Co byś zrobiła, gdyby postać z bajki, którą zawsze podziwiałaś, odezwałaby się do Ciebie? I do tego poprosiłaby Cię o pomoc?
Delilah to dziwna licealistka. Tak przynajmniej twierdzą inni. Zamiast robić to, co zwykle robią dziewczyny w jej wieku, ona woli sobie poczytać. Do tego zakochała się w bajce dla dzieci i ciągle czyta ją od nowa. Zna już całą na pamięć. Nagle zauważa na jednej z ilustracji szachownicę narysowaną na piasku, choć mogłaby przysiąc, że wcześniej jej nie było. Jakie musi być jej zdziwienie, gdy Olivier, książę z bajki, zaczyna ruszać się na obrazku z 43 strony. Rusza się... i prosi ją o pomoc.
Od tej chwili uświadamia sobie, jak bardzo pragnie mieć przy sobie Oliviera. Jak bardzo chce, żeby z nią był. Tak. Pomoże wydostać mu się z tej przeklętej bajki, a co!
Czy zastanawialiście się kiedyś, co robią bohaterowie po zamknięciu książki? Skąd możecie wiedzieć, czy przypadkiem nie prowadzą własnego życia. Nie jako aktorzy w powieści, którą muszą odgrywać w kółko i w kółko, gdy tylko ktoś zacznie czytać. Ale jako ONI. Może mają takie same życie jak my? Może piraci, smok i czarnoksiężnik to tak na prawdę wspaniali ludzie? A książę i księżniczka wcale się nie kochają? Może po prostu muszą odgrywać role, które zostały im przypisane? A czy zastanawialiście się kiedyś, czy aby na pewno tego chcą?
Co mogę powiedzieć? Tę książkę czyta się jak najprawdziwszą baśń. Historia przepełniona jest magią, urokiem i tym, co każda porządna baśń musi mieć. Ale nie wszystko jest takie, jak w prawdziwej, tradycyjnej bajce. Po pierwsze to dziewczyna (nawet nie księżniczka!) ratuje księcia. Do tego ta bajka opowiada o... bajce. No, jednak nastrój jest iście bajeczny.
Pomysł wydaje mi się bardzo pomysłowy. Dzisiejsza nastolatka przemawia do książki i chcę wydostać stamtąd jej głównego bohatera. Przy okazji trafia do psychiatry, wrzuca opowieść do akwarium, nokautuje jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole oraz ogląda w telewizji filmy Disneya. Nie mogę powiedzieć, że się nudziłam. Wrażeń nie brakuje. Olivier zresztą nie jest gorszy. Gra w szachy narysowane na piasku, gada z psem, ucieka przed księżniczką Serafiną i krwawi malinami (a może jeżynami?).
Wątek romantyczny jest... naturalny. Nieprzesadzony. Co sobie bardzo cenię (przypomina mi się "Klątwa tygrysa" i "Zmierzch"...). Olivier nie jest postacią bez wad i można polubić jego dziwny charakter. To samo się tyczy Delilah. Ach... Widać, że są dla siebie stworzeni :) Ciekawe jak to jest zakochać się w postaci fikcyjnej...
No, może historia nie powala, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Nie ma w niej zbędnych opisów i wlokącej się akcji. Na wakacje w sam raz. Do tego nie jest kolejną, głupią młodzieżówką. Nie dość, że możemy poznać ciekawą (na swój sposób) opowieść, to wynosimy z niej odwieczne (wręcz legendarne, w końcu to bajka) wartości.
W końcu każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie.
"Każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie"
Czy zastanawialiście się kiedyś, co robią bohaterowie po zamknięciu książki? Skąd możecie wiedzieć, czy przypadkiem nie prowadzą własnego życia. Nie jako aktorzy w powieści, którą muszą odgrywać w kółko i w kółko, gdy tylko ktoś zacznie czytać. Ale jako ONI. Może mają takie same życie jak my? Może piraci, smok i czarnoksiężnik to tak na prawdę wspaniali ludzie? A książę i księżniczka wcale się nie kochają? Może po prostu muszą odgrywać role, które zostały im przypisane? A czy zastanawialiście się kiedyś, czy aby na pewno tego chcą?
Co mogę powiedzieć? Tę książkę czyta się jak najprawdziwszą baśń. Historia przepełniona jest magią, urokiem i tym, co każda porządna baśń musi mieć. Ale nie wszystko jest takie, jak w prawdziwej, tradycyjnej bajce. Po pierwsze to dziewczyna (nawet nie księżniczka!) ratuje księcia. Do tego ta bajka opowiada o... bajce. No, jednak nastrój jest iście bajeczny.
Pomysł wydaje mi się bardzo pomysłowy. Dzisiejsza nastolatka przemawia do książki i chcę wydostać stamtąd jej głównego bohatera. Przy okazji trafia do psychiatry, wrzuca opowieść do akwarium, nokautuje jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole oraz ogląda w telewizji filmy Disneya. Nie mogę powiedzieć, że się nudziłam. Wrażeń nie brakuje. Olivier zresztą nie jest gorszy. Gra w szachy narysowane na piasku, gada z psem, ucieka przed księżniczką Serafiną i krwawi malinami (a może jeżynami?).
Wątek romantyczny jest... naturalny. Nieprzesadzony. Co sobie bardzo cenię (przypomina mi się "Klątwa tygrysa" i "Zmierzch"...). Olivier nie jest postacią bez wad i można polubić jego dziwny charakter. To samo się tyczy Delilah. Ach... Widać, że są dla siebie stworzeni :) Ciekawe jak to jest zakochać się w postaci fikcyjnej...
No, może historia nie powala, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Nie ma w niej zbędnych opisów i wlokącej się akcji. Na wakacje w sam raz. Do tego nie jest kolejną, głupią młodzieżówką. Nie dość, że możemy poznać ciekawą (na swój sposób) opowieść, to wynosimy z niej odwieczne (wręcz legendarne, w końcu to bajka) wartości.
W końcu każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie.
"Z innej bajki" Jodi Picoult, Samantha van Leer, Wyd. Prósztński i S-ka
Strasznie chciałabym przeczytać tą książkę. Ciekawie się zapowiada no i do tego ten interesujący pisarski duet matka-córka. Nic tylko czytać :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMusze powiedzieć, że nigdy nie słyszałam o tej książce, ale myślę, że zapowiada się ciekawie ;) Jeśli chodzi o fabułę, bohaterów itp. mam kilka wątpliwości, ale mam nadzieję, że je "rozwieję" gdy tylko sięgnę po tą książkę ;) Wybacz, że dopiero teraz komentuje, ale jestem na wakacjach, więc czasu jest troszkę mniej ;c
UsuńPozdrawiam
Historia wydaje się fanastyczna, taka lekka. Skoro przypomina baśń to muszę przeczytać. Podobają mi się książki o "lekkiej" fabule :) Pozdrawiam, Livresland :*
OdpowiedzUsuńPamiętam że książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia- tak mnie wciągnęła ! Powieść Jodi Picoult i jej siostrze wyszła bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńAch! Mi zajęła trzy dni ;)
UsuńWszystkie osiem powieści Picoult, jakie dotąd przeczytałam, zachwyciły mnie, więc nie wyobrażam sobie, abym mogła nie sięgnąć po "Z innej bajki". Jestem ciekawa, jak wypadła we współpracy z córką.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spotkałam się z twórczością autorki, co do tej książki to średnio mnie do niej ciągnie. Czytam czasem takie historie w bajkowym klimacie, ale ta mnie nie przyciąga. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No proszę, kolejna powieść o molu książkowym! Chyba zacznę spisywać wszystkie te książki o książkach, czytelnikach, bohaterach opuszczających strony etc., żeby ich nie pozapominać.
OdpowiedzUsuń"Ciekawe jak to jest zakochać się w postaci fikcyjnej..." - przypomniał mi się cytat z Allena: "Właśnie poznałam wspaniałego mężczyznę! Jest postacią fikcyjną, ale przecież nikt nie jest doskonały". ;)
Słyszałam i właśnie natrafiłam na kolejną pozytywna recenzję. Utwierdzasz mnie tylko w przekonaniu, że warto po nią siegnąć :)
OdpowiedzUsuń