Miałam zacząć dość nietuzinkowo, stworzyłam nawet cztery przydługie akapity tego jakże zacnego posta, teraz jednak myślę, że należy zacząć inaczej, czyli do bólu zwyczajnie!
Yyy, to będzie nudno! - rzecze zniesmaczony Zaraz. Myślę, że niepotrzebnie daję mu tyle swobody, bo się złośliwiec rozpanoszył i wtrąca się do mojej pisaniny.
Zanim jednak przejdę do konkretów, które już kują mnie upaćkanymi od atramentu paluchami, ostrzegę Was, że być może ta notka nie przypadnie Wam do gustu, co więcej, że wyrobicie sobie o mnie złe zdanie lub wykrzywicie wargi w kpiącym uśmiechu (myślę, że kiedyś też mogłabym przyjąć podobne stanowisko). Istnieje taka możliwość i miejcie tego świadomość. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie tak źle, a żeby źle nie było, uraczę Was drobną historyjką...