10 lipca 2014

Książka na każdą porę

Są wakacje. Długie godziny, dni, tygodnie... Trzeba je jakoś zapełnić, wiadomo. Tak sobie siedziałam i rozmyślałam, jakby tu najlepiej spędzić wolny czas, gdy moje plany na pójście na basen (odkryty) zepsuła... prognoza pogody - burze i deszcz. "Niech to!" - pomyślałam, bo od dawna nie byłam na basenie. Potem powiadomiłam o tym moją znajomą. I stwierdziłam, że pogoda może wszystko człowiekowi zepsuć! Jeszcze nieco oburzona weszłam na bloggera i pomyślałam (ostatnio dosyć dużo myślę najwidoczniej), że warto by napisać jakiegoś posta. Popatrzałam na prognozę, popatrzałam na niezapisany post. Popatrzałam na prognozę, popatrzałam na niezapisany post. "Mam!" - pomyślałam znowu i zaczęłam zapełniać cięgiem liter i znaków pustego do tej pory posta. No bo gdy na dworze deszcz to co robi każdy książkowy mól? Czyta. A gdy słońce świeci tak mocno, że nie ma ochoty nigdzie wychodzić? Czyta. A gdy wieje przyjemny wiaterek, na niebie widać tylko kilka chmur i pogoda jest idealna na spacery? Idzie do parku i... czyta.

Taaaa, książkoholicy są niesamowicie przewidywalni. Znając ich wspólną cechę, postanowiłam stworzyć post, w którym przedstawię Wam moje typy idealnych powieści na różne typy pogody. Zaczynamy? 

Sytuacja nr 1

z otchłani internetu...
Wyobraźcie sobie upalny dzień... Termometr wskazuje 35 stopni (chyba się myli, jest przynajmniej 40! -  w cieniu!), słońce praży niemiłosiernie, klimatyzacja siadła... Pocisz się jak mysz (?) i co chwilę sięgasz po coś zimnego do picia. "Kto wymyślił słońce?!" - zadajesz w kółko pytanie. Kładziesz się na sofie, wyciągasz nogi i na poprawę humoru sięgasz po książkę. Co w takiej chwili najchętniej byś przeczytał/ała?

Proste - coś luźnego (bo mózg Ci się przegrzewa), niewymagającego myślenia, coś lekkiego i przyjemnego, zabawnego, najchętniej z akcją w miejscu, gdzie nie ma słońca... 

Moje typy: 

Cała Seria Miętowa autorstwa Ewy Nowak - przytulna, odprężająca seria o nastolatkach. Idealna na lato!

Dziecko śniegu Eowyn Ivey - po prostu dlatego, że rzecz dzieje się na Alasce. Mroźnej i zimnej ^^

Strych Tesli - Eric Elfman i Neal Shusterman. Bo to najbardziej absurdalna i rozbrajająca książka, jaką czytałam  :) 


Sytuacja nr 2

z otchłani internetu...
Dobrze, teraz na odwrót. Patrzysz za okno, ale niestety - deszcz jak padał, tak pada. Nie, on nie pada, tylko leje! Niebo zrobiło się szare, na ulicach co jakiś czas widać smętnych przechodniów z parasolami. Wycieraczki przejeżdżających samochodów pracują jak szalone, ale niestety nie nadążają z cięgle padającym deszczem. "Niech to!" - myślisz. - "Zaczęło grzmieć!".

Co proponuje doktor Marzenka? Skoro cały świat zrobił się ponury i mglisty - ty się rozwesel! Sięgnij po coś optymistycznego, radosnego i poprawiającego nastrój. Coś z szybką akcją i ciekawymi przygodami. Coś co odciągnie nas od pogody za oknem.

Moje typy:

Sześć tomów serii Gone Michaela Granta to jedna z najbardziej wciągających serii, jaką miałam okazję przeczytać ^^ Idealna na nudny dzień. 

Idealnie ogłupiająca seria Krąg Matsa Standenberga i Sary B. Elfgren, z ciekawą fabułą i dreszczykiem emocji ^^ Na pewno nie zanudzi.

Przytulna i pełna ciepła Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz jest wręcz stworzona do poprawiania humoru. Najlepiej czytać z herbatką ^^


Sytuacja nr 3

z otchłani internetu...
Chmurki leniwie płyną po niebie, wieje leciutki wietrzyk, ludzie za oknem spacerują, szczęśliwi, że w końcu jest znośna pogoda. W parkach pełno rodzin z dziećmi, co chwilę mija nas rowerzysta, czy dzielnie biegający sportowiec. Słońce co jakiś czas wyłania się zza chmur i ogrzewa nasze twarze. Świat wydaje się spokojny i pełen harmonii. W taki dzień grzechem byłoby siedzieć w domu! 

Po jaką książkę najlepiej sięgnąć? No, po coś bardziej wymagającego, może coś z klasyki. Coś lekkiego jak piórko, coś pięknego, być może wzruszającego. Coś, przy czym uronimy łzę, może wydobędziemy jakąś naukę na przyszłość.

Moje typy:

Jane Eyre oraz inne książki Charlotte Bronte i jej sióstr. Wiktoriańska Anglia, piękne opisy i niezwykły klimat...

Wszystkie książki Johna Greena, które są wartościowe, zabawne i... po prostu najlepsze :)

Magiczne lata (bądź Chłopięce lata) Roberta McCammona to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Piękna, dopracowana w każdym szczególe.


"Dobrze, dobrze, ale po co ten post?" - zapytacie. Chciałam tylko pokazać, że nie zawsze mamy ochotę na powieść tego samego gatunku. Jednego dnia będziemy z wypiekami a twarzy czytać Wichrowe wzgórza, a drugiego sięgniemy po Zmierzch. Nie zaprzeczajcie, taka jest prawda! Mam doświadczenie... Ile to razy czytałam coś z gatunku, którego nawet nie lubię? Ile razy zdarzyło mi się wciągnąć po takie gnioty, jak Klątwa tygrysa? Człowiek zmiennym jest, jak pogoda, i nigdy nie wiadomo, na co w danej chwili przyjdzie mu ochota. Czyż nie mam racji? 

Dziękuję wszystkim wytrwałym czytelnikom, którym udało się przeczytać tego posta do końca ^^ Podziwiam Was za to, że wytrzymaliście to moje ględzenie. To jeden z najdłuższych postów w mojej karierze! Ach, Marzence kończy się wena, na nic lepszego nie wpadłam, a i tak chyba jest nieźle, co? W tej chwili skończyłam Dumę i uprzedzenie i czytam Batalistę (a więc w najbliższym czasie recenzje). Cieszę się, bo już niedługo, uwaga, setna recenzja na moim blogu (!!!) i z tej okazji szykuję dla Was recenzję specjalną, w wersji wideo. Ale nie powiem Wam jakiej książki, zgadujcie ^^ Mam nadzieję, ze jesteście wyrozumiali i nie przestaniecie tu zaglądać po obejrzeniu...

Zapomniałabym! Przy okazji pisania posta wstawiłam od razu różne wydania różnych książek. Jak wam się podobają? Mnie zauroczyły wszystkie wydania Dziecka śniegu. Cudeńka! No i Gone... Ach, gdybym umiała angielski, kupiłabym sobie całą serię w takich szarych wydaniach. 

Kończę tego całkowicie spontanicznego posta, życząc Wam miłych wakacji i pozdrawiając Was cieplutko ^^ Mam też nadzieję na liczne komentarze pod postem. Bo nic tak nie cieszy, jak opinia innych o tym, co się robi (no, w tym przypadku co się pisze...). 

7 komentarzy:

  1. Och czytam i co raz bardziej Cię podiwiam wkładasz tyle pracy i serca w te posty :)
    Wszystko tylko nie mięta czytałam i naprawdę mi się podobają :) Że człowiek istotą zmienną jest to wiem na moim przykładzie bo właśnie przeczytałam jakieś romasidło nastolatków z lat 60 a nie lubię tego typu literatury(nie wliczając Jeżycjady ale to całkiem co innego). Już od dłuższego czasu kuszę się by przeczytać gwiazd naszych wina ale nie mogę dostać w Bibliotece bo ciągle jest wypożyczona :( Bardzo mi się spodobał ten post ale ja w deszczowe dni lubię poczytać książki o wakacyjnych przygodach gdzie pięknie świeci słońce :)
    http://karola8399.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł na post!
    Ogólnie to nie przywiązuję uwagi do pogody. Czytam to co mam w planach, lub to co właśnie moje plany czytelnicze psuje, czyli tak zwane "książki niespodzianki". Jednak wiadomo - fajnie czyta się fajnie o zimie w lecie i o lecie w zimę. Zapewne gdy nie mogę się zdecydować to jakoś kieruję się tym co widzę za oknem, ale nie patrzę na to tak bardzo. Książka ma mnie wciągnąć i mam zapomnieć o deszczu, czy słońcu, czy zimnie, czy upale :3 Ale post bardzo mi się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny post. Nigdy nie przywiązywałam uwagi do tego czy to na jaką książkę mam ochotę zależy od pogody, ale może rzeczywiście cos w tym jest. Na pewno nie lubie czytac horrorów w pochmurne dni i wieczory ;)
    Z niecierpliwością czekam na recenzję video :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej! Gratuluję pomysłowości, bardzo fajny post :) Sympatycznie się go czytało, nadaje się nawet na artykuł do gazety, patrząc na niego moim okiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe propozycje, bardzo interesujący post;)
    Zapraszam do mnie www.naturalnemetody.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały poradnik :) Gone to niesamowita seria, pełna emocji i akcji, Jeżycjadę uwielbiam, ale właśnie ta ddruga seria lepiej pasuje mi na pochmurny dzień. ;) Ja bym zamiast serii Miętowej wrzuciła Anię z Zielonego Wzgórza :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny pomysł Ci wpadł do głowy! :) Czytałam już wcześniej, wczoraj, parę minut po tym jak wstawiłaś, ale znowu na tel. więc też nie było jak "komentnąć", więc nadrabiam ;p
    Zima w lecie to dobry pomysł na ochłodę, sama postaram się w te wakacje zabrać za Helprina i jego "Zimową opowieść", bo już tyle czasu zalega na półce, a i Dziecko śniegu chętnie bym poznała. :>

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...