Wróciłam! Jeszcze pełna wrażeń, emocji i nieposkładanych myśli, gotowa na wszystko, pełna optymizmu przemieszanego ze smutkiem spowodowanym powrotem. Po raz kolejny wkroczyłam na pustynię (zwaną życiem), żegnając moją oazę spokoju i wytchnienia. 15-dniowe rekolekcje minęły mi jak z bicza strzelił. A było tak wspaniale! Tak radośnie, wartościowo, wspólnotowo i w sposób wręcz nierealny sympatycznie!
(ten post może być dość długi, więc... nie musicie czytać wszystkiego! Ale mimo to zachęcam do zostawienia choćby króciutkiego komentarza - chciałabym zobaczyć, co o tym sądzicie!)
(ten post może być dość długi, więc... nie musicie czytać wszystkiego! Ale mimo to zachęcam do zostawienia choćby króciutkiego komentarza - chciałabym zobaczyć, co o tym sądzicie!)