Ile się naczekałam na ostatnią część Gone! Już nie mogłam się doczekać - jak to wszystko się skończy? Czy dzieciaki w końcu wyjdą poza mury ETAPu? Po prostu pochłonęłam wszystkie części. Tą także.
A można by pomyśleć, że tutaj nic już nie może nikogo zaskoczyć. Były dziwaczne mutacje, gadające kojoty, strzelanie laserami z rąk, Biczoręki, ludzie z robalami w brzuchu i inne dziwne anomalie. Wszystko tutaj to anomalia... Teraz mieszkańcy ETAPu muszą przygotować się na ostateczną rozgrywkę. Stoczy się walka na śmierć i życie. Bariera stała się przezroczysta. Słabnie. Tak samo jak Mały Pete. A Ciemność narodziła się w nowym, ludzkim ciele. Gaiaphage ma jeden cel i nie odpuści dopóki mu się nie uda. Zabić wszystkich, kogo napotka na swojej drodze, a potem zawładnąć światem. Czy da się go powstrzymać? I kto może to zrobić? Jak?
Oni przeszli przez piekło. Robili rzeczy, których nikt nie dopuściłby się w normalnym świecie. Ale to jest tylko ETAP... Robili wszystko, aby przetrwać. I przetrwali. Ale czy na długo? Dorośli patrzą na swoje dzieci i nie mogą uwierzyć, przez ile musiały przejść. Nie mają pojęcia jakie to złe miejsce. Nie rozumieją jakimi prawami rządzi się życie w kopule. Boją się ich. A w środku zaczyna się bitwa, w której trudno będzie przeżyć.
Hm... Od czego by tu zacząć? Grant i tym razem mnie nie zawiódł. Akcja jak zwykle niesamowita. Ani chwili wytchnienia. Cały czas się coś dzieje. Wszystko jest przemyślane do najmniejszego szczegółu. Bohaterowie? Przez całą serię ich poznajemy. Stopniowo. Ale i tak nas zaskakują. Są Ci których nienawidzimy, gardzimy nimi, są tacy, których uwielbiamy, lubimy, szanujemy. Wszyscy są barwni, naturalni i... świetni pod każdym względem.
Sami wchodzimy do ETAPu i razem z nimi próbujemy przetrwać. Wstrzymujemy dech przy najważniejszych momentach, niecierpliwie czekamy na ciąg dalszy. W efekcie nie mogłam się od niej oderwać - przeczytałam w dwa dni. Niecałe. Wciąga, wciąga, strasznie wciąga.
Tak strasznie było mi żal poległych bohaterów do których zdążyłam się przywiązać. Niestety Grant nikogo nie żałuje. Jak wojna, to wojna. Więc są też ofiary. Lista poległych jest długa. Ale strasznie trudno odgadnąć kiedy ktoś umrze. To nadchodzi w najmniej spodziewanym momencie. Śledzimy losy bohatera i nagle koniec. Pytanie brzmi kto wytrwa?
Moją ulubioną postacią przez całą serię była Diana. Ale nie tylko ją polubiłam. Sam, Astrid, Caine, Quinn, Mary, Edilio, Lana, Dekka, Albert, Hunter, Jack, Sanjit i Choo, Mały Pete, Brianna, Orc, Howard... i nie tylko. Oni też urozmaicili tę serię. Każdy był inny, każdego lubiłam na swój sposób (może oprócz Dreaka i Gaii). Cieszę się, że napotkałam pierwszą część w bibliotece. I że poznałam tak dziwną i interesującą opowieść.
"Gone. Faza szósta: Światlo" Michael Grant, Wyd. Jaguar
Musiałabym w końcu zabrać się za trzecią część, ale niestety nie ma jej w żadnej pobliskiej bibliotece. Chyba dane będzie mi ją kupić :)
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy nie wiedziałam, że szósta część jest ostatnią - myślałam, że jeszcze jakieś będą. Ale skoro tak, to w sumie cieszę się, że autor nie przedłużał, bo mogłyby wyjść z tego tzw. "flaki z olejem" ;)
Moja przyjaciółka przeczytała wszystkie części i jest zachwycona. Ja chyba też powinnam zabrać się za czytanie całej serii :) Pozdrawiam, Livresland :)
OdpowiedzUsuńJa czytając tę fazę płakałam, nie chciałam się żegnać z bohaterami. Uwielbiam pióro Granta i czekam z utęsknieniem ma drugi tom BZRK.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁał. Widzę, że książka zrobiła na Tobie naprawdę duże wrażenie. Ba - cała seria... Ja niestety odpadłam po pierwszej części. Nie podobała mi się. Sama nie wiem dlaczego. Może czytałam ją w złym czasie. W każdym razie "Jutro" bardziej mi się spodobało. Przynajmniej fragmentami, bo dopiero niedługo przeczytam całość :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że pierwsza część (według mnie) jest chyba najgorsza. Gdy już się przywiązałam do bohaterów i akcja się rozkręciła, to...
UsuńUwielbiam tę serię, już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę właśnie po ta część. Też uwielbiam prawie każdą postać, a te ich niezwykłe moce. Pomysł autora jest niebanalny, świetna i jedyna w swoim rodzaju ksiażka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jej, czytasz tyle interesujących książek, że jak widzę recenzje to nie wiem, którą wybrać :D
OdpowiedzUsuńI tak patrzę sobie na rubrykę "Przeczytane 2013" i w głowie mam tylko "łaaaaaaał" ;D
Kocham tą serię <3 Cała stoi u mnie na półce. Według mnie autor świetnie zakończył tę powieść. Chociaż szkoda mi, że mój ulubiony bohater zginął, ale się poświęcił. Nie będę tu spoilerować kto, ty już pewnie wiesz ;p Zapraszam na mojego bloga ;D
OdpowiedzUsuń"Światło", jak i cała seria GONE, jest naprawdę warte przeczytania. Cieżko mi było pożegnać się z dziełem Granta, ale kiedyś trzeba było dotrzeć do końca :C Ja natomiast czuję się nieco zawiedziony zakończeniem. Choć samo w sobie było okej - wiadomo, happy end i tak dalej - to oczekiwałem czegoś niezwykłego, zwalającego z nóg a w sumie sama finałowa scena trwała kilka stron. Szkoda, mogło być lepiej ale i tak GONE to jedna z moich ulubionych serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Avenix!