. Skupiła się raczej na... kontraście. Porównywała Głuszę - świat wolności, ale także przykrości, z życiem w obrębie murów - światem spokoju i kłamstwa. Pokazała do czego są zdolni ludzie, aby zdobyć władzę, wolność, czy szczęście. Podzieliła książkę na Hanę i Lenę. Dwie inne perspektywy, dwie odrębne jednostki. Tym razem mi się to spodobało. W "Pandemonium" podział na wtedy i teraz był irytujący i niepotrzebny. Tutaj wyszło dobrze. 

Kolejny plus - nie była aż tak przewidywalna. Jeśli chodzi o akcję, bo schemat pozostał (oczywiście) taki sam. Nie było już tak łatwo domyślić się, co będzie dalej. Owszem, nie było zaskoczenia, ale historia nie była już taka drętwa i sztuczna. Podobało mi się także to, że widzimy wiele wad Głuszy oraz zalety zombielandu. Nie ma wyraźnego podziału na dobrych i złych.

„Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa, jeżeli czasami nie bywasz nieszczęśliwa, prawda ?”

A teraz to, co Zienka lubi najbardziej, czyli wady. Przepraszam, muszę to powiedzieć, chociaż to nie ma znaczenia - paskudna okładka. Nie widzę żadnego powiązania między treścią książki, a jej okładką. Z tyłu nie za ładna dziewczyna z głupią miną ubrana w białą sukienką (to niby ma być Hana?!), a dookoła niej ptaki (?!). Z przodu dziewczyna z wyrazem mówiącym "jestem groźna, a do tego będę walczyć". Nie wiem czemu jest wymalowana, ale ok. Jeśli to miała być Lena, to... Wszystko wyszło jakoś niby ponuro, jakoś nijak.

Wracając do treści. Minusem jest na pewno brak pomysłu na zakończenie serii. Oryginalna to ona nie była. Nie wspominając już o katastrofalnych ostatnich stronach. Ot tak, jakby autorce nie chciało się wymyślać, co będzie dalej. Przerwała po prostu wątek. Siliła się na zaskoczenie? Coś jej nie wyszło. Po przeczytaniu nie wiedziałam tak naprawdę co się stało. Co było dalej. 

Kolejny minus - brak charakteru. Chodzi mi głównie o bohaterów. Brak jakichkolwiek cech charakteru. Wszyscy są drętwi i sztuczni. Nikt nie zdobył mojej sympatii (oprócz Juliana!). I to, co przeszkadzało mi najbardziej - nuda. Tak jak poprzednie części przynajmniej przyjemnie się czytało, tak "Requiem" ciągnęło się niemiłosiernie. Czytanie jej nie sprawiło mi żadnej frajdy. Szczerze mówiąc chciałam mieć ją już za sobą.

„Taka jest właśnie przeszłość: unosi się, potem osiada i gromadzi warstwami. Jeśli się straci czujność, pogrzebie cię.”

Podsumowując: Seria paranormal romance jak każda inna. Schematyczna, fałszywa, ale z fajnym pomysłem. i całkiem niezłą akcją.  Dla rozluźnienia. Nic więcej, zwykłe czytadło. I co z tego, że wiele osób się ze mną nie zgodzi. Mnie trylogia nie przypadła szczególnie do gustu, ale może z Wami będzie inaczej.

"Requiem" Lauren Oliver, Wyd. Otwarte

. . .
Dziękuję Wam za tak liczne komentarze pod poprzednim postem (klik). Cieszę się też, że tyle osób się ze mną zgadza. I że tyle osób chciało czytać moje "mądrości" ^^ Właśnie to motywuje każdego recenzenta i bloggera do pisania dalej. Ogólnie fajnie wyszło - wczoraj krytykowałam paranormal romance, a dzisiaj pisze tę recenzję. 

5 komentarzy:

  1. Jak dobrze wiedzieć że taka książka ma też wady. Może źle to brzmi ale naczytałam się tyle pozytywnych recenzji że moje oczekiwania co do książki są wielkie. Jednak po Twojej wypowiedzi zmalały, wiec może odbiorę ją pozytywnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, okładka jest ohydna... A co do końcówki - autorka celowo zostawiła niedokończone wątki. W jednym z wywiadów powiedziała, że lubi, kiedy można samemu fantazjować na temat przyszłych wydarzeń i chciała zostawić otwarte drzwi swoim czytelnikom. Choć mi także nie przypadło to do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, ze czytelnicy nie lubią sami fantazjować ;) To autor jest od wymyślania!

      Usuń
  3. A ja się z Tobą całkowicie nie zgadzam, całą trylogię „Delirium” kocham całym sercem *.*, ale wiadomo gusta są różne. I nie zgadzam się również z tym, że czytelnicy nie lubią sami fantazjować na temat zakończenia danej historii, ja lubię i jestem bardzo zadowolona z faktu, że Lauren Oliver postanowiła zostawić otwarty koniec. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię wymyślać zakończenie, ale akurat w tym przypadku... nie. Może dlatego, że ogólnie książka mi się nie spodobała ;)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...