23 sierpnia 2013

Ile stron?! O nie...

Cieszę się, że moje mądrości dotyczące paranormalów się Wam podobały. ^^ Zachęcona postanowiłam poruszyć kolejną (nie)ważną kwestię. Więc jeśli temat Was interesuje, to przeczytajcie i migiem skomentujcie.

Czy przed przeczytaniem książki patrzycie na jej grubość?

Są książki cieniutkie i te nieco grubsze. Znam wiele osób, które gdy patrzą na pozycję z trzystoma stronami robią wielkie oczy: "Ty to przeczytasz?!". Już nawet nie chcę mówić o niechęci nastolatków do książek, które mają tych stron dwa razy więcej. Pewnie większość by na taką nawet nie spojrzała. Chociażby była nie wiadomo jak ciekawa.

Oczywiście, jako że jestem molem książkowym, grubość książki mnie nie odstrasza. Was pewnie też nie, ale tego wiedzieć nie mogę. Dla mnie nie gra dużej roli ilość kartek. Jeśli treść jest tego warta, to mogę poświęcić jej wiele swojego czasu. Gorzej, jeśli już spędziłam nad nią dużo czasu, a ona okazuje się nudna jak flaki z olejem. A że nie mam w zwyczaju przerywać raz zaczętej powieści, to muszę przebrnąć przez niezliczoną ilość nużących rozdziałów. 

Za to gdy książka przykuła moją uwagę, to czasem wydaje mi się wręcz za krótka! Chciałabym czytać dalej i dalej... A tu nie - marne dwieście stron i koniec. Tutaj na przykład mogę podać znaną wszystkim Jeżycjadę. Nie uważacie, że jej części powinny być czasem dwa razy grubsze? Musierowicz potrafi przerwać w interesującym momencie, a wtedy ciekawość mnie zżera : )

Własnie jeśli już o tym wspomniałam. Czy zdarza Wam się coś takiego? Że macie ochotę wiedzieć więcej, choć książka się już skończyła? I leć teraz do księgarni po drugą część ^^ Problem pojawia się, gdy historia nie ma kontynuacji. Wtedy mogę myśleć bez przerwy, jak dana powieść potoczy się dalej. Czuję niedosyt i chcę więcej! A więcej nie dostanę. 

Trochę zboczyłam z głównego tematu. Grubość... Odpowiadając na pytanie napisane wyżej dużymi literami. Tak, czasem zdarza mi się patrzeć na objętość książki. Powiedzmy, ze szukam czegoś lekkiego na wakacje, bo np. wyjeżdżam... nad jezioro. I co wtedy? Mam brać ze sobą jakieś opasłe tomisko? Nie dość, że niewygodne, to jeszcze zajmuje dużo miejsca. W takich wypadkach wolę raczej cieńszą książeczkę. Często patrzę też na grubość, jeśli zabieram książkę ze sobą do szkoły, autobusu, parku i w innych podobnych przypadkach. 

Za to w domu mogę czytać wszystko. Zależnie od nastroju i chęci. Wtedy ilość stron nie gra dla mnie żadnej roli. W mojej biblioteczce znajduje się wiele ambitniejszych, grubszych książek. Zajmują więcej czasu, ale też często jest w niej więcej ciekawej treści. Choć nie raz spotkałam pozycję, która choć miała trochę ponad sto stron, była świetna. Więc wychodzi na to, że wybierając lekturę nie warto patrzeć na objętość. Każda może okazać się rewelacyjna.

No, chyba wyczerpałam temat na tyle, na ile mogłam ^^ Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Co chciałam, to napisałam. Czy macie podobne zdanie? A może o czymś nie wspomniałam? Czekam na Wasze opinie. Choć przyznam, że mogłam wybrać nieco ciekawszy temat do dyskusji :3 Może macie jakieś pomysły na kolejny post w tym stylu? Czekam na Wasze propozycje.

24 komentarze:

  1. Grubość w zasadzie nie ma dla mnie znaczenia, chyba że biorę coś do czytania poza domem ;) Czasem, gdy książka jest naprawdę świetna, to choćby miała i tysiąc stron, czuje się niedosyt. Z drugiej strony, jak jest marna, to nawet jak ma niewiele stron potrafi się ciągnąć niemiłosiernie, bardziej niż opasłe tomiszcze. Jak już jesteśmy przy tej grubości, to strasznie bawią mnie ubolewania moich koleżanek z klasy za każdym razem, gdy nauczyciel zadaje lekturę, nawet jeśli ma niespełna sto stron. Przecież przy takiej ilości stron, to jeszcze się porządnie człowiek nie wkręci, jak dochodzi do ostatniej strony :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to samo! W pierwszej klasie gimnazjum czytaliśmy "Antygonę". Ma maksymalnie sto stron. I tak prawie nikt nie przeczytał ^^

      Usuń
    2. Ja w ubiegłym roku miałam jako lekturę 'Króla Edypa' i było to samo ^^ Moja koleżanka stwierdziła, że najwięcej się dowiedziała o książce dopiero na wypracowaniu klasowym, kiedy to wypytywała wszystkich wokół o znaczenie fragmentów zamieszczonych pod tematem xd

      Usuń
  2. Na grubość zwracam uwagę zwłaszcza w tych momentach, kiedy muszę wybrać jakąś lekturę, którą zamierzam przeczytać w podróży czy w czasie jazdy na uczelnię - wtedy wolę wziąć bardziej poręczną powieść, która nie przekracza 400stron, aby nie było zbyt ciężko. Jednak w domu nie zwracam na to większej uwagi. Czasami wolę sięgnąć po lekturę z niezbyt dużą ilością stron (przynajmniej dla mnie, bo dla osób nie czytających zbyt często to i tak dużo), a innym razem mam ochotę na cegiełkę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zwracam uwagi na grubość książki, tylko na jej treść. Tak jak Ty, mogę poświęcić takiej ksiaźce wiele czasu o ile jest ciekawa. Na wakacje jednak zabieram dwie cienkie książki- jako że moja walizka i tak za duża nie jest (: I gdy książka bardzo mnie zainteresuje i szybko się kończy nie mogę się z tym bardzo pogodzić. Zwłaszcza, gdy nie ma kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, bo gdzie tu wpakować cegiełkę... Mam ten sam problem, moja walizka też nie jest zbyt pakowna.

      Usuń
  4. Dla mnie również grubość znaczenia nie ma, ale, że jestem znana z tego, że praktycznie zawsze mam przy sobie książkę (pod pachą albo w torbie) to staram się wybierać te lżejsze jak gdzieś się wybieram. :)
    Również uważam, że czasami książki są za krótkie, bo wtedy czuję ogromny niedosyt, którego nie da się w żaden sposób zwalczyć, ale też trafiam na książki, które przynajmniej o połowę powinny być chudsze, bo zawierają mnóstwo nie potrzebnych rzeczy.. Pamiętam jak czytałam powieść „Intruz” taką zachwalaną i w ogóle, a że mi nie podobała się wcale to męczyłam się z nią i męczyłam, a jest to prawdziwa cegła... i nie dałam rady zmęczyć. ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Grubość nie ma większego znaczenia, kiedy książkę czytam w domu, natomiast kiedy jadę tramwajem ( w gruncie rzeczy rzadko czytam jadąc do szkoły, ponieważ jadę z moim chłopakiem, jego przyjacielem i moją przyjaciółką :D ), albo gdy jadę na wakacje staram się wybierać raczej te cieńsze książki :) Są o wiele bardziej wygodne i lżejsze ;) Pozdrawiam, Livresland ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam podobnie. Zwykle nie przeszkadza mi większa ilość stron, chyba że akurat wolałabym przeczytać coś krótszego (z kolei wtedy może się okazać, że zainteresowała mnie na tyle, że za szybko przyszło mi się z nią rozstać, więc nie ma na to żadnej recepty). Bywa i tak, że nawet kilkaset stron to mało, zwłaszcza gdy chodzi o książki, które mogę zaliczyć do ulubionych. Jednym słowem loteria. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Większa ilość stron nie przeszkadza mi w wypadku książek znanego, sprawdzonego autora. Jeżeli zaś sięgam po coś nowego, to czasami jestem dość sceptyczna. Ale nie przesadzam - 400 stron to jeszcze nie "gruba księga", której nie mogłabym przeczytać w jeden dzień. Niektórych odstraszają już 100-stronnicowe lektury szkolne czego w ogóle nie rozumiem. Aczkolwiek ja na szczęście do takich ludzi nie należę. Kiedyś doszłam do wniosku, że skoro przeczytałam wszystkie 7 części Harry'ego Pottera w tydzień oraz jeden z tomów Millennium w 2-3 dni to grubość nie powinna być mi straszna. Zdecydowanie ważniejsza jest fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze słowa ranią :( mam 12 lat i książkę wybieram tak by miała co najmniej 200 stron :) lubię książki po 400-500 stron, to najbardziej optymalny "rozmiar". Krótsze książki tylko do szkoły ;) Bo grubsze ciężko wepchnąć do plecaka :) I racja, krótsze książki czasami zawierają więcej informacji niż te grubsze ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie jedynie przerażają tomiska jakie pisze King. Na razie przeczytałam dwie jego książki i szczerze powiedziawszy wybierałam je, kierując się liczbą stron. Ale na pewno kiedyś znajdę cierpliwość na te jego opasłe tomy bo to świetny pisarz, więc dla niego warto ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie ilość stron nie ma znaczenia, chyba że w grę wchodzi "Potop"...
    :) Ale tak naprawdę jeśli już posiadam takowe wielkie tomisko, to ciężko mi się za nie zabrać, bo wiem, że takiego "Intruza" będę czytać tydzień lub dwa, a w tym czasie mogłabym przeczytać sześć innych książek.
    Ale według mnie książka 300-500 stron to taka norma. Na 600 też się skuszę. TO KSIĄŻKI!! Im więcej tym lepiej! Oczywiście jeśli jest ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie patrzę na grubość. Nawet, a może zwłaszcza wtedy, kiedy jadę gdzieś autobusem. Lubię szokować ludzi lekturą, od kiedy zabrałam ze sobą tomiszcze (1350 stron) do tramwaju, a ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ;D Mogę to sobie wyobrazić. Czemu ludzie tak się dziwią, że ktoś lubi czytać?

      Usuń
  12. Zgadzam się z tym co napisałaś. Na wakacje zazwyczaj kupuję bądź pożyczam książki bez względu na grubość, jednak w roku szkolnym, staram się by były one troszkę cieńsze, gdyż przez nadmiar obowiązków, mogę mieć w niej długie przerwy, a wtedy jestem zupełnie zbita z tropu jeśli chodzi o fabułę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja raczej nie patrzę na grubość ;) Bardziej interesuje mnie co się znajduje na kartach książki ^^

    PS Bardzo podobają mi się pomysły na te posty ;) Fajnie się to czyta. Oby więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak trafia mi się opasłe tomiszcze to najpierw poznaje opinie innych, czy w ogóle warto to ruszyc, jeśli tak to zabieram sie za czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tam czytam wszystko jak leci :P Oczywiście, o ile cos mnie interesuję. Na razie najgrubszą książka jaką czytałam był "Zakon feniksa", ale w tym miesiącu przeczytałam aż trzy ksiązki, które miały ponad 600 stron, więc to może tylko świadczyć o tym, jakie powieści czytam najczęściej. ;) Mimo wszystko, gdy biorę książkę do szkoły, by czytać na przerwach wole te cieńsze, np. kryminały Christie, malutkie, poręczne, idealne na krótki czas. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Głównie kieruję się tematykę, opisem i recenzją. Liczba stron nie gra roli. Można pisać króciutkie dzieła jak Andersen, albo opasłe tomiszcza typu Harry Potter i seria Pieśni Lodu i Ognia. ;)
    Nie oznacza to jednak, że częściej sięgam jednak po te chude. Po prostu zawsze mam ochotę na tę ambitną i grubą treść, a na lekką i chudą historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Grubsze ksiazki nie są mi straszne :)
    Oczywiście czytam też, te krótsze historie.
    Zapraszam do siebie, na nowa recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie to nie ma znaczenia, chociaż są grube, nudne książki, które są napisane ciężkim stylem. I ciągną się, ciągną i jakoś nie chcą się skończyć...
    Lubię dosyć grube tomiska. Jeśli książka jest świetna, to chce się ją czytać i czytać... Tak było np. ze "Znakiem Ateny", który strasznie szybko się skończył.
    Czytam też książki, które stron mają niewiele. Tylko jeśli to dobra książka, to strasznie szybko się kończy:-D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu posta napiszesz kilka słów, drogi czytelniku. Każdy komentarz wywołuje mój uśmiech, więc pisz bez obaw! ^^ Chętnie wejdę też na Wasze blogi, więc śmiało zostawiajcie linki (oczywiście byłoby świetnie, gdyby link ten znajdował się dopiero pod sensownym komentarzem. I nie zapraszajcie mnie ciągle do nowych recenzji na swoim blogu!).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...